Piłkarze Rakowa Częstochowa, którzy w poprzedniej kolejce przegrali na wyjeździe 0:3 z Cracovią, nadspodziewanie wysoko wygrali u siebie z Legią Warszawa. Wynik 4:0 (1:0) może nie oddaje w pełni przebiegu wydarzeń na boisku, bo trzy z czterech goli padły dopiero w końcówce spotkania i do 79. min. legioniści mieli szanse na korzystny rezultat.
Początek meczu był wyrównany, ale to goście częściej atakowali. Szczególnie groźne były rajdy Pawła Wszołka prawym skrzydłem. W 5. min. właśnie po jego akcji Legia wywalczyła pierwszy rzut rożny, a w 9. min. sprzed pola karnego tuż obok bramki gospodarzy z 22 metrów strzelał Ernest Muci. Od tego momentu inicjatywę przejęli częstochowianie i coraz częściej było niebezpiecznie pod bramką Kacpra Tobiasza.
W 11. min. dwie akcje Frana Tudora nie przyniosły efektu, a w 13. po dośrodkowaniu Iviego Lopeza z rzutu wolnego Zoran Arsenic główkował wprost w ręce Tobiasza. Legia odpowiedziała w 19. min. kolejnym uderzeniem Muciego z dystansu, ale zablokował je Arsenic.
W 28. min. nastąpił przełom, bo Mattias Johansson sfaulował Lopeza przy bocznej linii pola karnego. Samo przewinienie nie podlegało dyskusji, a do rozstrzygnięcia pozostawała kwestia czy miało ono miejsce na polu karnym, czy tuż poza nim. Po konsultacji z obsługą VAR sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny, a pewnym egzekutorem “jedenastki”, już w 30. min., był sam poszkodowany.
W 34. min. mogło być już 2:0, ale Vladislavs Gutkovskis przegrał pojedynek sam na sam z Tobiaszem. W następnej minucie dramatycznie sceny miały miejsce pod bramką gospodarzy, którzy się jednak wybronili, a po chwili okazało się, że Wszołek był na spalonym. W 42. min. właśnie on próbował z bliska pokonać Vladana Kovacevicia, ale bramkarz gospodarzy złapał piłkę. Już w czasie doliczonym przez arbitra do pierwszej połowy idealną sytuację zmarnował Gutkovskis, który z dwóch metrów nie trafił do pustej bramki.
Po przerwie nadal częściej atakowali gospodarze. M.in. w 50. min. Arsenic strzelił z 10 metrów nad poprzeczką, a w 53. Tobiasz z największym wysiłkiem odbił piłkę na róg po uderzeniu Lopeza po ziemi. Legia miała szansę w 52. min., Wszołek nie trafił w bramkę.
Gdy wydawało się, że losy meczu będą się ważyć do ostatniego gwizdka, w 79. min. Tudor zainicjował akcję, którą z bliska wykończył Bartosz Nowak, przebywający na boisku od zaledwie dwóch minut i Raków prowadził 2:0.
Legia odpowiedziała jeszcze dośrodkowaniem Filipa Mladenovicia oraz w 87. uderzeniem z dystansu Johanssona, które padły łupem Kovacevicia, i najwyraźniej uznała, że to koniec meczu. Tymczasem gospodarze grali dalej i zdobyli jeszcze trzy bramki.
W 90. min. Fabian Piasecki “przepchnął się” przez Maika Nawrockiego i z bliska posłał piłkę do siatki. W 2. min. czasu doliczonego Piasecki idealnie podał do Nowaka, który nie dał szans Tobiaszowi na skuteczną interwencję. Potem jeszcze bramkę strzelił Sebastian Musiolik, ale nie została ona uznana, bo był spalony.
Był to szósty ligowy pojedynek Rakowa z Legią w Częstochowie i dopiero pierwsze zwycięstwo gospodarzy (wcześniej dwa razy wygrali u sienie z Legią w Pucharze Polski).
Raków Częstochowa – Legia Warszawa 4:0 (1:0)
Bramki: Lopez 30 (k), Nowak 79, 90+2, Piasecki 90
Raków Częstochowa: Vladan Kovacević – Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Milan Rundić – Fran Tudor, Szymon Czyż (65. Władysław Koczerhin), Giannis Papanikolaou, Mateusz Wdowiak (77. Bartosz Nowak), Ivi Lopez (77. Sebastian Musiolik), Patryk Kun – Vladislavs Gutkovskis (62. Fabian Piasecki)
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz – Mattias Johansson, Rafał Augustyniak, Maik Nawrocki, Filip Mladenović – Paweł Wszołek (60. Maciej Rosołek), Ernest Muci (84. Blaz Kramer), Bartosz Slisz (84. Bartosz Kapustka), Josue, Makana Baku (46. Patryk Sokołowski) – Carlitos (79. Robert Pich)
Żółte kartki: Tudor, Svarnas – Johansson, Slisz
MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS