A A+ A++

Już sama zapowiedź kolejnej premiery Teatru Polonia – flagowej sceny Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury wywołała niemałe zainteresowanie zarówno mediów, jak i widzów. Jerzy Stuhr, jeden z najlepszych polskich aktorów teatralnych i filmowych, postanowił po dłuższej przerwie wrócić do teatru, by zagrać i wyreżyserować.

Nie było zaskoczeniem, że zdecydował się ponownie pojawić w Polonii, bo od lat przyjaźni się z Krystyną Jandą, której teatr traktuje jak drugi dom. Wielokrotnie, w różnych wywiadach podkreślał, że dobrze się tu czuje, i że komfortowo mu się tu pracuje. Efekty przez lata można było oglądać podczas wyprzedanych wieczorów ze spektaklami: “32 omdlenia” Antona Czechowa, “Ich czworo” Gabrieli Zapolskiej czy “Na czworakach” Tadeusza Różewicza. Wiele razy zaprezentował także warszawskiej publiczności swój popisowy monodram “Kontrabasista” na podstawie tekstu Patricka Süskinda.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Stuhr rezygnuje, Janda uspokaja widzów

“Geniuszem” Tadeusza Słobodzianka (autora znakomitej “Naszej klasy”, a także wieloletniego dyrektora Teatru Dramatycznego w Warszawie) Jerzy Stuhr postanowił więc nie tylko – jak już wspomniałem wyżej – wrócić po przerwie, ale i burzliwym okresie w karierze, ale też postawić kropkę nad i. Podczas próby prasowej – obleganej przez media – Stuhr dolał oliwy do ognia, bo zadeklarował, że “Geniusz” to jego pożegnanie. Oczywiście chodziło mu o rezygnację z dalszego grania – za wyjątkiem Polonii – w teatrze oraz wycofania się z kariery pedagogicznej. Choć zadeklarował chęć do dalszego pojawiania się przed kamerami, przekaz w świat poszedł – Stuhr rezygnuje.

Doszło do tego, że Krystyna Janda musiała wydać oświadczenie, zapewniając zaskoczonych widzów, że w “Geniuszu” w Polonii będzie można na scenie oglądać Jerzego Stuhra. I to nie tylko w lutym, ale także w spektaklach planowanych już do końca roku. Efekt zamieszania? Bilety na “Geniusza” stały się białymi krukami.

Krwawy Stalin rozprawia o teatrze

Czemu “Geniusz”? Tu też nie było przypadku. Spośród tysięcy tekstów Jerzy Stuhr sięgnął po ten napisany przez Tadeusza Słobodzianka, bo z jednej strony pozwolił mu na pokazanie kultury przez pryzmat zarządzania przez partię (jest tu oczywiście delikatna aluzja do zarządzania kulturą przez “osiem ostatnich lat”), z drugiej zaś wcielić się w kultową postać dla teatru Konstantina Stanisławskiego. Stworzył on koncepcję pełnokrwistego aktorstwa, opartego na “przeżywaniu” postaci. Wg jego złożeń aktor na scenie nie powinien “pokazywać postaci”, tylko żyć jej życiem jak swoim. Z czasem ta teoria i praktyka została zmodyfikowana przez “metodę działań fizycznych”, o której w sztuce Słobodzianka Stanisławski opowiada Stalinowi.

Zresztą istotnym elementem tej wymiany myśli między wybitnym teatralnym twórcą, a zbrodniarzem – jest postać Kierżawcewa (oryg. Płaton Michajłowicz Kierżencew). Po rewolucji zajmował się m.in. propagandą. W dzienniku “Prawda” ukazał się jego paszkwil “Obcy teatr”. Padły w nim zarzuty, które rozzłościły Stanisławskiego, a z którymi miał okazję się rozprawić osobiście na Kremlu.

Akcja sztuki Tadeusza Słobodzianka rozgrywa się 20 grudnia 1937 roku, dwa dni po 59. urodzinach Józefa Wissarionowicza Stalina. W programie do spektaklu przypomniano, że w oficjalnej biografii dyktator odmłodził się o rok. W nieźle przemyślanej scenografii Natalia Kitamikado zawarła zarówno klimat tych mrocznych czasów, jak i całą otoczkę, która towarzyszyła Stalinowi. Tu na scenie umiejscowiono go na podniesieniu, w otoczeniu morza kwiatów, przy charakterystycznym biurku, na którym obowiązkowym artefaktem była popielniczka i fajka. W tle zaś – co też charakterystyczne dla tego typu postaci – widnieje mapa zależnych od władcy terenów.

Z kolei u podnóża w rogu, przy małym biurku z magnetofonem ukrytym pod blatem skrzętnie wszystkie złote myśli dyktatora notuje sekretarz Aleksandr Nikołajewicz Poskriobyszew (w tej roli Paweł Ciołkosz). Robił karierę w partii bolszewickiej od 1917 roku. Miał brać udział w zamordowaniu rodziny carskiej. W latach 30. stał się jednym z najbardziej zaufanych ludzi Stalina, stanął na czele jego sekretariatu.

Spotkanie, którego nie było

W Polonii w roli zbrodniarza wszech czasów oglądamy znakomitego Jacka Braciaka. Jego liczne teatralne i filmowe kreacje, w tym w filmach Wojciecha Smarzowskiego, zaowocowały świetną rolą w “Geniuszu”. Choć na pewno znajdą się tacy, którzy zarzucą zarówno autorowi tekstu, reżyserowi, jak i samemu Braciakowi delikatne ocieplenie wizerunku krwawego dyktatora. Wszak w sztuce Słobodzianka mocno podkreślone jest osobiste zaangażowanie Stalina w kulturę, znajomość sztuk, autorów czy romanse z najlepszymi jego zdaniem śpiewaczkami operowymi.

Tak naprawdę 20 grudnia 1937 roku nie doszło do spotkania Stalina z Konstantinem Stanisławskim. Zaistniało ono tylko w sztuce Tadeusza Słobodzianka, jednak autorowi udało się uzyskać efekt pełnej wiarygodności, w efekcie czego spokojnie możnaby takie spotkanie wpisać w historię Stalina i Stanisławskiego.

Cisza!

“Geniusz” Tadeusza Słobodzianka w reżyserii Jerzego Stuhra to nie tylko bezbłędnie zrealizowane, świetnie się oglądające przedstawienie. To przede wszystkim pełnokrwisty, klasyczny, smaczny i dopracowany teatr. W którym liczy się aktor, dykcja, scenografia, reżyseria światła, pauzy. W którym nawet cisza okazuje się pełnoprawnym aktorem.

Powyższe atuty stają się jednak z automatu sporym wyzwaniem dla widza, któremu trudno się dziś skupić na treści, tym bardziej zanurzonej w historii.

Jerzy Stuhr “Geniuszem” niczego udowadniać nie musiał. Pokazał po prostu, że wielkim artystą jest.

Ocena spektaklu ******/******

Jakub Panek, krytyk teatralny, wydawca i dziennikarz Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Republikanie sprezentowali Putinowi Awdijewkę”. Druga rocznica napaści Rosji na Ukrainę
Następny artykułPogodomy se po ślonsku. Kaj sie podzioły miana konzomow?