A A+ A++

W ostatnią środę, w finale mazowieckiego Pucharu Polski, Legia II Warszawa wygrała z Legionovią 1-0. Jedyną bramkę, rozgrywanego na stadionie warszawskiego Hutnika meczu, zdobył w 61. minucie Wiktor Kamiński. Tym samym legioniści wywalczyli miejsce w rozgrywkach PP na szczeblu centralnym, za zdobycie trofeum zainkasowali też 55 tysięcy złotych


Trzy dni po ligowej porażce w stolicy ze stołeczną Polonią (2-3), nasz zespół musiał uznać wyższość innej warszawskiej drużyny, rezerw Legii. Druga minimalna porażka, tym bardziej bolesna, że w ciągu zaledwie trzech dni prysnęły marzenia o podwójnej koronie (w III lidze i Pucharze Polski na szczeblu Mazowsza). Cóż, piłka kopana jest nie tylko okrągła, ale czasami bywa okrutna, wpada nie do tej co chcemy bramki..
Mazowiecki finał Pucharu Polski miał uroczystą oprawę, a sam mecz, mimo że padła w nim tylko jedna bramka, dostarczył wielu emocji. Dodam od razu, że Legionovia tego meczu w środę wcale nie musiała przegrać. To do rywali uśmiechnęło się tego dnia sportowe szczęście, to oni byli o jedną bramkę konkretniejsi.
Już w 2. minucie meczu Legionovia mogła objąć prowadzenie. Uderzona w długi róg piłka minimalnie minęła bramkę. Kilka minut później z 16 metrów strzelał Michał Bajdur, ale na posterunku był bramkarz legionistów – Jakub Trojanowski. W 17. minucie po podaniu Bajdura, bardzo źle trafił w piłkę Artur Balicki i stuprocentowa okazja została zmarnowana.. Chwilę później Balicki z najbliższej odległości uderzył głową prosto w bramkarza. Oczywiście swoje okazje mieli też legioniści W 24. minucie znakomitą sytuację zmarnował Wiktor Kamiński, a dobitka Jakuba Kwiatkowskiego również nie sięgnęła celu. Kilka minut wcześniej Paweł Błesznowski nie dał się zaskoczyć Arkadiuszowi Ciachowi, który próbował uderzenia z dystansu.
Po przerwie, w 59. minucie Legionovia zdobyła bramkę, której autorem był Konrad Zaklika, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Minutę później to Legia wyszła na prowadzenie, Arkadiusz Ciach (przed laty reprezentował legionowskie barwy) odegrał sprytnie futbolówkę do Wiktora Kamińskiego, który posłał piłkę w długi róg. P. Błesznowski po tym strzale był bez szans.
Nasz zespół za wszelką cenę dążył do doprowadzenia do remisu. Tym bardziej, że rywale ostatni kwadrans musieli grać w osłabieniu (drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką sędzia ukarał F.Rejczyka). Nie udawało się niestety naszym piłkarzom zdobyć bramki ani z akcji, ani z rzutów wolnych. Najbliższy doprowadzenia do remisu był, już w doliczonym czasie gry – Grzegorz Wojdyga, który z najbliższej odległości nie wykorzystał doskonałego dośrodkowania z prawej strony, najlepszego tego dnia w legionowskim zespole, Michała Bajdura. W samej końcówce meczu piłkarzom obu zespołów puściły nerwy, doszło do szarpaniny. Sędziowie z pewnym trudem opanowali sytuację, a Legia zdołała obronić korzystny dla siebie wynik
Ot skład Legionovii z tego spotkania: Błesznowski – Kaczorowski, Waszkiewicz, Bujak, Barański (78’ Wojdyga), Sonnenberg (58’ Koziara) Zaklika, Bajdur, Rymek (73’ Gibas) Mroczek, Balicki (82’ Gołąb).

(jb)

Komentarze

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDaleko do pieniędzy z KPO i nowe niejasności w Polskim Ładzie
Następny artykuł14 godzin pracy w upale 50 stopni, pół roku bez wynagrodzenia. Mundial tysięcy ofiar