Decyzja sędziego w 7. biegu meczu Włókniarza Częstochowa ze Stalą Gorzów sprawiła, że pierwszy raz w życiu wyszedłem ze stadionu w trakcie meczu. Podobnie zrobiło więcej osób. Chodzę na żużel całe życie, ale ligowi działacze skutecznie obrzydzają mi ten piękny sport.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Zasiadając w piątek 5 lipca na trybunach, nie miałem żadnych oczekiwań. Włókniarz i jego zawodnicy już w poprzednim roku odarli mnie z jakichkolwiek nadziei na sukces. Przez lata byłem bezkrytyczny i potrafiłem wytłumaczyć każdą wpadkę Włókniarza. W poprzednim sezonie, po zremisowanym meczu z Grudziądzem, miarka się przebrała. Za tą drużyną zjechałem Polskę wzdłuż i wszerz, ale mam jej już dość, mimo że na mecze chodzę, bo robię to przez całe swoje życie. We Włókniarzu musi dojść do wielkich zmian, bo bez nich klub już zawsze będzie w marazmie. Nie o Włókniarzu jednak jest ten tekst.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS