Pracownicy szpitali i przychodni, którzy często namawiają do szczepień, o dziwo nie chcą się zaszczepić na COVID-19. W niektórych placówkach, chęć poddania się szczepieniu wyraziła połowa personelu, a w niektórych tylko jedna czwarta całej służby medycznej. W takiej sytuacji „zwykli obywatele”, też niechętnie podchodzą do „bezpiecznego” szczepienia na koronawirusa.
Minister zdrowia i premier mają w planie wyszczepić 70-80 proc. społeczeństwa, ale w tej sytuacji faktycznie będzie potrzebna duża kampania reklamowa. Być może nie wystarczą same szczepienia celebrytów i polityków przed kamerą, będzie trzeba dorzucić coś extra (dziś TV podała info, że koronawirus może uszkodzić słuch) . Tym bardziej, że ostatnimi dniami świat widział skutki szczepionki na COVID-19, którą przyjęła pielęgniarka Tiffany Dover. Po zabiegu udzieliła ona wywiadu, ale niestety w trakcie zasłabła i omsknęła się na ziemię. Chwilę wcześniej zachwycała się, że jako jedna z pierwszych mogła przyjąć „cudowne antidotum”.
– Jesteśmy w oddziale covidowym, więc dostaniemy szczepionkę jako pierwsi. I wiem że naprawdę (…) Przepraszam, jest mi bardzo słabo – nie udało się dokończyć wypowiedzi, pielęgniarka zemdlała na wizji TV.
W Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej szczepienia mają się rozpocząć tuż po Świętach Bożego Narodzenia. W kraju pierwszy etap rozpocznie się w 509 szpitalach węzłowych, które mają zaszczepić w pierwszej kolejności personel medyczny. Ale skoro tylko ok. 25% personelu chce się poddać temu „eksperymentowi”, być może osoby które zadeklarowały chęć szczepienia otrzymają je wcześniej.
Z ostatnich badań wynika, że tylko 17 proc. Polaków, chce poddać się szczepieniu jak najszybciej, 23 proc. zaszczepi się, ale po jakimś czasie, a aż 38 proc. nie zamierza się szczepić w ogóle.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS