Stolica Apostolska działała na podstawie przepisów Kodeksu Prawa Kanonicznego i motu proprio papieża Franciszka Vos estis lux mundi w następstwie formalnych zgłoszeń.
W wyniku zakończonego dochodzenia Stolica Apostolska podjęła w stosunku do biskupa Tadeusza Rakoczego, byłego zwierzchnika diecezji bielsko-żywieckiej, następujące decyzje: zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych, nakaz prowadzenia życia w duchu pokuty i modlitwy, zakaz uczestniczenia w zebraniach plenarnych Konferencji Episkopatu Polski.
Biskup musi też wpłacić z prywatnych środków odpowiednią sumę na rzecz Fundacji Świętego Józefa powołanej przez Konferencję Episkopatu Polski, z przeznaczeniem na działalność prewencyjną i pomoc ofiarom nadużyć.
Jako jeden z pierwszych informację tę usłyszał Janusz Szymik. Przyjechał do niego osobiście kanclerz krakowskiej kurii, Grzegorz Kotala, by mu to powiedzieć. – Czuję, że wreszcie sprawiedliwości stało się zadość, jestem wewnętrznie spokojny, bo Kościół przyznał rację nam, ofiarom – mówi mężczyzna.
Mężczyzna molestowany przez proboszcza nagłośnił sprawę
– Proboszcz parafii w Międzybrodziu Bialskim wykorzystał mnie kilkaset razy. Rozbierał mnie, zmuszał do seksu oralnego, a potem wycierał ręcznikiem nasienie z mojego ciała – ujawnił w zeszłym roku Janusz Szymik.
Na początku lat 90. próbował zainteresować swoją krzywdą ówczesnego biskupa diecezji bielsko żywieckiej Tadeusza Rakoczego. Bez efektu. – Będę się za pana modlił – miał usłyszeć od biskupa.
W 2013 r. biskup Rakoczy poszedł na emeryturę, więc za radą jednego z duchownych Janusz skontaktował się z nowym biskupem bielsko-żywieckim Romanem Pindlem. Miał już wtedy pewność, że oprócz niego molestowany był jeszcze jeden chłopiec. W 2015 r. ksiądz Jan został skazany przez Kongregację Nauki Wiary na 10 lat kar kanonicznych. Odwołał się, zmieniono mu wyrok na pięć lat. Zgłaszają się kolejne osoby, które mówią, że były molestowane przez duchownego.
Współpracownik Jana Pawła II
Rakoczy przez lata był bliskim współpracownikiem Jana Pawła II. W Watykanie, wspólnie z ks. Józefem Kowalczykiem, późniejszym nuncjuszem apostolskim w Polsce, organizował Polską Sekcję Sekretariatu Stanu i został jej pracownikiem. Był delegatem metropolity krakowskiego w Radzie Administracyjnej Fundacji Jana Pawła II, brał udział w wielu zagranicznych pielgrzymkach papieża, budził ogromne zaufanie.
W książce „Świadectwo” kardynał Stanisław Dziwisz opisuje, że w pierwszym okresie Jan Paweł II miał trudności z przystosowaniem się do konieczności przebywania przez długi czas za murami Watykanu. Pojawił się pomysł zorganizowania wyprawy na narty. Jeżdżący na nartach i znający okolicę Rakoczy sugeruje miejscowość Ovindoli. Dla pewności wraz z księdzem Józefem Kowalczykiem udają się tam „na zwiady”. Trójka księży z Polski oraz papież urywają się na narty 2 stycznia 1981 roku. Prowadzi Józef Kowalczyk, obok niego siedzi Rakoczy z rozłożoną gazetą. Udając, że czyta, zakrywa nią siedzącego z tyłu papieża. – A jednak się udało! – cieszy się papież w drodze powrotnej. Takich wycieczek było więcej.
Jako biskup Rakoczy nie odmawiał nigdy zaproszeń na festyny, koncerty, festiwale i inne wydarzenia. Nie uchodził za kłopotliwego gościa, nie miał żadnych specjalnych wymagań i fanaberii, wszyscy wiedzieli, że lubi dobre jedzenie i trunki, ale nie gardzi też wojskową grochówką. Zwykle proszony był o zabranie głosu i tutaj robi się kłopot, bo biskup uwielbia mówić, w dodatku długo i dużo. Ostatnio mieszkał w domu księży emerytów w Bielsku-Białej.
Komisja ds. pedofilii poinformowała w marcu Janusza Szymika, że “skierowała we własnym zakresie zawiadomienie i wniosek o przeprowadzenie postępowania” w sprawie czterech hierarchów – Tadeusza Rakoczego, Stanisława Dziwisza, Romana Pindla i Piotra Gregera. Ma to związek z podejrzeniem niezawiadomienia organów ścigania o przestępstwie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS