A A+ A++

fot. Dominik Smolarek | www.dominiksmolarek.pl

Sezon 2020 będzie dla Pawła Franczaka drugim w barwach Voster ATS Team. Poprzedni określa jako jeden z najlepszych w swojej karierze. 

Popularny „Franek” opowiada o swoich nadziejach i celach, a także o nieoczekiwanych zmianach planów na początek tego sezonu.

Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na świecie, trudno nie zacząć rozmowy od tego tematu. Był plan, że otworzycie sezon wyścigiem Tour de Normandie, jednak został on anulowany ze względu na rozprzestrzeniającego się w Europie koronawirusa. Następne starty są po kolei odwoływane i realnie nie wiadomo kiedy rozpocznie się ściganie. Jakie jest podejście zawodników do tej sytuacji?

To prawda, plan był taki, że zacznę razem z kolegami sezon we Francji tak zwaną ,,Normandią”. Niestety nasze założenia dość szybko zostały zweryfikowane przez wirusa, który stał się obecnie dużym problemem dla ogólnie pojętego społeczeństwa, nie tylko tego kolarskiego. Moim zdaniem decyzja o anulowaniu lub odroczeniu wyścigów jest jak najbardziej słuszna i innej raczej podjąć nie można było. Przede wszystkim w obecnym czasie trzeba skupić się na przestrzeganiu wytycznych, a także nie panikować oraz z nadzieją patrzeć na najbliższą przyszłość.

Obecnie nie wiemy kiedy kolarski sezon zostanie wznowiony, a co za tym idzie – jaki start będzie dla mnie tym pierwszym. Nie jest to na pewno komfortowa sytuacja, ale my nie możemy na to nic teraz poradzić. Musimy zachowywać się odpowiedzialnie. Czekamy na rozwój wydarzeń. Skupiamy się na ochronie zdrowia – naszego i innych. A resztę mam nadzieję, że odbijemy sobie jak sytuacja się ustabilizuje.

Dla ciebie to będzie drugi sezon w barwach Voster ATS Team. A patrząc wstecz, jaki był ten pierwszy?

Mogę powiedzieć, że to był bardzo udany sezon dla naszej drużyny, a dla mnie osobiście jeden z lepszych w dotychczasowej karierze. W poprzednich latach tak bywało, że miałem dobrą dyspozycję, ale nie wygrywałem. Plasowałem się na wysokich miejscach, na przykład w 2015 roku byłem dziesięć razy drugi, jednak nie mogłem się przełamać, żeby sięgać po zwycięstwa. Tym razem było inaczej. Udało mi się te drugie i trzecie miejsca przekuć na kilka zwycięstw. Co więcej, chyba po raz pierwszy wygrałem wyścig etapowy. To był duży sukces dla mnie, jak i dla całej ekipy.

Właśnie, wygrany wyścig Belgrad-Banjaluka (2.1) określałeś jako prawdopodobnie największy sukces w twojej karierze. Czym więc będzie można go przebić w rozpoczynającym się teraz sezonie?

Na pewno można go przebić! Jeśli myślę o tym, co chciałbym jeszcze osiągnąć, to na pewno wskazałbym złoty medal mistrzostw Polski. Jednak patrząc na lokalizację obawiam się, że trasa tegorocznego championatu może być nie do końca dla mnie skrojona. Także na ten rok będę musiał chyba wybrać inny cel nr 1! Nie ukrywam, że mistrzostwo Polski to takie moje marzenie, choć zdaję sobie sprawę, że podziela je wielu mocnych zawodników. Tytuł mistrza Polski jest na pewno czymś, czego mi brakuje i do czego dążę.

W minionym roku mieliście w kalendarzu sporo startów zagranicznych, w tym – kiedy zostanie wznowiony – będzie ich jeszcze więcej. Jak oceniasz tę konfrontację z ekipami zagranicznymi?

To na pewno jest bardzo na plus, że nie ścigamy się wyłącznie na naszym polskim podwórku, ale też mamy częste okazje do rywalizacji za granicą i do podnoszenia swojego poziomu sportowego. Jeśli chodzi o zagraniczne wyścigi, sezon 2019 rozpoczęliśmy bardzo mocno, czego efektem było między innymi wygranie wspomnianej etapówki Belgrad-Banjaluka. W drugiej części sezonu mieliśmy takie wyścigi jak Czech Cycling Tour czy Tour de Slovaquie, w których może nie błyszczeliśmy, ale też obsada była naprawdę mocna.

Początek sezonu był dla nas lepszy, trochę zabrakło nam „pary” w końcówce. Generalnie na tych mniejszych zagranicznych wyścigach, takich jak klasyki wyszehradzkie, zawsze meldowaliśmy się wysoko, udawało się też wygrywać. Z kolei na większych, mocno obsadzonych – na pewno każdy z nas zebrał trochę doświadczenia dla siebie i to powinno zaprocentować w tym roku. Wiemy już czego tam się spodziewać i jak pojechać te wyścigi lepiej.

Jak określiłbyś siebie jako zawodnika? Jesteś bardzo szybki na finiszu, ale nie jesteś przecież typowym sprinterem…

Jestem takim typowym „allriderem”. Potrafię przejechać nieduże góry, jeśli jest mała grupka to z niej zafiniszuję. Ale potrafię też odnaleźć się na finiszu z dużej grupy, chociaż tak jak mówisz, z postury nie wyglądam na sprintera. Na pewno rzadziej mnie widać w ucieczkach, nie jestem zawodnikiem, który atakuje od startu i ucieka. Nigdy tak nie było i pewnie tak nie będzie. Staram się raczej walczyć w końcówkach, chyba że mam inne zadania, jak pomoc chłopakom z ekipy – wtedy robię wszystko, żeby się z tego wywiązywać.

Nie raz jesteś stawiany w roli lidera. Możesz wtedy odczuwać lekką presję – cała ekipa jedzie „na ciebie”. Jak się czujesz w takiej sytuacji?

Jasne, że zdarza się, że odczuwam presję – to naturalne w sporcie. Ale powiem szczerze, że dobrze odnajduję się w roli lidera, a to, że ekipa na mnie liczy, jest dla mnie dużą motywacją. Zwłaszcza kiedy faktycznie czuję się dobrze i czuję, że mogę wygrać wyścig. Jeśli na odprawie jest powiedziane, że jestem tego dnia liderem to cieszę się i robię wszystko, żeby się z tej roli wywiązać. Chyba że coś idzie nie tak w czasie wyścigu i czuję, że mogę zawieść ekipę, wtedy daję znać i zmieniamy taktykę.

Jakie twoim zdaniem warunki muszą być spełnione, żeby zawodnik mógł wygrywać wyścigi?

Dla mnie najważniejszy jest taki „luz” w zespole – dobra atmosfera w relacjach między zawodnikiem a dyrektorem sportowym, między kolarzami, obsługą. Bo prawda jest taka, że można mieć w ekipie najlepszy sprzęt, wielki autobus, wszystko na tip-top, ale jeśli są zgrzyty między ludźmi to nic z tego nie będzie. Ja mam taki charakter, że lubię się pośmiać, pożartować, nawet jak coś nie układa się po mojej myśli to staram się podchodzić do tego pozytywnie. Dlatego atmosfera i luz to dla mnie czynnik numer jeden.

Drugi to oczywiście zgrany zespół, który poświęci się w 100% jeśli jest się liderem. Bez takiego zespołu u boku też nic się nie osiągnie. Na szczęście w naszej ekipie oba te czynniki są spełnione, co zresztą widać po wynikach sportowych.

Z nowym sezonem skład ekipy dość mocno się zmienił, bo dołączyło pięciu nowych kolarzy. Jak oceniasz te wzmocnienia?

Oczywiście znaliśmy się już wszyscy wcześniej, z niektórymi z chłopaków jeździłem już wcześniej w jednej drużynie. Bez wątpienia to wartościowi kolarze i cieszę się, że dołączyli do naszego składu. Mamy Piotra Brożynę, który jest dobrym czasowcem i dobre jeździ w górach – to taki zawodnik na etapówki. Mamy Patryka Stosza, który jest bardzo szybkim i walecznym kolarzem, zapewne często zobaczymy go w ucieczkach. Paweł Cieślik to oczywiście specjalista od jazdy po górach, dobrze radzący sobie również na czas. Bardzo silny i doskonały do pomocy jest Wojtek Sykała. Z kolei Kuba Murias to nasz najmłodszy nabytek – będziemy go szkolić na porządnego kolarza. Uważam, że mamy kompletny i bardzo ciekawy skład.

Czego ci życzyć na rozpoczynający się sezon?

Myślę, że przede wszystkim zdrowia i spokoju. Jeśli to będzie, to i reszta powinna się ułożyć.

inf. prasowa/Karolina Halejak

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrzeba zawiesić opłaty za parkowanie
Następny artykułRusza e-szkoła, ale matura raczej nie w maju