Sergio Perez startował do wyścigu na Nurburgringu z dziewiątego pola. Udało mu się przebić w górę stawki i na siedemnastym okrążeniu już był czwarty.
Wierzy, że jego strategia pozwalała mu na nawiązanie walki o podium, ale wszystko popsuł samochód bezpieczeństwa.
Safety Car pojawił się na 45 okrążeniu. Z toru trzeba było zabrać popsuty samochód Lando Norrisa.
– Byliśmy bardzo blisko za Ricciardo – komentował Perez. – Bez samochodu bezpieczeństwa mieliśmy bardzo realną szansę na trzecie miejsce. Szybko dogoniłem Daniela, bolid sprawował się dobrze, byłem też bardzo zadowolony z opon średnich. Myślę, że pod koniec różnica byłaby bardzo mała, ale wtedy pojawił się safety car.
– Na pierwszym okrążeniu nie zjechaliśmy do boksów, ale potem zapytałem zespół, czy są pewni tego wyboru. Wydawało mi się, że w takich warunkach nie da się już po restarcie sprawić, aby zużyte opony znów zadziałały. Na szczęście zrobiliśmy pit-stop na kolejnym kółku, bez straty czwartej pozycji.
Zapytany, czy uważa, czy warto było pozostać torze na trzeciej pozycji i starać się utrzymać Riccardo za sobą, który okrążenie wcześniej zaliczył pit stop, Perez odparł: – Nie, nie poradzilibyśmy sobie z restartem. Przy tak zimnej pogodzie byłoby to prawie niemożliwe.
Odniósł się też do startu Nico Hulkenberga, który w ostatniej chwili, w sobotę przed kwalifikacjami, zastąpił drugiego z kierowców Racing Point, Lawrence’a Strolla. Kanadyjczyk miał kłopoty zdrowotne.
– Takie dni jak ten, będą miały duży wpływ na sytuację w klasyfikacji mistrzostw. Spodziewaliśmy się, że będzie kiepsko, ale zespół bardzo dobrze odczytał warunki. To był zupełnie inny wyścig w porównaniu do wszystkich poprzednich. Duże podziękowania dla Nico, ponieważ wykonał fantastyczną pracę, zdobywając punkty – podkreślił.
Racing Point zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS