Po serii tragicznych zdarzeń na przejściach dla pieszych, do jakich doszło w ostatnich tygodniach, ze wszystkich stron słychać nawoływania do zmiany . Zgodnie ze zwyczajem polegającym na tym, że istotne zmiany w kodeksie drogowym ustawodawca podejmuje impulsywnie na skutek głośnego medialnego zdarzenia, na efekty nie trzeba było długo czekać. Zapowiedzi zmian pojawiły się już w Mateusza Morawieckiego, a we wtorek nowy stary premier potwierdził to w swoim exposé.
zobacz także:
– Nie może być dłużej tak, że przejście dla pieszych jest najbardziej niebezpiecznym elementem na . Badania pokazują, że piesi zachowują się w większości roztropnie na przejściach. Dlatego wprowadzimy pierwszeństwo pieszych jeszcze przed wejściem na przejście – mówił premier.
Tymczasem takie regulacje mogły obowiązywać już od dawna, gdyby nie to, że na ostatniej prostej ustawę je wprowadzającą wyrzucono do kosza. Jej autorką była posłanka PO Beata Bublewicz. Projekt został wniesiony do Sejmu VII kadencji w 2013 r. Prace w komisjach przebiegały dość niemrawo. Jednym z aktywniejszych hamulcowych był obecny minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który obawiał się, że zmiana w przepisach przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego.
– Jeżeli my w sposób nierozważny damy uprawnienia pieszym i spowodujemy, że każde ich zachowanie w obrębie przejścia dla pieszych ma być interpretowane przez kierowcę jako próba przekroczenia jezdni, to jestem przekonany, że doprowadzimy do … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS