Pomiędzy Rzeczpospolitą a Turcją rozciągało się Hosdpodarstwo Mołdawskie. Rywalizacja o wpływy w tym kraju zdominowała relacje polsko-tureckie u progu XVII wieku i ostatecznie doprowadziła do starć zbrojnych, w tym właśnie bitwy pod Chocimiem. Mołdawia od dziesiątek lat próbowała balansować pomiędzy silnymi sąsiadami. Polska potrzebowała jej, gdyż stanowiła „strefę buforową” pomiędzy nią a Turcją. Z kolei Osmanowie potrzebowali Hospodarstwa po to, aby łatwiej było im atakować Europę Środkową.
Droga pod Chocim
Kwestia wpływów w Mołdawii miała rozstrzygnąć się w 1620 roku. Król Zygmunt III Waza wysłał do Mołdawii wojska, które starły się z Turkami w bitwie pod Cecorą. Polskie siły pod dowództwem Stanisława Żółkiewskiego nie zdołały pokonać wojsk sułtana. Wycofanie z pola bitwy przerodziło się w chaotyczną ucieczkę. Hetman Żółkiewski poległ w trakcie walki, a jego głowa została przez Turków tryumfalnie zawieziona do Stambułu.
Turcja była przekonana, że całkowite zwycięstwo nad Polską jest teraz na wyciągnięcie ręki. Klęska pod Cecorą miała być dowodem, że polska armia jest słaba i właśnie teraz jest najlepszy moment, aby zadać Rzeczpospolitej decydujący cios. Przygotowania do kolejnej bitwy trwały w Turcji od wiosny 1621 roku. Wojsko ruszyło z Adrianopola na początku czerwca. W stronę polskiej granicy maszerowało 150 tysięcy osmańskich żołnierzy.
W Warszawie zdawano sobie sprawę, że kolejne starcie z Turcją jest nieuniknione. Przywódcą polskich wojsk, formowanych do kolejnej wyprawy, został Jan Karol Chodkiewicz. Jego zdaniem, wojna powinna toczyć się poza granicami Rzeczpospolitej, aby uniknąć większych zniszczeń. Armia turecka, w jego koncepcji, powinna być rozbita przed Dunajem.
Polskie wojska ruszyły w stronę Chocimia. Najpierw dotarły tam chorągwie, którym przewodził hetman polny, Stanisław Lubomirski. Po drodze odniósł on już pierwsze zwycięstwo, rozbijając Tatarów, którzy pustoszyli Podole. To umocniło morale wśród polskich żołnierzy.
Po Lubomirskim, pod Chocim dotarł Chodkiewicz, a po nim jeszcze syn króla, Władysław (późniejszy król, Władysław IV Waza). Głównodowodzący Jan Karol Chodkiewicz miał do dyspozycji łącznie 65 tysięcy ludzi (30 tysięcy wojsk polsko-litewskich i 35 tysięcy Kozaków). Głównym punktem oporu uczyniono zamek w Chocimiu.
Pierwsze starcia
Armia turecka dotarła pod Chocim 2 września. Osmanowie rozłożyli swój obóz bardzo szeroko, co miało przygnębić Polaków i sprawić wrażenie, że wojsk tureckich jest znacznie więcej. Chodkiewicz osobiście dodawał otuchy wojskom koronnym, zapewniał, że zwycięstwo jest pewne.
W polskim obozie, u stóp zamku Chocim, w centrum stanęły oddziały pod komendą królewicza Władysława, z jego prawej strony Lubomirskiego, a z lewej Chodkiewicza. Wojsko kozackie ustawiło się nieco dalej, tak, że Turkowie uznali, że ci boją się walczyć i dlatego odsuwają się od Polaków.
Sułtan Osman II uznał tym samym, że pierwszy atak jego armia przypuści właśnie na Kozaków, a kiedy ich pokona, wtedy zwróci się w stronę wojsk koronnych. Jeszcze tego samego dnia, to znaczy 2 września, Turcy uderzyli na oddziały kozackie.
Walka trwała wiele godzin. Kozacy dzielnie stawiali opór, osłonięci wozami i raz po raz ostrzeliwując wroga z armat. Osmanowie nie mogli przełamać ich obrony, więc sułtan wysłał do walki janczarów. Kiedy Ci ruszyli w stronę Kozaków, uderzyła na nich polska husaria. Wojska tureckie zaczęły się wycofywać, janczarzy zostali zupełnie rozbici. Niewielkie potyczki trwały jeszcze przez kolejne godziny.
Chodkiewicz chciał, aby wydać Turkom walną bitwę i uderzyć na nich całą siłą koronnego wojska. Inni dowódcy się nie zgodzili. Obawiano się porażki, która mogłaby otworzyć Turkom drogę na ziemie Rzeczpospolitej. Tymczasem Turcy raz po raz uderzali mniejszymi siłami na polskie wojsko. Ataki udawało się odpierać. Kozacy w pogoni za Turkami zapędzili się nawet do ich obozu i zdobyli bogate łupy. Jednak decydującego starcia nadal nie było.
4 września Osman II, widząc, że jego wojska nie są w stanie wygrać z husarią i nie chcąc bez końca przedłużać walk, zarządził usypanie wałów i ostrzał sił koronnych z armat. Salwy armatnie choć groźne, nie wyrządziły Polakom większych szkód, gdyż wojsko zdążyło się wycofać i kule ich nie dosięgały. W nocy z 4 na 5 września, Kozacy i najemna piechota ruszyli do kontrofensywy, zdobyli wały i zniszczyli tureckie armaty. Sytuacja Turków stawała się coraz trudniejsza.
Brak rozstrzygnięcia
Wtedy sułtan, widząc, że nie radzi sobie w polu, użył podstępu. Jego ludzie mieli odciąć szlaki komunikacyjne pomiędzy Chocimiem a Kamieńcem Podolskim, aby uniemożliwić dostawy żywności, wody i paszy dla koni do polskiego obozu. Udało im się. Już pod dwóch dniach w polskim obozie pod Chocimiem zaczęło brakować jedzenia. Jednocześnie wojsko tureckie bez ustanku prowadziło akcje zaczepne. Ataki udawało się jednak odpierać.
Wtedy dla wszystkich polskich dowódców stało się jasne, że pomysł Chodkiewicza sprzed kilku dni – aby zaatakować Osmanów całą siłą armii koronnej – był najlepszą decyzją. Zdecydowano, że decydujący szturm bitwy pod Chocimiem nastąpi w nocy z 13 na 14 września. Wtedy jednak okazało się, że burza i ulewny deszcz, który przeszedł nad chocimskim polem bitwy, wyklucza atak. Ziemia była tak rozmoknięta, że szarża husarii nie miałaby żadnej szansy powodzenia. Całą ofensywę odwołano.
Kolejnego dnia, do tureckiego obozu pod Chocimiem dotarł Mehmed Karaksza, świetny dowódca, który przejął dowodzenie nad armią turecką, zarządzając walny atak na polskie pozycje. 14 września Turcy ruszyli na polską armię, lecz ta była przygotowana na atak. Armaty przeciągnięto na środek i zaczęto ostrzeliwać nadciagających Turków. Od jednej z kul zginął sam Karaksza. Po armatnich salwach, do boju ruszyła husaria. Turcy rozpierzchli się. Polska jazda goniła ich do samego obozu sułtana. Nadal nie nastąpiło jednak decydujące zwycięstwo, a sułtan nie zamierzał się spod Chocimia wycofać.
Śmierć Chodkiewicza
Tymczasem w polskim obozie chorował już hetman Chodkiewicz. Zdążył jeszcze otrzymać przyrzeczenie, że Polacy walczyć będą z Turkami do ostatniej kropli krwi. Przekazał swoją buławę hetmańską Lubomirskiemu. 24 września Jan Karol Chodkiewicz zmarł w obozie pod Chocimiem.
Wieści szybko się rozniosły i dotarły do sułtana, który zarządził natychmiastowy atak. Sądził, że w polskim obozie zapanował chaos po śmierci dowódcy, lecz jego plan się nie powiódł, a uderzenie odparto.
Jednocześnie Lubomirski otrzymał informację, że w obozie pozostała tylko jedna beczka prochu, co oznaczało, że niedługo armaty staną się bezużyteczne. Postanowił zaproponować sułtanowi zawieszenie broni.
Osman II bardzo chciał wygrać bitwę pod Chocimiem, lecz zdawał sobie sprawę z przewagi polskiej husarii. Do tego wiedział, że zbliża się zima, a tureckie wojska musiały jeszcze wrócić do domów, najlepiej zanim szlaki zasypie śnieg. Sułtan zgodził się więc na rozmowy. Do obozu tureckiego przyjechali Jakub Sobieski i kasztelan bełski Stanisław Żórawiński. Uzgodniono warunki i 9 października podpisano pokój: Polska uznała tureckie zwierzchnictwo nad Mołdawią i zobowiązała się powstrzymywać Kozaków przed wyprawami na Turcję. Sułtan zaś miał zabronić Tatarom ataków na Rzeczpospolitą. Granicą rozdzielającą państwa pozostał Dniestr.
Jakie były bitewne straty i jakie konsekwencje miała bitwa pod Chocimiem?
W bitwie zginęło około 14 tysięcy Polaków i Kozaków oraz 42 tysiące żołnierzy tureckich. Bitwa, choć nie zakończyła się decydującym zwycięstwem dla żadnej ze stron, miała dla Polski duże znaczenie. Armię turecką udało się zatrzymać, a granica na Dniestrze została utrzymana. Można zatem stwierdzić, że bitwa pod Chocimiem była taktycznym zwycięstwem, które odrzuciło zagrożenie ze strony Turcji na jakiś czas.
Czytaj też:
Geniusz polskiego oręża. Bitwa, która otworzyła Polakom drogę do MoskwyCzytaj też:
Kircholm na morzu. Jak Polacy przechytrzyli i rozbili szwedzką flotęCzytaj też:
Pogromca Moskwy. Nazwisko tego Polaka przerażało jego wrogów
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS