Właściciel zostawił psa go na łańcuchu, na działkach w Czechowicach-Dziedzicach, które zalała woda z Iłownicy. Wycie przerażonego Oreo usłyszeli Mikołaj i Kaja.
Podczas wrześniowej powodzi aktywiści z organizacji prozwierzęcych apelowali o to, by nie zapominać o zwierzętach. Prosili o spuszczenie psów z łańcuchów, odpowiednio wczesną ewakuację zwierząt hodowlanych, a jeśli już nie ma innego wyjścia, o otwarcie zabudowań gospodarczych.
Pies Oreo został na zalewanych działkach, na łańcuchu
Najwyraźniej nie do wszystkich trafił ich apel. Gdyby nie Mikołaj Siemaszko i jego żona Kaja, pies Oreo utonąłby najpewniej na działkach w Czechowicach-Dziedzicach zalewanych przez rzekę Iłownicę, która wystąpiła z brzegów.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS