Bohaterów bez liku. Wszyscy brawurowo odmalowani. Praca domowa z rekwizytów z epoki – odrobiona.
A zatem seria wyjątkowo krwawych, makabrycznych morderstw spada na starszego przodownika Adolfa Piątka, doświadczonego, znudzonego policyjną robotą glinę.
Tyle z akcji powieści. To czarny kryminał. Każde napisane w tym tekście słowo może okazać się tym jednym za dużo i zepsuć czytelnikowi zabawę. A zatem do meritum.
Witkowski zdecydował się na prozę gatunkową. Kryminał retro, który na polskim rynku wydawniczym z powodzeniem uprawiają m.in. Marek Krajewski czy Marcin Wroński, kreując w gruncie rzeczy podobnych, opartych na określonym schemacie bohaterów. Narracja Witkowskiego od tego schematu odbiega. Bohater nie jest tutaj aż tak ewidentny. Powiedziałbym, że bohater Witkowskiego ma charakter zbiorowy. Jest nim profil społeczny. Nizinność środowiska, w którym przebywamy podczas lektury „Tanga”.
Witkowski powraca z wyjątkową dobrą propozycją na wakacje. Wszystko jest uszyte na miarę wymagającego czytelnika
Dzięki temu świetna rozrywka staje się przy okazji opowieścią o brzydocie i upośledzeniach międzywojennej Polski. Kraju nędzy, nierówności społecznych i absolutnej obojętności na cierpienie ubogich. Ponura fabuła Witkowskiego w tym sensie posiada wartość dodaną do wybornie czytającego się kryminału, który winduje literaturę gatunkową do poziomu pierwszoligowej prozy.
U Witkowskiego jest język, są plastyczne kadry, przede wszystkim jednak jest wstrząsający opis zbrodni. Jest też mocno zarysowany homoseksualny klimat tej narracji, w czasie kiedy homoseksualizm był jeszcze mocniej niż obecnie piętnowany i funkcjonował faktycznie w podziemiu. Warto też odnotować, że proza gatunkowa w przypadku pisarza tak utalentowanego jak Witkowski to wiązanie sobie przez autora rąk na własne życzenie i chociaż z całą pewnością „Michaśka” miała tym razem skrępowane ręce, całość świetnie się broni i czuje się w tej fabule swobodę twórczą. Oczywiście na tyle, na ile pozwalają ramy gatunku.
Wszystko tutaj jest uszyte na miarę wymagającego czytelnika. To, że Michał Witkowski świetnie czuje się w prozie gatunkowej, było jasne już po „Drwalu” wydanym w roku 2011.
„Tango” to jednak fabuła wymagająca gruntownego przygotowania z epoki bardziej odległej. Witkowski stanął na wysokości zadania. Nie wykluczam jednak, że znajdą się chętni do wytknięcia mu drobnych błędów w doborze pasty do zębów głównego bohatera lub marki pomady do włosów. Tych, którzy lubią bawić się w detale, nigdy nie brakuje. Nie zapominajmy jednak, że to nie jest kompendium wiedzy o przedmiotach powszechnego użytku okresu międzywojnia, tylko powieść kryminalna z wartką akcją.
Witkowski powraca z wyjątkową dobrą propozycją na wakacje. „Tango” to wyśmienita proza i pełnowartościowa literatura. A to w przypadku literatury gatunkowej okoliczność wyjątkowa.
Michał Witkowski, „Tango”, Znak
5/6
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS