Po raz 16. spod kościoła Krzyża Świętego w Łomży wyruszyła pielgrzymka rowerowa. Tym razem pątnicy jadą na Giewont, by pod najwyżej położonym w Polsce krzyżem, odprawić drogę krzyżową i o ile warunki pozwolą, mszę świętą. Co jest niezwykłe w tym roku, to jazda non stop, sztafetą w dzień i w nocy.
Zanim 16 pielgrzymów wyruszyło z parkingu przed Kościołem Krzyża Świętego w Łomży do Zakopanego, bp Tadeusz Bronakowski, który przewodniczył mszy świętej odprawianej o godz. 7, modlił się, by pątnicy „zrealizowali zaplanowane przedsięwzięcie” i osiągnęli „szczytny cel”, by „pokonując kolejne odcinki pielgrzymowania coraz bardziej przybliżali się” do Boga. Życzył wzajemnej życzliwości i troski na pielgrzymim szlaku, który w 2023 roku wyniesie około 600 kilometrów.
– Rok temu, najmłodszy z naszej grupy Adam Babiel wymyślił, żebyśmy pojechali rowerami do Zakopanego. Tak to nakreślił, że będzie to wyjazd sztafetowy, że w ciągu 30 godzin non stop, mimo różnego wieku pielgrzymów i kondycji, wymieniając się co ileś kilometrów damy radę – przybliżał ks. Andrzej Godlewski, proboszcz parafii, który także bierze udział w pielgrzymowaniu.
Trudna trasa do Zakopanego z założenia omija główne drogi. Jak podaje pomysłodawca Adam Babiel, suma podjazdów wynosi łącznie 3,5 kilometra przewyższeń.
– Nikt z nas sam na to by się nie porwał. Wyzwanie polega na tym, że ruszamy dziś tuż po mszy świętej około godz. 8, a dojedziemy po 30-32 godzinach. Jesteśmy przećwiczeni, zgrani, wiemy na ile kogo stać. Cel ambitny, ale wspólnie i z wyrozumiałością dla siebie do osiągnięcia – mówi Adam Babiel, który koordynuje wyprawę.
Na rowerach w sumie pojedzie 16 zawodników. Krzyż pielgrzymkowy będzie podróżował cały czas bez przerwy, w asyście trzech rowerzystów. Zaplanowane zmiany mają być dokonywane po około 15 kilometrach i 45 minutach jazdy. Nawigacja doczepiona do krzyża rejestruje pozycję, przez co można śledzić trasę i czas.
– Jedziemy spokojnym, ale zdecydowanym tempem – mówi Babiel. – Około północy będziemy w Górach Świętokrzyskich, nad ranem Wieliczka, a potem tylko w górę przez 6, 7 a może i 8 godzin.
Dlaczego Giewont?
– Dla mnie Giewont to symbol trwającej polskiej wiary – wyjaśnia 68-letni Tadeusz Babiel. – Jest najwyższym punktem, gdzie widnieje ten chrześcijański znak, który świeci na całą Polskę.
Rowerowe pielgrzymowanie w Parafii Krzyża świętego ma swoją tradycję i historię.
– W 2008 roku, kiedy były przymiarki, by nasz kościół otworzyć w roku wielkiego jubileuszu 1000 rocznicy śmierci Św. Brunona. Tu miała być jedna ze stacji tych obchodów, ale w 2008 roku daleko było do końca. Nadzieja z każdym dniem i tygodniem gasła – wspomina początki proboszcz ks Andrzej Godlewski. – W tej bezradności postanowiliśmy pojechać rowerami do Wilna, do Matki Bożej Miłosierdzia, aby prosić by spełniły się te nasze plany i marzenia. Chyba stał się cud, bo w 2009 roku udało nam się otworzyć świątynię Krzyża Świętego, była stacja obchodów jubileuszy i był kard. Dziwisz. W kolejnym roku zrobiliśmy następną, by podziękować Matce Bożej i tak narodziła się nasza tradycja. Co roku gdzieś wyjeżdżamy. 10 lat temu byliśmy w Smoleńsku i Katyniu.
– To forma manifestacji wiary – dodaje Tadeusz Babiel. – Jadąc w pielgrzymce mamy jakieś intencje, jakieś założenia modlitewne. W trakcie pielgrzymki mamy konferencje i modlitwy, to pokazuje, że my chcemy jechać w imię wyznawanej przez nas wiary i chcemy to głowić.
Na miejsce pielgrzymi mają dotrzeć w czwartek. W piątek wczesnym rankiem, by „zanieść modlitwę za parafię, za miasto i za wszystkich przyjaciół, którzy pomagają w parafii Krzyża Świętego” wszyscy wyruszą na szlak, aby wejść na Giewont, po drodze odprawiając drogę krzyżową. Po za krzyżem w plecaku, pątnicy mają także relikwię Krzyża Świętego z łomżyńskiego kościoła.
Pielgrzymkom od początku towarzyszy biskup Tadeusz Bronakowski, który dojedzie do Zakopanego i tam w kościele Świętego Krzyża odprawi mszę świętą.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS