Prognoza wyborcza została przygotowana na podstawie sondaży ogólnopolskich. Analitycy nie wyciągali jednak średniej z sondaży, tylko na podstawie dodatkowych danych szacowali wyniki.
Nie ma większości bez Konfederacji
Według OGB takie wyniki przekładałyby się na utratę samodzielnej większości przez PiS, który mógłby liczyć na 221 mandatów. Przy założeniu, że partie opozycyjne startowałyby osobno, „Koalicja Obywatelska zebrałaby 121 posłów, partia Szymona Hołowni – 77, Lewica – 12. To również nie pozwalałoby na uzbieranie większości, nawet z jednym posłem mniejszości niemieckiej. Rozstrzygające byłyby głosy 28 posłów Konfederacji” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Lider KO Donald Tusk wzywa inne ugrupowania opozycyjne do stworzenia jednej, wspólnej listy wyborczej. Z niedawnego sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że cała prodemokratyczna opozycja, złożona z pięciu partii (w tym Porozumienia Jarosława Gowina, bez Konfederacji), utworzyłaby jedną listę, to taka koalicja zdobyłaby 50 proc. głosów. Na wspólną listę opozycji głosowałoby ponad 90 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy. PiS przy takim wariancie mógłby liczyć tylko na 30 proc. poparcia.
Wspólna lista nie gwarantuje sukcesu, ale jest przykład Senatu
Analitycy z OGB wskazują jednak, że wspólna lista nie gwarantuje opozycji sukcesu. Przypominają, że podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2019 r., w których opozycja zjednoczona w komitecie Koalicja Europejska (PO, Nowoczesna, SLD, PSL i Zieloni) przegrała z PiS.
Z drugiej strony jest przykład Senatu, gdzie zjednoczona opozycja uzyskała minimalną większość. Teraz mogłaby liczyć na więcej. „Z prognozy OGB wynika, że przy utrzymaniu paktu PiS zostałby zmarginalizowany w Senacie: straciłby aż 11 mandatów, a blok anty-PiS miałby aż 62 senatorów” – napisano w „Gazecie Wyborczej”.
Nastroje społeczne nie wskazują, żeby wyborcy chcieli odsunąć PiS
– Dyskusja o tym, czy opozycja powinna pójść do wyborów w jednym bloku, czy w dwóch, jest odwrócona do góry nogami. Należy skupić się nie na tym, ile ma być list, tylko co zrobić, żeby PiS nie miał prawie 40 proc. poparcia. Po siedmiu latach rządów – przekonuje Łukasz Pawłowski, prezes OGB w rozmowie z „Gazetą Wyborczą. I dodaje: – Opozycja przegrywa, bo jest jedna partia, która ma wysokie poparcie społeczne i zdobywa najwięcej głosów. Kluczowe są nastroje społeczne. One nie pokazują, że wyborcy chcieliby zmienić rządy PiS na inne.
Zdaniem analityka szansą dla opozycji są wyborcy PiS, którzy rozczarowali się tą partią i nie pójdą na najbliższe wybory. – I być może dlatego Donald Tusk wytrwale jeździ teraz po mniejszych miejscowościach, przekonując, że zwykli mieszkańcy tracą finansowo na rządach PiS. Może nie przekona do Platformy, ale może zniechęcić do partii Jarosława Kaczyńskiego – stwierdza Pawłowski.
Czytaj też: Po Radzie Koalicji. „Nikt nikomu nie ufa, wszyscy trzymają noże pod stołem”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS