A A+ A++

To było jak uderzenie obuchem w głowę. Lechia miała efektownie i zwycięsko zakończyć najlepszy rok w historii klubu (Puchar Polski, Superpuchar, trzecie miejsce w Ekstraklasie), tymczasem na pożegnanie z gdańskimi kibicami została rozbita przez Raków. I to w naprawdę marnym stylu, choć sam początek był obiecujący. Im dłużej jednak trwał mecz, tym więcej do powiedzenia mieli goście, a Lechia zwyczajnie gasła.

– Szkoda, że ten naprawdę świetny rok kończymy w taki sposób, to bardzo dołujące – przyznał po spotkaniu Malocza. – Szczególnie ta porażka z Rakowem, bo w Białymstoku [także 0:3 w poprzedniej kolejce z Jagiellonią] nie jest łatwo wygrać nikomu i zawsze można się potknąć. Myślę, że dzisiaj pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra, kontrolowaliśmy grę. Gdybyśmy strzelili bramkę jako pierwsi, a były ku temu okazje, myślę, że wszystko poszło by w drugą stronę i to my moglibyśmy wysoko wygrać. Nie wiem za to, co się stało po przerwie… Wyglądaliśmy naprawdę słabo, a oni wykorzystali praktycznie wszystko, co mieli. Wielka szkoda, bo wygrywając, mielibyśmy 33 punkty, czyli tylko dwa straty do podium. Trudno, musimy teraz odpocząć, trener na pewno zrobi wnikliwą analizę i w nowym roku zrobimy wszystko, żeby wrócić na dobre tory – podkreślił Chorwat.

Rzeczywiście zwycięstwo z Rakowem postawiłoby Lechię w niezłej pozycji wyjściowej przed rundą wiosenną. Porażka oznacza, że gdański zespół zakończył rok na skraju pierwszej ósemki. Co prawda jest nad kreską – zajmuje 7. miejsce – ale nad 11. Rakowem ma tylko dwa punkty przewagi. 

– Myślę, że nie jest tak źle, żeby patrzeć, co dzieje się w tabeli za naszymi plecami. Wciąż mamy niedaleko do czołówki i idziemy dalej. Nie poddajemy się, bo wiemy, na co nas stać. Naszym celem w nowym roku będzie powrót do czołowej trójki, nic innego – zapewnia Malocza.

Porażka, która boli bardziej

Teraz przed zawodnikami Lechii świąteczno-noworoczny urlop, do treningów wrócą oni 7 stycznia. Końcówka roku sprawiła, że nastroje zdecydowanie nie będą podczas tej przerwy szampańskie. 

– Oczywiście boli każda porażka, ale ta rzeczywiście będzie bolała trochę dłużej i bardziej. Jednak szybko trzeba zapomnieć o tej końcówce roku i koncentrować się na tym co przed nami. Walka cały czas trwa – nie ma wątpliwości obrońca gdańskiego zespołu, który wraz z Filipem Mladenowiciem i Zlatanem Alomerowiciem wypoczywać będzie w Dubaju.

Malocza na ostatnie miesiące stara się patrzeć pozytywnie.

– Wróciłem do Gdańska, ja i moja rodzina czujemy się tu świetnie, jestem bardzo zadowolony, że znów jestem w Lechii. Pod koniec roku rundy wreszcie zacząłem grać regularnie i myślę, że spisywałem się nieźle, a nawet dobrze. Jednak zimą walka o miejsce w składzie zacznie się od początku – zaznacza Chorwat.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGrodzisk: Regularnie opróżniaj przydomowe szambo. Inaczej kary
Następny artykułRafał Maślak dodał urocze zdjęcie z synem. Uwagę internautów zwrócił pewien szczegół. Nie zabrakło też uszczypliwego komentarza