A A+ A++

To efekt magnetyzmu, z jakim przyciąga narodowy czempion. Tym razem prezes PKN Orlen poinformował, że poważnie rozważa zmianę nazwy, bo “koncern naftowy” nie odpowiada już zakresowi działalności spółki. W sumie ma to sens. Narodowy Koncern Gazowo-Paliwowo-Energetyczno-Prasowo-Spożywczo-Logistyczno-Kolportażowy Orlen. Powinno się przyjąć. W końcu Orlen też powstał z popiołów, a część z Państwa być może nawet pamięta slogan, którym promowano nowe oblicze Centrali Paliw Naftowych z Płocka: “Tu jakości broni orzeł”. Ma to głęboko ekonomiczny sens. Marketingowa wolta sama i za darmo się nie zrobi, nawet jeśli – o czym zapewnia Daniel Obajtek – bez rebrandingu się obejdzie. Może i tak, w końcu NKGPEPSLK Orlen sam wbija się w pamięć, a bez wątpienia znajdzie się niejeden orzeł chętny za stosowną opłatą tego dowieść.

Bywają trudniejsze, choć mniej oczywiste wyzwania. Pozostając w kontakcie z sektorem gass & oil & energy & media & logistic, podzielę się niedawno pobraną lekcją z branży automotiv, a konkretnie podsektora rent-a-car. Planując kilkudniowy wypad w poszukiwaniu wiosny, postawiłem na krainę Fiatem i Vespą płynącą. Cieplej zrobiło się jeszcze przed startem. Tak zwany niski sezon, wysoka konkurencja i cyfrowe platformy rezerwacyjne to równanie z niską ceną wejścia do gry. Tym bardziej że – jak się okazało – tanie linie mają własne tanie linie, więc dwa razy tanio równa się tanio do kwadratu. Bienvenido i… finito. Jeśli już jakimś cudem udało się ominąć pułapki zastawione w labiryncie ścieżki sprzedażowej taniego operatora lotniczych rejsów (zwanej dla niepoznaki przez magików od tych spraw customer journey), trafiłem w pazerne szpony gości od wypożyczalni aut. Już na powitanie strzał poniżej linii umownie wyznaczającej pas dorosłego człowieka. Po przylocie okazało się, że zarezerwowany samochód istnieje wyłącznie w cyfrowym folderze. Zamiast marki premium czekał na mnie azjatycki zamiennik marki “lub podobny”. W drugim kroku padło fundamentalne i brzemienne dla finansowej konstrukcji kontraktu pytanie: czy decyduje się pan na pełne ubezpieczenie? Jasne, przecież już kupiłem wszystkie oferowane opcje i zakresy ochrony. Tyle tylko że niekoniecznie te oferowane małym druczkiem. Jeśli więc przydrożny kamień uszkodzi, dajmy na to, przednią szybę i nie będzie z tego błahego bądź co bądź incydentu solidnej policyjnej notatki, to już scusi, będzie bolało.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKto jest autorytetem dla młodych Polaków? „Czują się wykorzystani i zniechęceni”
Następny artykułMieszkania jak za Gierka