A A+ A++

W “Pulsie Biznesu” czytamy, że miniony rok przyniósł załamanie sprzedaży na rynku nieruchomości. Choć w przypadku mieszkań analitycy spodziewają się w tym roku pewnej stabilizacji, nieprędko doświadczy jej rynek domów. Z najnowszych danych serwisu Nieruchomosci-online.pl wynika, że 48 proc. pośredników prognozuje spadek popytu w tym segmencie, a 64 proc. spodziewa się obniżki cen – informuje “PB”.

“Takie nieruchomości mogą potanieć nawet o ponad 20 proc.”

Popyt na domy jednorodzinne może spaść w 2023 r. – po rokrocznym wzroście zainteresowania obserwowanym w ostatnich latach. Rosnąca inflacja i podwyżki stóp procentowych ograniczyły zdolność kredytową Polaków. W efekcie wielu osób nie stać nawet na małe mieszkania, a co dopiero na większe nieruchomości. Drugim powodem są rosnące koszty utrzymania domów, zwłaszcza wybudowanych w XX w. – mówi Bartłomiej Baranowski, koordynator ds. kontentu serwisu Domiporta.pl.

Według gazety, segmentem, który najbardziej cierpi na obecnej sytuacji rynkowej, są domy powstałe w latach 50., 60., 70. i 80. XX wieku.

Są to budynki słabo albo wcale nieocieplone, wyposażone w przestarzałe instalacje, w szczególności grzewcze. Takie nieruchomości mogą potanieć nawet o ponad 20 proc. – uważa Jan Dziekoński, niezależny konsultant biznesowy i założyciel portalu analitycznego FLTR.pl.

Zmiany w prawie

“PB” prognozuje, że spadek cen starszych domów może być także pochodną zmian w prawie.

Obiekty wybudowane w starszej technologii, o dużym metrażu już wcześniej nie cieszyły się dużym uznaniem z uwagi na potrzebę gruntownych remontów, z termomodernizacją włącznie. Problem będzie bardziej widoczny wiosną tego roku, kiedy sprzedający będzie zobligowany do poinformowania nabywcy o zapotrzebowaniu na energię. Kupujący będzie mógł łatwo porównać oferty także pod tym względem, co można wykorzystać podczas negocjacji – mówi Marcin Jańczuk, ekspert agencji Metrohouse.

Domy na obrzeżach miast

Zdaniem Jana Dziekońskiego, zmniejszenie popytu będzie widoczne także na rynku nowych domów jednorodzinnych, budowanych przez deweloperów na obrzeżach miast. Pandemia i rekordowo niskie stopy procentowe zwiększyły popyt na takie nieruchomości, co z kolei doprowadziło do ich wysypu w latach 2020-21 – czytamy.

Analityk rynku nieruchomości Barbara Bugaj cytowana przez “PB” przypomina, że wiele mniejszych firm budujących domy na przedmieściach na skutek kosztownej obsługi długu straciło płynność. To spowodowało zawieszenie licznych budów.

Wielu inwestorów wstrzymało budowę

Według dziennika, “trudności nie ominą także prywatnych inwestorów, z których wielu wstrzymało budowę, m.in. ze względu na wysokie raty kredytowe“.

Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl podkreśla, że takich przypadków są tysiące. Z tych tysięcy niedokończonych domów gros nadal trafia na rynek, zasilając bazę ofert portali nieruchomościowych. Próżno jednak szukać na nie chętnych. Pełną skalę problemu poznamy prawdopodobnie dopiero po zakończeniu wakacji kredytowych – mówi cytowany przez gazetę.

Kogo ominie kryzys?

“PB” zwraca uwagę na to, że “kryzys może natomiast ominąć domy z segmentu premium, kupowane najczęściej przez osoby zamożne, z gotówką”.

Można się zastanawiać, czy w tej kategorii w ogóle dojdzie do spadku cen. Paradoksalnie, może się okazać, że niektóre takie budynki o wyjątkowo atrakcyjnych lokalizacjach i architekturze będą się sprzedawały nawet drożej niż dotychczas – prognozuje Jan Dziekoński.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAustralian Open: Iga Świątek i Hubert Hurkacz poznali rywali
Następny artykułMasłowska (RPP): Cykl podwyżek stóp nie został zakończony. Są jednak mało prawdopodobne