Masowiec Abdullah pływający pod banderą Bangladeszu zmierzał z Mozambiku do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Około 20 uzbrojonych napastników podpłynęło do niego dwiema łodziami. Po wejściu na pokład sterroryzowali 23-osobową załogę.
Porywacze zmierzają w kierunku wybrzeży Somalii. Brytyjska Agencja Monitoringu Morskiego potwierdziła incydent, ale nie sprecyzowała, czy chodzi o somalijskich piratów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piraci, którzy siali zamęt na międzynarodowych szlakach wodnych Oceanu Indyjskiego w latach 2008-2018, mogli teraz powrócić, wykorzystując chaos spowodowany wojną w Strefie Gazy i związanymi z nią atakami jemeńskich rebeliantów Huti na statki i okręty w na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej.
Kluczowy szlak pod ostrzałem
Jemeńscy bojownicy Huti od jesieni ubiegłego roku atakują statki handlowe, paraliżując handel na kluczowym szlaku przez Morze Czerwone i Kanał Sueski. Twierdzą, że chcą w ten sposób wywrzeć presję na rządzie Beniamina Netanjahu w Tel Awiwie. Domagają się, aby Izrael zaprzestał wojny w Strefie Gazy, która jest odpowiedzią na październikowy atak Hamasu.
Na początku marca uznawany na arenie międzynarodowej rząd Jemenu poinformował, że na Morzu Czerwonym zatonął 171-metrowy masowiec Rubymar. Dwa tygodnie wcześniej statek ostrzelali jemeńscy Huti, a jego załoga się ewakuowała.
Zakłócenia w handlu na Morzu Czerwonym to poważny problem dla europejskich gospodarkom. Chodzi m.in. o nagle wydłużony czas dostaw materiałów do produkcji i gotowych towarów. Bezpieczniejsza trasa wokół Afryki oznacza też dla odbiorców wyższe koszty transportu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS