A A+ A++

Nowa polityczna zabawka opozycji totalnej, czyli bajki o totalnej inwigilacji szeregowych polityków PO nie wywołał w Polsce rewolucji. Nie będzie też nową aferą porównywalną do tej, którą „nagrano” w „Sowie i Przyjaciołach”. Społeczeństwo rozumie, że nowoczesne i sprawne państwo posiada narzędzia do walki z przestępczością zorganizowaną i przemalowanymi na polityków bandytami. Warto jednak cofnąć się nieco w czasie, by zobaczyć, że poprzednia władza i jej służby, niezwykle chętnie korzystały z tych samych lub podobnych narzędzi.

CZYTAJ TAKŻE:Brejza przytacza wypowiedź wiceszefa MSWiA. Minister Wąsik reaguje: Kto zdał Panu relację z posiedzenia niejawnej Komisji?

Z perspektywy lat i po analizie przebiegu komisji śledczych ds. Amber Gold, VAT oraz komisji weryfikacyjnej Patryka Jakiego i Sebastiana Kalety wiemy już dobrze, jak bardzo, władza firmowana przez Donalda Tuska i Ewę Kopacz, nie radziła sobie z powyższymi patologiami.

Szokujące liczby

Tymczasem, jak ujawnialiśmy w naszym portalu w 2017 roku, rekordowym jeśli chodzi o inwigilację Polaków okazał się rok 2014. Częstotliwość z jaką służby występowały do operatorów telekomunikacyjnych o udostępnienie danych retencyjnych, czyli szczegółowych informacji o połączeniach za pomocą środków komunikacji elektronicznej przyprawia o zawrót głowy. W 2014 skorzystano z tego narzędzia aż 2 351 067 razy! Samej kontroli operacyjnej poddano 5221 osób.

Z kolei w roku 2015 skala inwigilacji nie była o wiele mniejsza. Ostatni rok rządów koalicji PO – PSL to 1 981 159 wystąpień o dane retencyjne i kontrola operacyjna obejmująca 5431 osób.

Za rządów PO PSL służby takie jak ABW niezwykle mocno interesowały się uczestnikami nie tylko antyrządowych demonstracji, ale także patriotycznych – jak choćby w obronie krzyża, czy w obronie Telewizji Trwam. W aktach ABW znajdują się materiały ze spisem wielu uczestników tych marszów, z ich danymi osobowymi. To są rzeczy bardzo niepokojące. I myślę, że  były szef ABW Krzysztof Bondaryk będzie się musiał z wielu rzeczy wytłumaczyć

– mówił w 2016 roku minister Maciej Wąsik.

Jak powyższe liczby wyglądały w 2016 roku, gdy u władzy była już Zjednoczona Prawica? ABW, CBA, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Policja, Służba Celna, Straż Graniczna, Wywiad Skarbowy oraz Żandarmeria Wojskowa przetworzyły 1 147 092 tzw. danych telekomunikacyjnych. Z tej liczby 881 711 dotyczyło raportów połączeń co stanowi 76,9 proc. danych telekomunikacyjnych. W 156 306 przypadkach chodziło o lokalizacje stacji abonenckich (13,6 proc.), 78 868 danych użytkowników (7 proc.), a w 29 207 przypadkach chodziło o tzw. „inne dane” (2,5 proc.).

Oczywiście, wiele z tych operacji, które prowadzono w czasach rządów koalicji PO-PSL, to działania w 100 proc. legalne i za zgodą sądu oraz prokuratury. Czy to oznacza, że mogliśmy spać spokojnie, a o inwigilacji ówczesnej opozycji nikt nie myślał? Wolne żarty drodzy państwo. Sprawa podsłuchiwania dziennikarzy, słynny nalot ABW (z udziałem prokuratora) na redakcję tygodnika „Wprost” oraz inne „operacje specjalne” znamy wszyscy.

Komu potrzebna komisja śledcza?

Opozycja domaga się komisji śledczej, która miałaby obnażyć rzekome nieprawidłowości ws. inwigilowania polityków. To oczywista bzdura. Taka komisja, w trakcie której zeznawać mieliby funkcjonariusze (co z tajemnicą państwową?!), to łakomy kąsek dla grup przestępczych, obcego wywiadu oraz oczywiście terrorystów. Jawna analiza systemu bezpieczeństwa, która odbywałaby się w trakcie prac komisji, to darmowy kurs dla powyższych grup. Ktoś powie mi teraz, że część obrad byłaby tajna. Kolejna bzdura. Informacje z zamkniętych posiedzeń płynęłyby do „Gazety Wyborczej” szerokim strumieniem, a usłużni posłowie opozycji zadbaliby, by wszystko wyciekło do mediów. Przesadzam? Nie wierzę w odpowiedzialność mediów? Warto więc wspomnieć o wycieku informacji dotyczących ochrony prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nie sposób nie dodać też, że ważnymi informatorami „Gazety Wyborczej” był pospolity bandyta Zbigniew Stonoga oraz podejrzewany o ogromne przekręty reprywatyzacyjne Jakub R., były wiceszef BGN w warszawskim ratuszu. To miara odpowiedzialności tej i wielu innych redakcji.

Sprawa Pegasusa będzie powoli wygasać. Zostanie jednak poczucie, że dla politycznego interesu, opozycja ponownie uderzyła w podstawy bezpieczeństwa państwa. Ta samobójcza taktyka od 6 lat jest jedynym pomysłem opozycji na przejęcie władzy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzęstochowska Straż Miejska ma kolejny nowy radiowóz
Następny artykułPrezenty dla pierwszych bobasów