Swoje spotkanie 7. kolejki przegrali zawodnicy Cuprum Lubin, którzy w Suwałkach musieli uznać wyższość miejscowego Ślepska. Zdaniem szkoleniowca ekipy z Dolnego Śląska, jego zespół miał szansę na coś więcej w tym pojedynku. – Drugi set poszedł nam fajnie, kolejnego zaczęliśmy super, prowadziliśmy chyba 14:10 i nagle wszystko się zburzyło jak domek z kart. To martwi mnie najbardziej, bo wszystko było fajnie i nagle w tych prostych elementach, które wcześniej działały, wszystko nam uciekło – komentował Paweł Rusek.
Ślepsk Malow Suwałki wygrał premierową odsłonę starcia z Cuprum Lubin. W drugim secie lepsi okazali się goście i wydawało się, że pójdą za ciosem w kolejnej partii. – Przede wszystkim można powiedzieć, że przegraliśmy na własne życzenie. Drugi set poszedł nam fajnie, kolejnego zaczęliśmy super, prowadziliśmy chyba 14:10 i nagle wszystko się zburzyło jak domek z kart. To martwi mnie najbardziej, bo wszystko było fajnie i nagle w tych prostych elementach, które wcześniej działały, wszystko nam uciekło. Pozwoliliśmy się napędzić drużynie z Suwałk i rywale to wykorzystali – mówił Paweł Rusek. Trener Cuprum Lubin nie ukrywał, że jego podopieczni jeszcze później mieli swoje szanse, ale ostatecznie przegrali 1:3. – Była szansa wrócić kilka razy, ale kiedy Ślepsk złapał wiatr w żagle, ciężko było to zatrzymać – skwitował szkoleniowiec.
Trener ekipy z Lubina ma nad czym myśleć, bowiem z pięcioma porażkami na swoim koncie jego zespół plasuje się w dolnej części tabeli. – Martwi mnie to, bo to był taki mecz, w którym uważam, że mogliśmy wywieźć z Suwałk chociaż jeden punkt. To nam się nie udało i trzeba walczyć dalej – zapowiedział Paweł Rusek. W następnej kolejce PlusLigi lubinianie udadzą się na mecz do Katowic.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS