A A+ A++

Ile Itaka sprzedała wyjazdów na lato 2023 roku z wylotem z
Radomia?

Na razie jakieś 40-50. Rynek zauważył więc już, że mamy w
ofercie nowe lotnisko. Wierzymy, że te samoloty polecą, a wypełnią
je mieszkańcy Radomia, Kielc, południowej i wschodniej Polski, a
może i Warszawy.

Nasza decyzja, żeby latać z Radomia może wydawać się
zaskakująca, ale jej uzasadnienie jest proste – w związku z
powrotem ruchu turystycznego i częściowo biznesowego na Lotnisku
Chopina w Warszawie robi się znowu ciasno. W tym roku mieliśmy
kilka razy sytuację, że z powodu dużego zainteresowania podróżami,
chcieliśmy zwiększyć nasze możliwości obsłużenia zwiększonego
popytu i okazało się, że lotnisko odmówiło nam slotów w
terminach, które by nam pasowały ze względu na ułożenie całego
ruchu.

Chciałem też wyraźnie powiedzieć, w związku z odbieraniem
inwestycji w Radomiu w kategoriach politycznych, że ten wątek nas
zupełnie nie interesuje i nie ma wpływu na to, co robimy. Nie
wyobrażam sobie, żeby tak nowoczesne i eleganckie lotnisko, jak to
w Radomiu, nie funkcjonowało. Zainwestowano w nie ogromne pieniądze
i niezależnie od tego, jaka ekipa będzie tworzyła rząd, to nie
zgasi tam światła, tylko będzie próbować przyciągnąć do tego
portu przewoźników.

Radom ma w założeniu właściciela, czyli Przedsiębiorstwa
Państwowego „Porty Lotnicze”, zastąpić z czasem tanim liniom
lotniczym i liniom czarterowym Lotnisko Chopina. Stołeczny port ma
być bowiem portem zarezerwowanym dla ruchu linii regularnych, z
silną pozycją LOT-u, a z czasem ma być zamknięty, ze względu na
przeniesienie całego ruchu do Centralnego Portu Komunikacyjnego w
Baranowie. Może stawiając stopę w Radomiu robicie po prostu ruch
wyprzedzający?

Wejście do Radomia traktujemy jako formę stworzenia klientom
lepszych warunków podróżowania, podniesienia standardu obsługi,
bo niestety na Okęciu, ta jakość przy dużym ruchu spada. Na pewno
Radom zaoferuje korzystniejsze, bardziej dostępne rozkłady lotów,
co jest dla klientów niezmiernie ważne.

Gdyby okazało się jednak, że chętnych na rejsy z Radomia
będzie za mało, to – jak bywało już w historii prób
uruchomienia lotów z mniejszych portów, jak Rzeszów, Bydgoszcz,
Lublin czy Łódź – zaproponujemy im wylot z innego miasta. Na
wszelki wypadek minimalizujemy ryzyko, bo nie oferujemy z Radomia
kierunków, których nie mamy w Warszawie. Klient na pewno poleci
więc na wakacje, ewentualnie zmieni się miejsce i godzina wylotu.

Z kolei ktoś może zapytać, dlaczego nie szukamy możliwości
rozwoju na lotnisku w Modlinie? Dlatego, że ono w ogóle nie spełnia
europejskich standardów, jeśli chodzi o obsługę pasażerów, a
jego rozwój jest zablokowany przez polityczne rozgrywki.

To wszystko nie oznacza, że nawet jeśli Radom okaże się
sukcesem, to będziemy się wycofywać z Okęcia. Nie mamy w planach
takich drastycznych ruchów. Jako firma tradycyjnie nie bojąca się
wyzwań i często wyznaczająca kierunki rozwoju na polskim rynku
turystycznym, chcemy po prostu przetestować nowe możliwości.

Czy będziecie zachęcać klientów z Warszawy niższymi
cenami, żeby wybrali Radom?

Na pewno latając z Radomia będziemy mieli więcej możliwości
operowania cenami. Wynika to chociażby z umowy, jaką mamy z
lotniskiem na sposoby jego promowania.

Ale moim zdaniem mieszkańcy zachodniej części Warszawy i
Mazowsza mogą rozważyć Radom jako alternatywę – stwierdzą, że
zamiast jechać trzy kwadranse w korkach na Okęcie, wolą jechać
godzinę i kwadrans do Radomia, gdzie czeka na nich przestronne,
nowoczesne lotnisko z darmowym parkingiem, kawiarniami i punktami
gastronomicznymi z niższymi niż w Warszawie cenami, ze sklepami w
strefie duty free, gwarantujące przy tym, że wylecą bez czekania w
kolejkach do odprawy, a po przylocie odbiorą bez opóźnień bagaż.

Wierzę, że tak może być, tylko musi na początek wylecieć
kilka, kilkanaście tysięcy klientów i podzielić się swoimi
wrażeniami z innymi. To będzie najlepsza reklama, my nawet nie
będziemy musieli specjalnie tych lotów z Radomia zachwalać.

Na razie tylko dwa biura podróży – Itaka i Nekera –
zadeklarowały, że podstawią w lecie czartery w Radomiu. Nie
planują tego inni duzi touroperatorzy, jak TUI, Rainbow czy Grecos.
Milczy też na ten temat Coral Travel, którego prezes deklarował
swego czasu uruchomienie z Radomia kolejnych lotów do Turcji.

Nie oglądamy się na konkurencję, robimy po prostu to, co
uważamy za słuszne i korzystne dla siebie i naszych klientów.
Jeśli okaże się, że odkryliśmy nową potrzebę na rynku,
będziemy pierwsi, którzy ją zagospodarują.

Dla Węgrów mamy nowe kierunki

W ostatnich miesiącach dowiedzieliśmy się też o innym nowym
przedsięwzięciu Itaki. Po zakupie w 2016 roku czeskiego biura
podróży Cedok i otwarciu w 2018 roku własnego biura na Litwie, w
tym roku Itaka weszła na rynek węgierski.

Itaka Hungary Travel Agency już działa, jego zespołem,
stworzonym z miejscowych menedżerów, kieruje Gabor Kreiter,
doświadczony menedżer, wcześniej kierujący sprzedażą na Europę
Wschodnią w Hotelbeds, spółce TUI Group.

Są już po spotkaniu z największymi agentami turystycznymi,
dostosowaliśmy też internetowy system sprzedaży do warunków
węgierskich. Wszystko jest więc gotowe do sprzedawania ofert. 14
października odbędzie się konferencja prasowa w Budapeszcie, na
której oficjalnie ogłosimy działalność touroperatora.

O ile w Czechach i na Litwie marka Itaki była rozpoznawalna, bo
mieliśmy wcześniej tam sieć agentów sprzedających nasze
wyjazdy, o tyle na Węgrzech nie jesteśmy znani (chociaż Węgrzy
dobrze znają z kolei markę Cedok). Z tej strony sytuacja jest
trudniejsza. Ale z drugiej strony łatwiejsza, ponieważ na
węgierskim rynku nie ma jednego silnego gracza, lidera, który
narzucałby rynkowi sposób działania. Funkcjonuje tam kilka
średniej wielkości firm, w tym kilka niemieckich.

Co wiadomo o upodobaniach węgierskich turystów? Czym ich
przyciągniecie?

Zaczynamy od sezonu zimowego i od czterech kierunków – dwóch
egipskich, Marsa Alam i Taby, Fuerteventury i Zanzibaru. Wybraliśmy
po prostu kierunki, których Węgrzy dotąd nie mieli. Tu ciekawostka
– węgierscy klienci biur podróży nigdy w historii nie mieli
możliwości latania bezpośrednio czarterem do dalekiego kierunku.

Nie znają też Taby i Marsa Alam, do Egiptu latają wypoczywać
do Hurghady. Z Wysp Kanaryjskich mieli dotąd głównie do wyboru
Teneryfę i Gran Canarię. Itaka Hungary zaoferuje im więc zupełne
nowości i nie będzie miała w tym zakresie konkurencji.

Przy tworzeniu nowych firm najważniejsi są ludzie, którzy znają
dobrze lokalny rynek i można powierzyć im budowanie spółki, a my
znaliśmy z wcześniejszych kontaktów Gabora jako świetnego
menedżera.

Zachęcają nas też doświadczenia zdobyte w Czechach i na
Litwie. Oba nasze zagraniczne biura podróży przynoszą już zyski i
mają najlepszą rentowność w swojej historii. Oczywiście trzeba
pamiętać, że skala ich działania jest dużo mniejsza, chociaż
podczas gdy Litwa obsłuży 20 tysięcy klientów, to Cedok już 250
tysięcy, czyli jedną trzecią tego, co sama spółka matka, czyli
Itaka.

Wojna zabrała klientów

Powoli kończy się sezon letni. Jakich wyników spodziewa się
Itaka w całym roku?

Jeśli chodzi o przychody Itaki, to szacuję je na 2,7-2,8
miliarda złotych, czyli na wielkość z roku 2019. W liczbie
klientów będzie to zdecydowanie mniej, bo jakieś 730-750 tysięcy,
podczas gdy w rekordowym roku przed pandemią mieliśmy 920 tysięcy
klientów. Różnica w dynamice przychodów i dynamice wyjazdów
klientów wynika oczywiście z wyższych cen, a te z kolei z wyższych
kosztów spowodowanych inflacją, wzrostem cen paliwa lotniczego i
osłabienia złotego wobec dolara. W zależności od kierunku ceny
wzrosły od 15 do 30 procent. Bylibyśmy o wiele bardziej zadowoleni,
gdybyśmy mogli obsłużyć więcej klientów w niższych cenach.

Tak zwiększony przychód nie jest dla nas powodem do satysfakcji,
bo wynika z czynników zewnętrznych, niezależnych od nas.
Generalnie oczywiście na koniec roku będziemy mieli zysk, bo
nadrzędnym celem naszej polityki, jest wynik finansowy i stabilność
ekonomiczna, a nie zdobywanie udziału w rynku kosztem tych
czynników. Tyle, że w tych warunkach zysk w stosunku do obrotów
będzie mniejszy niż w latach poprzednich. Trudno zresztą
precyzyjnie coś przewidzieć, ponieważ za paliwo rozliczamy się z
linią lotniczą dopiero kilka tygodni po wykonaniu lotu. A ponieważ
ceny paliwa na rynku mocno się zmieniają, nie wiemy, czy jak
przyjdzie do płacenia za dany lot, to tona paliwa będzie kosztować
1140, czy może 1380 dolarów, a w efekcie, czy zostanie nam w
kieszeni zysk na pasażera 50, czy minus 50 złotych.

Jakie kierunki w tym roku wybierali klienci Itaki, czy widać
było jakieś trendy?

Największym zainteresowaniem cieszyły się Turcja i Grecja, z
podobną ilością klientów oraz Hiszpania z Wyspami Kanaryjskimi.
Za nimi uplasowały się Egipt, Albania, Włochy, Bułgaria,
Portugalia (duży sukces Madery) i Tunezja z wyraźnym wzrostem
liczby klientów rok do roku.

Z kierunków egzotycznych klienci najchętniej wybierali się z
nami na Wyspy Zielonego Przylądka i na Zanzibar.

Wyraźnym trendem jest zwrot w kierunku oferty luksusowej, także
w wypadku rodzin z dziećmi, i zainteresowanie formułą klubową, co
przełożyło się na sukces zarówno hoteli spod znaku Klubu
Przyjaciół ITAKI, jak i ITAKarmy.

Jakie wydarzenia zdeterminowały mijający sezon?

Dwa wpłynęły zdecydowanie niekorzystnie. Po pierwsze wojna w
Ukrainie. Wraz z jej początkiem stanęła sprzedaż w biurach
podróży. Wprawdzie po dwóch tygodniach ponownie ruszyła, ale
trzeba liczyć, że miesiąc straciliśmy w stosunku do tego, jak
sprzedaż pięła się w górę wcześniej, kiedy planowaliśmy nawet
zwiększenie liczby miejsc w samolotach i hotelach. Myślę, że ten
konflikt spowodował, że sprzedaliśmy o 10-15 procent mniej wakacji
niż to było możliwe wcześniej.

Drugim niekorzystnym elementem, który był częściowo wynikiem
konfliktu zbrojnego w Europie, była podwyżka cen paliwa i
osłabienie złotego. Z tygodnia na tydzień walczyliśmy, żeby
wypełnić samoloty, z obawą patrzyliśmy na końcowe rozliczenie
każdego wylotu. Kolejne podnoszenie cen w ślad za wzrostem kosztów
powodowało, że nasze marże, które mogłyby nam dać zarobek,
niknęły w oczach. A nie mogliśmy podnosić cen w nieskończoność,
bo widać było, że jest opór na rynku, doszliśmy do ściany.

Itaka: "Oto lato 2023" ruszyło. Na poczatek kilkaset ofert

Itaka: “Oto lato 2023” ruszyło. Pierwszy raz aż 90 procent hoteli z najwyższej półki

To będzie sezon dla zamożnych

Uruchamiając sprzedaż ofert na lato 2023 roku powiedział
pan, że przewiduj … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW wieku 80 lat robi cuda ze sztangą. Powód motywacji chwyta za serce
Następny artykułDzień dobry Katowice. Dzisiaj ostatni dzień głosowania w Budżecie Obywatelskim