Szpital w Grudziądzu formalnie dysponuje 500 łóżkami dla pacjentów z COVID-19. Nie ma jednak wystarczającej kadry do ich obsługi. – Możemy obsłużyć maksymalnie 400 łóżek. Niepokojąco zbliżamy się do tej liczby. W tej chwili mamy około 370 pacjentów – mówi Małgorzata Kufel, naczelna pielęgniarka Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu.
Łóżka zapełniają się szybko. Są dni, kiedy przybywa nawet 60 pacjentów, są takie, kiedy 20.
W ostatnich tygodniach wojewoda kujawsko-pomorski, wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych i marszałek województwa apelowali do personelu medycznego o zgłaszanie się do pracy na oddziałach covidowych. Jednak większość medyków oddelegowanych przez Mikołaja Bogdanowicza odwołała się od jego decyzji. Ostatecznie kadrę szpitala zasilili jedna pielęgniarka i sześciu ratowników medycznych.
Małgorzata Kufel mówi, że nie tylko delegowanie personelu do ich szpitala byłoby pomocne. – Cieszę się, że te apele są, ale bardziej skuteczni byliby dyrektorzy szpitali w województwie kujawsko-pomorskim, gdyby byli uprzejmi zająć się swoimi pacjentami z COVID-19. Wtedy my moglibyśmy zająć się tylko powikłanymi pacjentami.
Zdaniem pielęgniarki szpitale odsyłają do Grudziądza też pacjentów z koronawirusem, którzy mogliby być leczeni na drugim stopniu zabezpieczenia, a nie na trzecim, który obejmuje leczenie specjalistyczne. – Przyjeżdżają pacjenci, którzy są zaawansowani wiekiem, ale nie mają innych chorób – mówi Kufel.
Młody pacjent pod respiratorem
Grudziądzki szpital wyraźnie widzi, że zwiększa się liczba młodych osób, które wymagają hospitalizacji z powodu zakażenia koronawirusem. – Mamy ośmioro czy dziewięcioro dzieci, jedno pod respiratorem. Myślę, że to dopiero początek. Dzieci z reguły dość łagodnie przechodzą infekcję, ale potem mają powikłania, które są bardzo trudne do leczenia – mówi Małgorzata Kufel.
W związku z tym, że szpital w Grudziądzu leczy najwięcej pacjentów covidowych w regionie i jest placówką na trzecim stopniu zabezpieczenia, czyli zajmuje się zakażonymi, którzy wymagają też leczenia z powodu innych chorób (znajduje się tam także porodówka dla kobiet z koronawirusem), placówka musiała ograniczyć pozostałą działalność. W szpitalu działa oddział dziecięcy i onkologia. Przyjmowane są też osoby w stanach zagrażających życiu, takich jak zawał czy nagłe zatrzymanie krążenia. Pacjenci z wypadków są zaopatrywani w Grudziądzu, ale potem odsyłani do innych szpitali.
Inne lecznice w regionie nie ułatwiają Grudziądzowi pracy. – Trudno nam przekazać pacjentów, także ozdrowieńców, którzy wymagają doleczenia, do innych szpitali na terenie województwa – mówi Małgorzata Kufel.
Liczba zgonów jest dołująca
W czwartek wojewoda kujawsko-pomorski powiedział, że jesteśmy obecnie w najtrudniejszym momencie od początku pandemii. Naczelna pielęgniarka grudziądzkiego szpitala się z nim zgadza. – Marzec ubiegłego roku był dla nas dużym zaskoczeniem. Jesień była trudna, ale chyba nie wiedzieliśmy, co przyjdzie w lutym. Luty był dramatem, marzec jest tragiczny. Jeśli taka tendencja utrzyma się do miesięcy letnich, to się wyłożymy. Nie mamy już sił – mówi Małgorzata Kufel.
– Jesteśmy wyeksploatowani. Nie jesteśmy maszynami, a przecież nawet maszyny odstawia się do serwisu. Praca w środkach ochrony osobistej jest wyczerpująca, ale do tego przywykliśmy. Wyczerpujące jest patrzenie na pacjenta, który umiera. Liczba zgonów, które pojawiają się na każdym dyżurze, na każdym oddziale, jest dołująca.
W całym 2020 roku w grudziądzkim szpitalu zgonów pacjentów covidowych było 560, a tylko od stycznia do 20 marca w szpitalu zmarło tam 370 osób.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS