A A+ A++

Prosta odpowiedź brzmi, że przekupili wyborców. Za 500 srebrników Polacy odwzajemnią się dozgonną wdzięcznością za tę wielką redystrybucję dobrobytu.

Jednak to nie może być prawda. Historia sukcesu PiS nie poddaje się aż tak prostym tłumaczeniom, nawet jeżeli w ten sposób dałoby się po części zrozumieć, jakim sposobem uchodzą im na sucho przypadki naprawdę paskudne, znacznie gorsze od tych, których byliśmy świadkami podczas kadencji PiS 1.0, chwalebnych lat 2005–2007, gdy wiek nasz był jeszcze młody i pełen optymizmu, a nikt nie był gotów na prawdziwego Kaczyńskiego, nawet sam Kaczyński. Jego skoki na Polskę przypominały poniekąd zachowanie Tyrannosaurusa Rexa, wściekłego na cały świat. Dotarło do niego właśnie, że jest zbyt odpychający, aby go kochali.

Wystarczy, że odkręcisz kran, a pokaże się straszydło

Odpychająca brutalność PiS to nie wypadek przy pracy, ale nieusuwalna cecha, jakkolwiek wymagająca przestrojenia. Miało to miejsce w kadencji 2.0, gdy wystąpili jako partia drobnych przedsiębiorców. Kaczyński postawił namiot i zaprosił do niego Polaków szczególnego pokroju: duchowo pustych, choć gorliwych katolików, pozbawionych wyobraźni, choć obsesyjnie pielęgnujących paranoiczne teorie spiskowe, ludzi wykonujących zawody wymagające kontaktu ze społeczeństwem, którym faktycznie pogardzają. Podczas długich lat na opozycyjnym wygnaniu PiS wykalkulował, że właśnie owi pogardzani mogą stać się przedmiotem manipulacji: wystąpią w charakterze drobnych przedsiębiorców, których marzeniem było od zawsze zająć miejsce rekinów. Popracowano nad techniką manipulacji: stara receptura „chleba i igrzysk” poszła w odstawkę, zastąpiona przez „pieniądze i strach”. Wystarczy, że odkręcisz kran, a pokaże się straszydło. I tak bez końca.

Najpierw mieliśmy uchodźców, a potem gejów. Jedni i drudzy byli łatwym celem, idealnym, aby rozgorączkować zwolenników. Kaczyński dostrzegł to, czego my, ludzie mediów, nie widzieliśmy. Tego mianowicie, że dla wielu ludzi sukcesy i porażki na poziomie elity są bez znaczenia. Nie przemawia się do nich drogą rozumowania; potrzebują nagrody naładowanej emocjami.

John Harris, komentator „Guardiana”, wyraził to tak: [identyfikują się przez] „poczucie przynależności, wspólne wartości a także przez rozpoznanie, czy politycy odzwierciedlają ich własny wyidealizowany autoportret”.

Kto nie popiera Kaczyńskiego, ten jest przeciw rodzinie

PiS z powodzeniem dopasował się do autoportretu, jaki chciałaby oglądać większość Polaków: jako patriotów i przestrzegających prawa obrońców polskich wartości. Taki był przekaz mówiony i musicie przyznać, że jako kampania marketingowa sprawdził się zdumiewająco dobrze. Był prosty i skuteczny, zupełnie jak „Coca Cola to jest to” w latach 70. Dzięki wymyślonym przez siebie wojnom kulturowym udało im się zapędzić liberałów w ślepy zaułek. A tam się okazało, że kto nie popiera Kaczyńskiego, najsławniejszego ze sławnych starych kawalerów, a także obrońcę biskupów, ten jest przeciwko rodzinie.

Brak poparcia dla PiS, organizacji o charakterze wybitnie sowieckim, dyskredytuje ciebie jako anty-Polaka i w konsekwencji – przeciwnika tradycji. W świecie PiS wszystko może stanąć na głowie. Przyzwoitość i tolerancja dla orientacji seksualnej lub koloru skóry drugiego człowieka, inaczej mówiąc – humanitaryzm, definiuje człowieka jako bezwolną kukiełkę Sorosa, zaprogramowaną na wpędzenie w niewolę całej ludzkości.

Obajtek mieści się doskonale w kieszeni Kaczyńskiego

Taki był i taki jest przekaz mówiony. Manichejski mit, niestety, trudny do wykorzenienia. Opisanie zbroi PiS, od której odbijają się wszystkie ciosy, wymaga nieco czasu. Niemniej ten niewypowiedziany przekaz naprawdę działa. Czyny przemawiają skuteczniej niż słowa. PiS, podobnie jak Fidesz, jest nie do ruszenia, bo podświadomie wpisał się w najważniejsze wartości społeczeństwa. Wartości, które sprawiają, że czuje się ono komfortowo.

Przyjrzyjcie się Danielowi Obajtkowi, w którego wychowanie Kaczyński zainwestował tyle czasu i pieniędzy. A teraz Obajtek mieści się doskonale w kieszeni Kaczyńskiego. Jakby tam siedział od zawsze. Obajtek to prawdziwe dziecko szczęścia. Jest jak SMS, który mówi: „Ty też masz szansę, wcale nie musisz ciężko pracować. Ani być szczególnie inteligentny. Za to musisz być dyspozycyjny i gotowy na wszystko. Jeśli będzie trzeba – okantujesz własną matkę. A już my się postaramy, aby pieniądze ciebie polubiły”.

To wyjaśnia, dlaczego PiS stał się partią Polski. Dali Polakom pozwolenie na marzenia.

Szkoda tylko, że marzenia te są z gruntu złe.

Tłum.: A.L.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejne szkoły z laptopami
Następny artykułKomu grozi ciężki przebieg COVID-19? Naukowcy wiedzą coraz więcej