Dolina Śmierci. Złowroga nazwa. I nie na wyrost. Tylko w sierpniu 2019 roku w ciągu trzech dni na pustyni Mojave, będącej częścią Parku Narodowego Death Valley w południowej części Kalifornii, zmarło dwoje turystów. Najczęstszą przyczyną śmierci jest odwodnienie i udar cieplny. Dochodzi do niego przede wszystkim w rezultacie niestosowania się do zaleceń służb – wypijania galonu (czyli niemal 5 litrów) wody na dobę, nieschodzenia ani na chwilę z turystycznych szlaków, a dla przejeżdżających szosą (na której od 32 lat w połowie lipca pojawiają się biegacze) po prostu… nieopuszczanie samochodu. Awaria auta może oznaczać, że z Doliny Śmierci już się nie wróci – zdarzyło się to kilkakrotnie.
„Kiedy po raz pierwszy wysiadłam z samochodu w środek tego skwaru i zaduchu, pierwszą myślą było, żeby natychmiast wrócić do jego wnętrza albo znaleźć się w jakimś klimatyzowanym pomieszczeniu – wspomina Patrycja Bereznowska. – Drugą, że nawet truchtanie w tych warunkach wydaje się niemożliwe”.
No i trzecią, że w takim razie jest dla niej zadanie do wykonania. Pokonanie 135 mil, czyli około 217 kilometrów, z dna wyschniętego słonego jeziora Badwater, położonego 86 metrów poniżej poziomu morza (najniższy punkt Ameryki Północnej), do Whitney Portal (2548 m n.p.m.) u podnóża najwyższego szczytu Stanów Zjednoczonych – Mount Whitney.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS