A A+ A++

Polskie siatkarki rozpoczęły grę w Lidze Narodów od zwycięstwa. W pierwszym meczu turnieju w Shreveport-Bossier City w Stanach Zjednoczonych wygrały z Kanadą 3:1. To pierwsze punkty polskiej kadry pod wodzą nowego trenera Stefano Lavariniego.

Włoski szkoleniowiec ma za zadanie przygotować drużynę do jesiennych mistrzostw świata, których Polska będzie współgospodarzem. Liga Narodów ma pomóc w stworzeniu nowego zespołu. I choć kadra musi radzić sobie bez największych ofensywnych gwiazd – Malwinę Smarzek i Magdalenę Stysiak z rywalizacji wykluczyły problemy ze zdrowiem – na otwarcie turnieju udało się zdobyć trzy punkty.

Mecz z Kanadą otwierał rywalizację Polek w LN, ale może okazać się jednym z najważniejszych w całych rozgrywkach. Rywalki, podobnie jak “Biało-czerwone”, są jednym z czterech tzw. “zespołów dryfujących”. To drużyny, które nie mają pewnego miejsca w kolejnej edycji LN – należą do nich także reprezentacje Belgii i Dominikany. Najsłabszy zespół z tej stawki zostanie zastąpiony przez triumfatorki Challenger Cup. 

Polki rozpoczęły mecz bardzo nerwowo. Już na początku dwa razy w aut zaatakowała Olivia Różański. 25-letnia siatkarka gra na nowej pozycji – Lavarini przestawił ją z przyjęcia na atak – i w pierwszym secie nie poradziła sobie najlepiej. Błąd w ataku już na początku popełniła też Agnieszka Kąkolewska i rywalki szybko odskoczyły na trzy punkty.

Co prawda Polki doprowadziły do remisu, a nawet na chwilę objęły prowadzenie 9:8 po asie serwisowym Zuzanny Góreckiej, ale Kanada szybko odzyskała inicjatywę. “Biało-czerwone” popełniały mnóstwo błędów, zakończyły seta z zatrważająco niską, 20-procentową skutecznością w ataku. Rywalki grały spokojniej, najwięcej punktów zdobyła dla nich atakująca Kiera Van Ryk, i pewnie wygrały 25:20.