W zasadzie ten mecz nie miał już większego znaczenia dla obu zespołów. Łęcznianie zostali zdegradowani, więc pozostała im tylko walka o honor. Z kolei gospodarze plasują się w środku tabeli i do końca rozgrywek już się to nie zmieni. Było to szczególne spotkanie dla trenera Marcina Prasoła, który półtora miesiąca temu trafił do Łęcznej właśnie z zabrzańskiego imiennika.
Natomiast jeśli chodzi o wydarzenia na murawie, to mecz rozpoczął dla łęczyńskiego zespołu znakomicie. Już w 5. minucie zielono-czarni uzyskali prowadzenie. Niefrasobliwe zagranie Alasamy Menneha na 30. metrze wykorzystał Przemysław Banaszak, który przejął piłkę, popędził w stronę bramki i potężnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Zespół z Łęcznej starał się pójść za ciosem, ale niewiele z tego wynikało. Gospodarze szybko otrząsnęli się po stracie gola i przystąpili do odrabiania strat. Bliski strzelenia wyrównującej bramki był Piotr Krawczyk, który po wrzutce Krzysztofa Kubicy uderzył głową, ale Maciej Gostomski popisał się kapitalną interwencją. Mecz był wyrównany i akcje przenosiły się od jednego pola karnego pod drugie. W końcówce pierwszej połowy Ślązacy przycisnęli, ale łęczyńska defensywa spisywała się bez zarzutu, więc klarownych sytuacji strzeleckich nie stwarzali, a w najlepszych przypadkach kończyło się na rzutach rożnych. Do końca tej odsłony wynik już się nie zmienił.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS