A A+ A++
Vinicius Libardoni (w środku) opowiadał na wernisażu o swoich inspiracjach. Fot. A. Pławski.

Pod koniec czerwca w Muzeum Miejskim odbył się wernisaż wystawy prac Viniciusa Libardoniego – architekta i grafika brazylisjko-włoskiego pochodzenia, zafascynowanego polską architekturą modernistyczną lat 60. i 70. XX. Wśród wystawionych dzieł znajdują się pejzaże, które są wariacjami na temat rzeczywistych budynków. Zwiedzający mogą zatem zobaczyć na dystopijnych obrazach tyski ZEG, brutalistyczny katowicki dworzec kolejowy, warszawski Supersam i pawilon meblowy „Emilia”. Wystawa potrwa do 26 sierpnia.

Vinicius Libardoni na gruncie swoich zawodowych doświadczeń bada architekturę poprzez artystyczne spojrzenie. Jego praca skupia się na strukturach zapomnianych, porzuconych i zaniedbanych, obiektach zawieszonych pomiędzy wspaniałą przeszłością a niepewną przyszłością.

– To piękne prace – mówi kurator wystawy Kuba Żary. – To, co się na nich znajduje, można nazwać obrazowaniem formy architektonicznej, wyrwanej z miejskiego otoczenia i oderwanej od pełnionej funkcji. Gdy skontaktowałem się z Viniciusem, był w trakcie tworzenia grafik do swojej pracy doktorskiej. Powstało ich 8 i wszystkie znajdują się na tyskiej wystawie. Lekkość drobiazgowych rysunków kontrastuje z solidnością betonowych płyn, na które zostały one naniesione. Jedna z prac jest naprawdę imponujących rozmiarów i aż prosiła się o ekspozycję. Cała wystawa to niejako list miłosny do budynków modernizmu, które powoli znikają z naszego otoczenia. Artysta przedstawia arcydzieła powojennej moderny, takie jak chociażby genialny konstrukcyjnie (a pod koniec swojego istnienia – zaniedbany i dość posępny) dworzec w Katowicach. Warto zwrócić uwagę, że ekspozycję otwiera obraz poświęcony tyskiemu ZEG-owi, budynkowi dobrze znanego tyszanom. Prezentujemy portret budynku, jak i pozostałości po nim uratowane z gruzów – dodaje kurator.

Element tyski na wystawie jest dość powszechny, gdyż oprócz prac Viniciusa Libardoniego muzealnicy zadbali, by zwiedzający mieli kontakt z lokalną, choć przecież nie tak dawną historią. Rozbiórka pierwszego budynku Zakładu Elektroniki Górniczej zakończyła się 9 maja 2017 r. – Ten obiekt zaprojektowany przez Marka Dziekońskiego zainteresował Viniciusa Libardoniego szczególnie – mówi Patryk Oczko odpowiadający za produkcję wystawy. – Lecz na naszej wystawie znajdzie się więcej tyskich nawiązań. Tuż przed wyburzeniem udało nam się dotrzeć do środka i uzyskać różnorodne cenne dla nas obiekty takie jak chociażby dokumentacja architektoniczna, elementy mozaiki autorstwa Franciszka Wyżelucha, przedstawiającej w zmonumentalizowanej formie układy scalone, czyli to co w ZEG-u produkowano. Znamy ją wszyscy i możemy podziwiać przed Zespołem Szkół nr 4, gdzie została przeniesiona. Warto przypomnieć, że w ZEGu była jeszcze jedna mozaika, zdobiąca ścianę pływalni. Muzeum chce znaleźć dla niej nowe miejsce. Jest ona częściowo wyeksponowana na naszej wystawie. Co ciekawe, jeszcze zanim wbito pierwszą łopatę pod budowę ZEG’u zakopano na tym terenie kapsułę czasu dla potomnych. Udało się do niej dotrzeć. Wszystkich ciekawych, co się w niej znalazło, zapraszam do Muzeum Miejskiego w Tychach – zachęca Patryk Oczko.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł16-latek zaparkował samochód “na zakazie” przy policjantach. Ciechanowscy mundurowi wezwali jego matkę
Następny artykułŻużlowa Ostrovia pokazała w Łodzi na co ją stać