A A+ A++

W ostatni wtorek premier Donald Tusk poinformował o skierowaniu do prokuratury zawiadomienia dotyczącego pierwszej prezes SN. Działanie miało związek z przejęciem kontroli nad Izbą Pracy SN.

Prezes Manowska wbija szpilę Tuskowi. „Może jest znów niedoinformowany”

– Tak naprawdę to, co w tej chwili się dzieje to, co w tej chwili interesuje (Polaków), to przyczyny tej gwałtownej wojny z Premierem. Premier nazwał to, co pani robi zamachem stanu. Powiedział, że zajmie się panią prokurator – zaczął Mazurek.

– Ja nie czuję się stroną jakiejkolwiek wojny. (Premier) nie powinien się wypowiadać w ten sposób – ripostowała Manowska. – Być może po jakimś czasie przyjdzie refleksja, być może nawet pan premier potem przeprosi za swoje słowa. Premier kolejny raz mógł się pomylić bądź kolejny raz mógł zostać wprowadzony w błąd. Jak się piastuje takie stanowisko to najpierw warto zapoznać się z przepisami, ze stanem faktycznym z obu stron.

– Pani profesor to byłoby czwarte śledztwo prokuratury w pani sprawie – nie odpuszczał Mazurek. – Znalazłem co najmniej trzy, które się toczą w pani sprawie. Czy pani (…) w związku z tym była przesłuchiwana przez prokuraturę?

– Nie zostałam oficjalnie poinformowana o jakimkolwiek postępowaniu w charakterze świadka, ale oczywiście jeżeli zostanę zaproszona, wezwana, poproszona na przesłuchanie do prokuratury to oczywiście się stawię.

Robert Mazurek zapytał pierwszą Prezes SN, czy nie obawia się, że po przesłuchaniu w charakterze świadka może zostać oskarżoną. Ta wyjaśniła, że postawienie jej zarzutów musiałoby zostać poprzedzone uchyleniem jej immunitetu sędziowskiego. Dodała jednak:

– To jest właśnie sztuczka, która mnie już jako studenta i jako aplikantkę sędziowską (mnie ciekawiła), że człowiek przychodzi do prokuratury, zeznaje jako świadek, ma obowiązek mówić prawdę i wszystko, co mu jest wiadome i za chwilę, pyk staje się podejrzanym i oskarżonym.

– I tak może być w przypadku pani profesor – dodał Mazurek.

Premier stosuje „zawoalowany szantaż”

W dalszej części rozmowy prowadzący zapytał pierwszą prezes Sądu Najwyższego o zapowiedź Donalda Tuska dotyczącą ograniczenia funduszy dla SN.

– Powiedziała pani, że patrzy na to jak na szantaż – powiedział Mazurek.

– Nie mówię, że pan premier wyszedł i powiedział „szantażuje panią”, natomiast jest to zawoalowane – odparła sędzina Sądu Najwyższego. – Czyli, jeżeli nie będziesz postępowała tak, jak sobie starsi służbą koledzy życzą, żeby w Izbie Pracy zarządzał „ten”, to pieniędzy nie ma i nie będzie.

Komentarz dotyczył zakończenia kadencji sędziego Piotra Prusinowskiego, który przewodniczył Izbie Pracy SN. Ten, chcąc uniknąć powołania na swoje miejsce jednego z tzw. neosędziów, nie zwołał w ustawowym terminie zgromadzenia, na którym wyłoniono by jego następcę. Ostatecznie Małgorzata Manowska zaproponowała, by funkcję tę objął sędzia najstarszy stażem, którym jest sędzia Dawid Miąsik. Ten jednak zdecydowanie odciął się od propozycji Manowskiej i wydał oświadczenie, w którym orzekł, że tylko on ma prawo kierować Izbą Pracy, co za tym idzie, nie uznaje on zarządzenia Manowskiej, w którym wyznaczyła go jako p.o. prezesa Izby.

Czytaj też:
Kontrowersyjna decyzja Tuska. Niektórzy sędziowie czują się zdradzeni. „Nieprawdopodobne”
Czytaj też:
TK zablokuje zmiany w lekcjach religii? „Chaos, pytania i presja”. Prawnik ocenia, czy coś grozi dyrektorom

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTOM FORD ogłosił, że Haider Ackermann obejmuje stanowisko dyrektora kreatywnego
Następny artykułWiadomości z Wielkopolski. Co dzieje się w Wielkopolsce? (5 września)