A A+ A++

W połowie grudnia pełniący obowiązki amerykańskiego sekretarza obrony Christopher Miller wysłał list informujący, że Departament Obrony dokona przeglądu i rewizji zasad wsparcia dla Centralnej Agencji Wywiadowczej. Wbrew informacjom medialnym z tego czasu nie był to ruch gwałtowny, zaskakujący i mogący zagrozić bieżącym operacjom CIA na całym świecie, ale od dawna planowany i analizowany. Niespodziewanie może to być również niezaplanowana przysługa Donalda Trumpa dla nowego prezydenta Joego Bidena.

Starzy znajomi

Sekretarz obrony w piśmie skierowanym do szefowej CIA Giny Haspel poinformował, że Departament Obrony dokona aktualizacji porozumienia o współpracy z 2005 roku, które określało zasady wspierania misji CIA przez siły zbrojne. Zasady współpracy określono już wcześniej, w kilka tygodni po zamachach z 11 września 2001 roku, gdy siły zbrojne doszły do wniosku, że nie dysponują odpowiednimi własnymi zasobami wywiadowczymi ani elastycznością działania, którymi może się poszczycić CIA. Z kolej agencji wywiadowczej brakowało siły ognia oferowanej przez wojsko. Rezultaty współpracy można było obserwować już w czasie inwazji na Afganistan, gdzie niewielkie grupy agentów były wspierane żołnierzami sił specjalnych i lotnictwem.

W kolejnych latach wojny z terroryzmem przedstawiciele wojska byli coraz bardziej zaniepokojeni sposobem, w jaki CIA wykorzystywała ludzi i środki Departamentu Obrony, często bez informowania o tym. Konieczne było sformalizowanie współpracy – i tak pojawiło się porozumienie z 2005 roku, w którym przyznano CIA prawo do wykorzystania zasobów wojska. Określono w nim między innymi zasady, na których żołnierze sił specjalnych mogli wykonywać zadania na rzecz CIA i podlegali jej zwierzchnictwu. System działał do końca kadencji prezydenta Baracka Obamy.

Sytuacja zmieniła się w 2016 roku, gdy Donald Trump w kampanii wyborczej zapowiedział wycofanie wojsk amerykańskich z szeroko pojętego Bliskiego Wschodu i zakończenie zaangażowania w wojny lokalne. W opublikowanej w 2018 roku strategii obrony narodowej zwalczanie terroryzmu nie było już priorytetem Departamentu Obrony kierowanego przez Jamesa Mattisa. Nacisk położono na rywalizację z mocarstwami globalnymi i regionalnymi. Drugim celem było wycofanie się z niekończących się wojen i prowadzenie bliskowschodniej polityki zagranicznej na zasadach biznesowych, to znaczy interweniowanie tylko tam, gdzie będzie bezpośredni interes finansowy lub polityczny Stanów Zjednoczonych bez względu na (nie)przestrzeganie praw człowieka. Po części doprowadziło to do rezygnacji Mattisa i objęcia stanowiska przez Marka Espera.

Gina Haspel i Christopher Miller.

Wycofywanie

Po porażce w wyborach z listopada 2020 roku Donald Trump zdymisjonował Espera, którego oskarżył o sabotowanie jego starań o wycofanie amerykańskich żołnierzy z Bliskiego Wschodu. Od tego momentu na czele Departamentu Obrony stoi Christopher Miller, który natychmiast ogłosił redukcję amerykańskich kontyngentów zagranicznych i zabrał się za zmianę porozumienia z CIA z 2005 roku.

Trump na początku października oświadczył, że planuje wycofanie z Afganistanu już w tym roku – do Bożego Narodzenia – wszystkich pozostających tam amerykańskich żołnierzy. Zapowiedział tym samym odejście od wcześniej przyjętej strategii. Uprzednie porozumienie między Waszyngtonem a talibami zakładało wycofanie sił amerykańskich z Afganistanu do maja 2021 roku. Co więcej, było uzależnione od postępowania talibów. Mieli oni nie tylko zaprzestać ataków na siły amerykańskie, ale także aktywnie przeciwdziałać ugrupowaniom islamistycznym – takim jak Al-Ka’ida – na kontrolowanych przez siebie obszarach i podjąć negocjacje z władzami w Kabulu.

Talibowie przyjęli obietnicę Trumpa z nieskrywaną radością. Ich rzecznik Zabihulla Mudżahid oświadczył, że jest to pozytywny krok ku wejściu w życie porozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Islamskim Emiratem Afganistanu, który wciąż pozostaje wierny uzgodnieniom z Waszyngtonem.

Wcześniejsze plany zakładały, że jesienią tego roku liczba amerykańskich żołnierzy w Afganistanie będzie zredukowana do około 4 tysięcy, a w połowie stycznia do 2,5 tysiąca. W szczytowym okresie za kadencji Obamy w tym górzystym kraju stacjonowało około 100 tysięcy Amerykanów. Niedawno wyszło na jaw, że Rosja płaciła talibom za zabijanie Amerykanów, o czym Trump wiedział. Natomiast na początku grudnia poinformowano, że prezydent Donald Trump ma zamiar dokonać poważnej redukcji zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Somalii. Kontyngent liczy obecnie około 700 osób. Według wielu ekspertów wycofanie amerykańskiego personelu z Somalii jest najgorszą możliwą decyzją – mogącą pchnąć cały region ponownie w kierunku chaosu podobnego do tego z lat dziewięćdziesiątych.

Podkreśla się, że ataki z użyciem dronów stacjonujących sąsiedniej Kenii i Dżibuti nie zostaną ograniczone. Są one głównym sposobem zwalczania bezbronnych w takiej sytuacji bojowników. Ostatnio doszło do zacieśnienia współpracy wojskowej między Mogadiszu a Waszyngtonem. Powołano nawet swoistą radę wojenną, w której zasiadają przedstawiciele obu państw i uzgadniają działania wymierzone w ekstremistów.

Wycofanie się Amerykanów otworzy furtkę, którą mogą wykorzystać inne państwa pragnące zdobyć wpływy w Afryce Wschodniej. Przede wszystkim okazję mogą wykorzystać nie tylko Rosja i Chiny, ale również Turcja. Do tej pory około 1500 somalijskich żołnierzy zostało przeszkolonych przez Ankarę, jednak tureccy doradcy nie biorą obecnie bezpośredniego udziału w walkach przeciwko terrorystom.

Przeczytaj też: Teoria królowej i teoria króla. Chińskie i zachodnie wzorce toczenia wojen

Zmiana priorytetów

Nie oznacza to jednak zerwania współpracy wojska i CIA, ale jedynie zmianę jej charakteru, która finalnie może się nawet przełożyć na wzrost nakładów na współdziałanie. Jak powiedział anonimowy przedstawiciel Pentagonu – działanie przeciwko innym państwom jest bardziej skomplikowane i niebezpieczne niż przeciwko terrorystom. Obawy o utratę wsparcia może mieć tylko wąska grupa ludzi w CIA, którzy koncentrowali się wyłącznie na terroryzmie.

Amerykańscy żołnierze w prowincji Logar w Afganistanie.
(Sgt. Russell Gilchrest, U.S. Army)

Drugim powodem zmiany zasad współpracy jest chęć Pentagonu do skatalogowania świadczeń świadczonych na rzecz CIA, ponieważ obecnie panuje taki bałagan, że nikt naprawdę nie wie, jakie zasoby Pentagon oddaje do dyspozycji szpiegów. Przedstawiciele departamentu nie byli w stanie udzielić takiej informacji nawet komisjom kongresowym. W związku z tym, według nowych zasad współpracy CIA będzie musiała dokładnie niemal w czasie rzeczywistym informować gdzie, kiedy i jakie zasoby Pentagonu są używane do jej celów. Ma to również zapobiegać wykorzystaniu żołnierzy w operacjach, które dla agentów wywiadu są legalne, ale dla żołnierzy już nie. Wreszcie ma to także wyjaśnić, czy zasoby sił zbrojnych są używane racjonalnie i w sposób uzasadniony ekonomicznie.

Według nieoficjalnych informacji także szefowa CIA uważa, że uganianie się za terrorystami po całym świecie nie jest tym, na czym powinna się skupiać agencja. Jej głównym zadaniem powinno być zdobywanie informacji o Chinach i Rosji. Przez ostatnich dwadzieścia lat prowadzenia wojny z terroryzmem powstały w tych dziedzinach duże luki w wiedzy amerykańskiego wywiadu. Grupy islamistyczne i inne ugrupowania niepaństwowe pozostaną na celowniku CIA, ale agencja będzie się koncentrować na aktorach państwowych i w głównie w tym celu mają być wykorzystywane zasoby Pentagonu.

Zemsta i przysługa

Anonimowi weterani operacji kontrterrorystycznych z CIA podejrzewają, że taki ruch może być zemstą Trumpa za to, że agencja doszła do wniosku, iż jego zwycięstwo w 2016 roku było możliwe dzięki ingerencji Rosji w wybory prezydenckie. Ponadto prezydent miał znaleźć w CIA jednego z winnych porażki z 2020 roku.

Departament Obrony ma oficjalnie zatwierdzić nowe zasady współpracy z CIA 5 stycznia 2021 roku – jeden dzień przed zatwierdzeniem przez Kongres Joego Bidena jako zwycięzcy wyborów prezydenckich. Zwyczajowo przyjęło się, że ustępujący rząd nie powinien w okresie przekazywania władzy podejmować znaczących decyzji mogących w jakichś sposób obciążyć nową administrację. W tym wypadku postąpiono inaczej, ponieważ nikt nie chciał się za tę skomplikowaną sprawę zabrać wcześniej. Tak donośne decyzje zawsze spotykają się z oporem niższych struktur administracyjnych, a te zdążyły się rozbudować przez lata zaangażowania w Afganistanie, Iraku czy Syrii.

Nieoczekiwanie ta decyzja może być korzystna dla rządu Bidena. Zmuszając nowy rząd do odniesienia się do nowych wytycznych, Trump daje okazję Bidenowi do szybkiego zakończenia niemożliwej do wygrania, a toczącej się od dwudziestu lat, wojny z terroryzmem. Decyzję będzie można zwalić na poprzedników, ale się jej trzymać, dzięki czemu reforma zostanie dokonana i umożliwi Stanom Zjednoczonym wyjście z licznych bagien na całym świecie i skoncentrowanie się na światowej rywalizacji mocarstw.

Przeczytaj też: Loyada 1976. Gdy prawie doszło do wojny francusko-somalijskiej

Bibliografia

Julian E. Barnes, Eric Schmitt, Pentagon Weighs Sharp Drawback in Support for C.I.A., nytimes.com, 30.12.2020.
Matthew Cole, Trump to CIA: Say Goodbye to Your War on Terror, theintercept.com, 30.12.2020.
Luis Martinez, Pentagon weighs cutting most of its support to CIA’s counterterrorism missions, abcnews.go.com, 30.12.2020.
Jim Sciutto, Ryan Browne, Zachary Cohen, Pentagon planning to withdraw support for most CIA counter-terror missions, edition.cnn.com, 30.12.2020.

Senior Airman Kenny Holston

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzęstochowskie24: Wybierz świętego Patrona na 2021 rok
Następny artykułAmbitne plany starachowickiego muzeum