Apartament w zabytkowej kamienicy w centrum Warszawy został odnowiony z dbałością najmniejsze detale. Mimo że w czasie remontu mieszkania kamienica nie znajdowała się jeszcze w rejestrze zabytków, właścicielom i architektce zależało na uratowaniu i zachowaniu oryginalnych elementów i zdobień. Żmudne prace przeciągały się i trwały miesiącami, ale warto było czekać – choć nie brakuje tu współczesnych elementów, czuć ducha dawnych czasów.
Dominika i Adam, kiedy zostali właścicielami mieszkania i postanowili je wyremontować oraz urządzić po swojemu, mieli przed sobą mnóstwo pracy. Choć mieli jasną i klarowną wizję przestrzeni, o pomoc zwrócili się do arch. Joanny Kulczyńskiej-Dołowy z pracowni Kulczyński Architekt, z którą dobrze się znają i mieli już okazję współpracować. Wiedzieli, że tak samo jak oni, Joanna zrobi wszystko, aby uratować każdy autentyczny element wnętrza.
Układ apartamentu o powierzchni 150 metrów kwadratowych pamiętał odległe czasy – mieszkanie miało wejścia z dwóch klatek – jedno dla właścicieli, drugie dla służby, która dysponowała również swoimi pomieszczeniami. Ściany, drzwi i sztukaterie były pokryte kilkoma warstwami farb, nanoszonymi co jakiś czas przez kilkadziesiąt lat, same prace nad wyskrobaniem farby i oczyszczeniem misternie zdobionych sztukaterii trwały kilka miesięcy. Do porządku trzeba było doprowadzić również instalacje – istna plątanina rozmaitych rur i kabli świadczyła o wielokrotnych zmianach wprowadzanych na przestrzeni lat. Część z nich została usunięta, część ukryto w ścianach. Dzięki pracom restauratorskim udało się ocalić oryginalną stolarkę – drzwi wejściowe i zewnętrzne oraz okna skrzynkowe, mosiężne klamki, piece kaflowe, sztukaterię oraz podłogę.
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
Joanna zadbała także o odpowiedni układ funkcjonalny dostosowany do właścicieli, otwierający przestrzeń, ale pozostawiający możliwość wprowadzenia w przyszłości zmian, takich jak wydzielenie dodatkowych pokojów. Przede wszystkim zostało zmienione główne wejście do mieszkania – poprzedni właściciele korzystali z dawnego wejścia służbowego. Teraz, po przekroczeniu progu, wchodzi się do podłużnego przedpokoju zakończonego przejściową garderobą i łazienką. Po prawej stronie od wejścia znajduje się gabinet. Kolejne drzwi z holu prowadzą do salonu. Dalej znajduje się połączona z jadalnią kuchnia, zaś na końcu mieszkania sypialnia z garderobą i dużą łazienką gospodarzy.
Wejście na salony
Ściany przedpokoju ozdabia niebieska tapeta, jest zupełnie gładka, jednak jej wzór wywołuje optyczne złudzenie głębi i trójwymiarowości.
– W małych, ciemnych przedpokojach nie walczę na siłę, aby wprowadzić do nich światło. Bardziej zależy mi na ciekawym efekcie, który przenosi nas w jakąś historię. Z jasnej klatki schodowej wchodzimy do czegoś innego, tajemniczego, nieznanego, co od razu nastraja nas na poznawanie dalszej części mieszkania – mówi Joanna Kulczyńska-Dołowy.
Już od progu widać, że właściciele mieszkania kolekcjonują sztukę – na ścianach znajduje się galeria artystycznych fotografii. Pod nimi stoi konsola projektu Joanny, z marmurowym blatem na stalowych nogach.
W salonie doskonale widać uratowane elementy wnętrza, które Joanna umiejętnie połączyła ze współczesnym wyposażeniem – uwagę przykuwa wspaniały parkiet oraz zestawienie bogato zdobionej rozety na suficie z nowoczesnym, ażurowym żyrandolem Vertigo marki Petite Friture. Obok wyszukanych w Internecie mebli z połowy ubiegłego wieku, stoją stoliki zaprojektowane przez Joannę oraz prosta sofa. Tutaj także widać zamiłowanie właścicieli do sztuki, nie tylko wizualnej – Dominika ma wykształcenie muzyczne, dlatego nie mogło zabraknąć pianina.
Ukryte funkcje
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS