„Benito, czyli jak zabija się psy” – list opatrzony takim tytułem wysłał do nas pan Sławomir Prochocki, były wolontariusz Schroniska na Paluchu w Warszawie. W mailu do redakcji napisał, że w marcu 2022 r. w stołecznym schronisku uśpiono psa z powodu agresywnego zachowania. Uznał, że było to coś więcej niż tragedia pojedynczego zwierzęcia. Jego zdaniem, wolontariusze i behawiorystki ze schroniska popełnili wiele błędów w pracy z Benito, a sytuacja może stać się precedensem do kolejnych takich decyzji. Dyrekcja placówki stanowczo zaprzecza.
Wolontariusze na Paluchu są podzieleni na wiele sekcji. Psem Benito opiekowała się grupa Pomarańczowych, a pan Sławomir należał do innej. Wspomina, że szybko zaprzyjaźnił się z psem. „To akurat umiem najlepiej – zaprzyjaźniać się z psami. Także tymi, które nie lubią obcych i gryzą. Benito zaakceptował mnie i jako jedyny »wolo« (wolontariusz – red.) spoza grupy jego wolontariuszy mogłem go obsługiwać. Czasem Pomarańczowi prosili mnie o wybieg czy spacer dla Benka, gdy akurat nikogo z nich nie było tego dnia w schronisku” – opowiadał w mailu. Ale zaznaczył też, że pies od czasu do czasu był niebezpieczny dla ludzi.
„Benito jak już gryzł, to gryzł naprawdę mocno. Cztery, pięć, sześć porządnych ugryzień jego konkretnych szczęk, z całej siły. Bywało, że delikatne kości śródręcza nie wytrzymywały, zwłaszcza kobiece. Krew, ból, szpital, gips” – opisywał dalej zachowanie psa. Zwierzaka zaczął lepiej poznawać w 2020 r., w czasie pandemii. Przez kilka miesięcy schronisko było zamknięte dla wolontariuszy. Pan Sławomir został wtedy zatrudniony jako opiekun, ponieważ część agresywnych zwierząt, takich jak Benito, innych ludzi nie akceptowała.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS