A A+ A++
Afera ze śmigłowcem LPR w Katowicach. Uziemiona z powodu imprezy masowej maszyna Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wywołała oburzenie, ale organizatorzy tłumaczą, że wina leży po stronie pilota. Ich zdaniem, miał specjalnie skierować śmigłowiec nad imprezę.

Nie milkną echa głośnej afery związanej ze śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W miniony weekend obsługa lotniska Muchowiec nie wydała zgody załodze na lądowanie po zrealizowaniu transportu medycznego, a później całkowicie zawieszono dyżur katowickiego LPR. Ostatecznie po kilku godzinach loty przywrócono. Jednak cała sytuacja wywołała duże oburzenie.

Dwie osoby zostały poparzone

Jak informuje Aeroklub Śląski, zarządzający lotniskiem na Muchowcu, pilot wykonywał kilka manewrów od piątkowego wieczoru i w sobotę. Po jednym z takich manewrów w sobotę po południu loty zostały wstrzymane, bo doszło do przewrócenia stołów i namiotów. Razem z nimi na ziemi wylądowały frytkownice, z których wylał się olej. Dwie osoby miały poparzenia. – Pomimo zamknięcia lotów o 16.30, on wykonał kolejny lot o godz. 17.45 i wtedy powstały największe zniszczenia na terenie imprezy i największe zagrożenie – mówi Michał Tomanek, prezes Aeroklubu Śląskiego. Uważa, że dyrektor lotniska podjął słuszną decyzję o wstrzymaniu lotów. Wątpliwości budziło zachowanie pilota. – Istnieją dowody w postaci filmów, które jednoznacznie pokazują, że odwrócił śmigłowiec tyłem i wleciał nad imprezę masową.

Pilot groził, że „rozniesie imprezę”

Pierwsza reakcja opinii publicznej była stanowcza. Na organizatorów imprezy motoryzacyjnej, która odbywała się na Muchowcu, spadła fala krytyki. Organizator wczoraj zabrał głos w tej sprawie. Wydarzenie pod nazwą American Cars Mania odbywało się na Muchowcu po raz drugi. W tamtym roku nie było problemów z bliskością stoisk w strefie gastronomicznej. – Z dyrekcją Lotniczego Pogotowia Ratunkowego było pełne porozumienie odnośnie zbudowania tej strefy. Rok temu nie było żadnych problemów. Impreza była w tym samym miejscu. LPR działał i my działaliśmy. W konsultacji z LPR odsunęliśmy tę strefę o dodatkowych kilka metrów od lądowiska w stosunku do tego, co było w zeszłym roku. Event ma status imprezy masowej, który został potwierdzony pozytywną decyzją administracyjną. Dopełniliśmy wszelkich formalności o zachowaniu bezpieczeństwa – mówi Paweł Kempa, dyrektor ds. komunikacji American Cars Mania.

We wczorajszym wywiadzie dla telewizji Polsat i TVN Adam Rostalski, wiceprezes stowarzyszenia American Cars Mania, potwierdził, że do tej pory nie było żadnych problemów ze współpracą z LPR. – Niestety, w tym roku zawiódł chyba czynnik ludzki, czyli po prostu pilot, który nadlatywał nad ludzi i parasole. Widziałem, jak małe dzieci były chronione przez matki. To jest dla mnie dziwne, że pilot, który powinien ratować życie ludzkie, stwarzał zagrożenie – uważa Rostalski. Dodatkowo najemca strefy gastronomicznej miał rozmawiać z pilotem LPR w czwartek i ten zapowiedział, że „rozniesie imprezę”.

Policja wezwana po czasie

O zapowiedzi „rozniesienia imprezy” poinformował policjantów najemca strefy gastronomicznej. Sam zadzwonił na policję. Jak mówi oficer prasowa KMP w Katowicach, sprawę zgłoszono dopiero dwie godziny po całej sytuacji, gdy wszystko już było uprzątnięte. – Nie mogliśmy przeprowadzić oględzin. Na przykład sprawdzić, czy namiot był prawidłowo zabezpieczony – mówi kom. Agnieszka Żyłka. Najemca strefy gastronomicznej złożył tylko zawiadomienie dotyczące zniszczenia mienia. Straty wycenił na 10 tys. złotych. W trakcie incydentu przewrócił się tylko jeden namiot, a pozostałych nie był w stanie ruszyć podmuch wywołany przez śmigłowiec. Organizator stoi na stanowisku, że namioty i parasole były odpowiednio zabezpieczone betonowymi podstawami. Policja nie zajmuje się sprawą spowodowania zagrożenia na terenie imprezy masowej.


Sprawę będą badać odpowiednie służby, w tym sam LPR. – Po wstępnym zapoznaniu się z filmikami dostępnymi w internecie i na naszym monitoringu, nie widzimy, żeby te starty odbywały się w sposób niezgodny z przepisami – mówi Justyna Sochacka, rzeczniczka prasowa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dyrektor LPR powołał komisję, która ma między innymi przeanalizować parametry lotu z urządzeń rejestrujących, znajdujących się w maszynie. Jak mówi Sochacka, pracownik, który dyżurował w sobotę, to pilot z dużym doświadczeniem.

Zdjęcia pochodzą od organizatora.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWolne terminy na rehabilitację leczniczą w ramach NFZ w NZOZ Eskulap. Sprawdź dla kogo
Następny artykułKonfederacja ręka w rękę z niemiecką AfD? „Negocjacje lubią ciszę”