A A+ A++
Naukowcy przekonują, że mamy maksymalnie ograniczyć kontakty, co pomoże nie tylko zachować zdrowie, ale też ochroni gospodarkę. mat. prasowe

Naukowcy zauważają, że z danych historycznych wynika jednoznaczny wniosek: im ostrzejsza reakcja na epidemię, tym wcześniejszy i większy wzrost gospodarczy po jej zakończeniu. Austria i Czechy zapowiadają rozluźnienie, podobnie jak Niemcy, gdzie liczba zmarłych na koronawirusa w ostatnią dobę wyniosła 206 osób. W Polsce od początku epidemii jest 129 ofiar Covid-19.

Media obiegła w ostatnich dniach informacja o rozluźnieniu obostrzeń wprowadzonych przez Austrię z powodu epidemii koronawirusa. Warto jednak zwrócić uwagę, że w porównaniu do Polski ograniczenia były dotąd znacznie większe.

  • noszenie masek ochronnych w transporcie publicznym będzie obowiązkowe, usta i nos muszą być zakryte, choćby chustą lub szalikiem,
  • ️otwarte zostaną publiczne ogrody, ale do końca czerwca nie będzie żadnych imprez,
  • dzieci mają zapewnioną opiekę w przedszkolach i szkołach, ale gdzie się da nauka odbywać się będzie zdalnie,
  • od 14.04 małe sklepy i zakłady rzemieślnicze będą otwarte (warunki: max. powierzchnia sprzedaży 400 m kw., jeden klient na 20 m kw., każdy musi nosić ochronę ust i nosa),
  • od 14.04 działać też będą sklepy budowlane i ogrodnicze,
  • od 1.05 otwarte mają być wszystkie sklepy i zakłady fryzjerskie,
  • hotele i restauracje będą oceniane do końca kwietnia i jeśli zapewnią odpowiednie warunki klientom, będą otwarte od połowy maja.

Jak widać, obostrzenia były znacznie większe niż w Polsce i wiele z nich pozostanie na długie tygodnie.

Niemcy wzorują się na Tajwanie, Czesi mają dość

Czescy politycy zachęcają do noszenia maseczek nie tylko w miejscach publicznych.
Czescy politycy zachęcają do noszenia maseczek nie tylko w miejscach publicznych. mat. prasowe

Także Niemcy planują stopniowe rozluźnianie rygorów epidemicznych. Nadal obowiązkowe będzie noszenie masek w miejscach publicznych, nikt nie znosi ograniczeń dotyczących zgromadzeń, ale podstawą zmian będzie szybkie śledzenie łańcuchów infekcji. Niemcy chcą znać 80 proc. osób, z którymi kontakt miała osoba zakażona w ciągu 24 godzin od potwierdzenia koronawirusa.

O tym, jak dobrze robi to Tajwan, pisaliśmy w tekście:

Dyscyplina Tajwanu w walce z wirusem

To ma dać podstawę do izolowania zakażonej i potencjalnie zagrożonej mniejszości, a nie zdrowej większości.

To ma dać podstawę do izolowania zakażonej i potencjalnie zagrożonej mniejszości, a nie zdrowej większości. Dzięki temu gospodarka ma się znowu rozpędzać, w czym pomoże 400 mld euro poduszki finansowej przygotowanej przez rząd.

Rozluźnienie planują też Czesi. Będzie można korzystać z siłowni publicznych, placów zabaw i parków. Imprezy masowe nadal będą odwołane. Władze Czech zdają sobie bowiem sprawę z kosztów pełnej izolacji.

– Obostrzenia nie mogą trwać nawet pół roku. Wytrzymanie kilku kolejnych miesięcy w warunkach ścisłej kwarantanny byłoby dla kraju bardzo trudne. Oczywiście obostrzenia są niezbędne, ale to musi być “mądra” kwarantanna – podkreśla Adam Vojtech, minister zdrowia Czech.

Ostrzej reagujesz, gospodarka mocniej odbija

Tymczasem naukowcy, którzy sprawdzili skutki największej w historii naszego świata pandemii – hiszpanki – są zgodni. Im szybciej i mocniej reaguje się na początku, tym gospodarka szybciej się podnosi. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że skutki pandemii koronawirusa odczujemy w portfelach, a wielu z nas już je czuje.

Eksperci z MIT (Massachusetts Institute of Technology), jednej z najbardziej prestiżowych amerykańskich uczelni, sprawdzili, jak poszczególne regiony radziły sobie po epidemii hiszpanki, która według różnych źródeł pochłonęła od 21 do 100 mln ofiar, a 500 mln osób zachorowało (co trzeci człowiek na świecie). Warto pamiętać o wielu różnicach: większej obecnie świadomości higieny, wyższym poziomie medycyny i nauki, a także tym, że hiszpanka atakowała głównie młode osoby (20-40 lat), a koronawirus najgroźniejszy jest dla najstarszych i schorowanych. Mimo to wnioski ekonomiczne dało się wyciągnąć.

– Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na to, że agresywniejsza polityka zdrowotna sprawiła, że miasta radziły sobie ekonomicznie słabiej. Jeśli już, silniej reagujące miasta radziły sobie później lepiej. Mówiąc w dużym skrócie: miasta lub stany, w których ograniczono kontakty międzyludzkie i nakazano społeczną izolację, później mogły liczyć na dużo większe odbicie gospodarcze. 10 dni wcześniej niż reszta zanotowały 5 proc. wzrost w zatrudnieniu w sektorze produkcyjnym po zakończeniu epidemii, podobnie 50 dni społecznej izolacji skutkowało 6,5 proc. wzrostem – twierdzi dr Emil Verner na stronie MIT.
Z jego pracy wynika, że najlepiej poradziły sobie Oakland, Kalifornia, Omaha, Nebraska, Portland, Oregon i Seattle, gdzie władze wprowadziły 120-dniową izolację społeczną, a tam, gdzie zarządzono 60 dni i mniej (Philadelphia, Minnesota) dużo dłużej borykały się ze skutkami pandemii. Okazało się, że warto było nieco dłużej zacisnąć zęby, niż spieszyć się z powrotem do normalnego życia.

Do podobnych wniosków dochodzą polscy naukowcy. Badacze z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie przekonują, że z ich modelu wynika, że gdyby nie wprowadzone w Polsce obostrzenia, mielibyśmy obecnie 3 mln chorych i nawet 30 tys. ofiar śmiertelnych koronawirusa. Prof. Zbigniew Pastuszak, dyrektor Instytutu Nauk o Zarządzaniu i Jakości UMCS, przestrzega ponadto, że walka z epidemią może potrwać nawet rok.

– Mimo ograniczeń, którym do tej pory poddano polskie społeczeństwo, możemy się spodziewać milionów zainfekowanych, a czas trwania epidemii na pewno nie skróci się poniżej 100 dni – przekonuje prof. Zbigniew Pastuszak na łamach Kuriera Lubelskiego.
Nawet jeśli ma rację, na szczęście wiele wskazuje na to, że w ciągu roku będziemy znali już lek na koronawirusa, a szczepionka będzie w ostatniej fazie badań:

Sztuczna inteligencja pomaga w leczeniu COVID-19.

Optymistą jest też prof. Marcin Drąg z Politechniki Wrocławskiej, który kieruje zespołem pracującym nad enzymem, który tnie białka koronawirusa i wiele wskazuje, że na tej podstawie będzie można go zwalczyć.

– Badania są w zaawansowanej fazie od miesięcy. Wynika z nich, że możemy zaatakować wirusa czynnikiem, który w żaden sposób nie wpływa na komórki ludzkie. Mimo że tempo pracy jest niesamowite, nadal uważam, że szybciej będzie można zastosować leki, które już istnieją i były stosowane w leczeniu innych wirusów – podkreśla prof. Marcin Drąg.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW czwartek poznamy decyzję rządu w sprawie matury i egzaminu ósmoklasisty
Następny artykułJuż się zaczyna! Jourova “niepokoi się” o wybory w Polsce