Czy każdą nieudolność Rafała Trzaskowskiego, Aleksandry Dulkiewicz i innych prezydentów miast należy tłumaczyć polityką i rzekomym zamordyzmem PiS? Dla polityków związanych z Platformą Obywatelską nie ma żadnych barier! Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK, a obecnie opozycyjny senator przekonuje, że władza chce wprowadzić komisarzy do kilkudziesięciu proc. gmin w Polsce, w tym do największych polskich miast.
CZYTAJ TAKŻE:TYLKO U NAS. Mosiński: Panika w PO po zgłoszeniu Trzaskowskiego. Gronkiewicz-Waltz wie, jakie trupy mogą być w szafach
Skąd pomysł na wprowadzanie komisarzy? Kwiatkowski twierdzi, że problemy finansowe miast, które wynikają z pandemicznego kryzysu spowodują, że obecni włodarze stracą władzę w wyniku m.in. zadłużenia miast.
Z jednej strony mamy do czynienia z załamaniem wpływów z podatku PIT i CIT, które budżet państwa przekazuje samorządom. Z drugiej strony samorządowcy w czasie pandemii koronawirusa pomagają mieszkańcom i przedsiębiorcom, np. zwalniając ich z czynszu w miejskich lokalach użytkowych lub go obniżając. W związku z tym bardzo dużo gmin w Polsce może w przyszłym roku nie spełniać wskaźników budżetowych i w efekcie nie będzie mogło przyjąć budżetu lub wieloletniej prognozy finansowej. A to zgodnie z przepisami prawa może być podstawą do wprowadzenia rządowego komisarza
– twierdzi Kwiatkowski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Trzeba było oszczędzać?
Rodzi się pytanie, co wielkie miasta zrobiły z dodatkowymi miliardami, które przez pięć ostatnich lat płynęły do budżetów największych polskich miast? Może trzeba było się zabezpieczyć, a nie wydawać na ideologiczne szaleństwa,m jak wspieranie środowisk LGBT?
Oczywistą rzeczą jest, że w 2019 r. wpływy samorządów były wyższe niż kilka lat wcześniej. Do niedawna mieliśmy do czynienia ze wzrostem gospodarczym oraz podążającym za nim wzrostem zysków firm oraz wynagrodzeń pracowników. To przekładało się na rosnące wpływy z CIT i PIT. Nie możemy jednak zapominać, że samorządy mają zdecydowanie większe koszty swojego funkcjonowania
– twierdzi Kwiatkowski.
Wielkie miasta, które są bastionami opozycji, jeszcze rok temu, miały plan by całkowicie uniezależnić się od władzy centralnej. Ich włodarze twierdzili, że państwo nie jest im do niczego potrzebne i z każdym problemem sobie poradzą. Wystarczyły dwa miesiące kwarantanny, by całą ta narracja legła w gruzach.
„GW”,WB
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS