W kwalifikacjach do olimpijskiego konkursu w stolicy Japonii bardzo się męczył. W środowym finale – jak wyznał – również coś przygniatało go do ziemi, ale udało mu się oddać jeden dobry rzut. W piątej, przedostatniej próbie zaliczył 81,53 m, co dało mu brąz.
To zmienia wszystko. Daje ten olimpijski spokój, którego nigdy u mnie nie było. Wątpię, żebym jeszcze kiedykolwiek nie przeszedł eliminacji. Chyba że będę za stary. Po tym, co przeżyłem w tym roku – ilość stresu, liczba nieprzespanych nocy… Niesamowicie ciężko jest znosić to w pojedynkę. Jestem takim człowiekiem, który nie dzieli się tym. Zrobiłem to może ze trzy razy w sezonie – podzieliłem się tym z trenerem, fizjoterapeutą i rodziną. Naprawdę musiałem się wyrzygać z tych emocji. Starałem się brać to wszystko na swoje barki i jechać z tym – relacjonował.
Zapewnił, że jest zadowolony z tego, że wywalczył najniższe miejsce na olimpijskim podium.
Za 30-40 lat to nie będzie miało znaczenia, jaki to medal. Emerytura jest taka sama, stabilność jest taka sama. Ale nie kończymy. Przed nami kolejne sezony. Na pewno będzie mi o wiele łatwiej trenować, mając z tyłu głowy ten medal i tą pewność siebie. Jeśli ktoś twierdzi, że nie mam psychiki, że spalam się, to wydaje mi się, że dzisiejsze zawody i piąty rzut w konkursie pokazały, że nie macie racji. Trzeba zamknąć mordę, skupić się na sobie i jechać dalej – stwierdził 32-letni lekkoatleta.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS