Tym, co najbardziej uderzało ludzi, którzy po raz pierwszy – lub po raz tysięczny – ujrzeli Londyn, był jego ogrom oraz niemożność jego poznania. Dotyczyło to nie tylko ulic i gmachów, ale także zamieszkujących go ludzi. Charles Dickens pisze na przykład o jednej z postaci występujących w “Martinie Chuzzlewicie”, iż ów człowiek należał “do pewnej klasy, do rasy właściwej City, której członkowie stanowią dla siebie wzajemnie równie głęboką tajemnicę, jak dla reszty ludzkości”.
Z kolei w “Opowieści o dwóch miastach” narrator oznajmia, że “ilekroć przybywam nocą do wielkiego miasta, ulegam posępnym myślom, bo każdy z ciemnych, zabezpieczonych okiennicami domów kryje przecież własną tajemnicę, (…) każde serce bijące w setkach tysięcy piersi jest pod wieloma względami tajemnicą nawet dla najbliższego mu serca. Co więcej, każdy obcy człowiek na ulicy był tajemnicą, a Londyn zapełniały miliony obcych sobie ludzi. Wielu z tych obcych stanowiły kobiety wiodące żywot, który zdawał się niepojęty dla ich bliźnich. Budziły one obawy z powodu swej liczby, jak również niemożności ich poznania”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS