Ukraina ma nóż na gardle. Zmaga się
z brutalnym, bezwzględnym najeźdźcą. Cały cywilizowany świat
podziwia jej heroiczną obronę, ale wymaga ona pieniędzy. Te, obok
wsparcia zewnętrznego, w największym stopniu pochodzą z eksportu
produktów rolnych i tak przecież szalenie utrudnionego przez wojnę.
Nic dziwnego więc, że Ukraińcy źle przyjmują dodatkowe
utrudnienia dotykające wywóz towarów z ich kraju. To tym
przykrzejsze, że hamulcowym okazuje się Polska.
Utracony wizerunek
Przez ponad rok tym co poprawiało nasz
wizerunek w świecie była bezprecedensowa skala pomocy i wsparcia,
które jako naród i państwo, udzieliliśmy Ukrainie. Przejawem tego
wsparcia jest nie tylko otwarcie granic dla uchodźców i przyjęcie
ich pod nasze dachy, pomoc humanitarna, finansowa i wojskowa. To
także otwarcie naszych przejść granicznych dla eksportu
ukraińskiej żywności. Jego łączna wartość, także przez porty
czarnomorskie, przekroczyła w zeszłym roku 23,4 mld dolarów i była
bliska tej z 2021 r. To gospodarczy sukces kraju ogarniętego
brutalną wojnę. I sukces państw, które mu w tym pomagają, czyli
także Polski.
Rząd psuje ten obraz. Ukraińska
żywność miała przez Polskę przejeżdżać tranzytem, w drodze do
biedniejszych, zmagających się z głodem, krajów Afryki. Przez rok
nasz rząd nie potrafił jednak zbudować sprawnego systemu, który
by ten tranzyt nadzorował. W efekcie ukraińskie produkty rolne
rozlały się po naszym kraju, destabilizując rynek wewnętrzny,
wpędzając w kłopoty i gni … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS