27 maja 2021, 14:27
autor: DM
Strzelam i jeżdżę – wirtualnie i w realu. Później o tym piszę – krytycznie lub z zachwytem.
Polskie Call of Duty? Było przynajmniej kilka gier, które chciałyby zostać tak nazwane, ale wyglądały, jak stworzone w garażu. Dziś przypomnimy osiem fatalnych polskich strzelanek sprzed lat.
Strzelanki to jeden z filarów gier komputerowych. I choć od premiery Wolfensteina 3D, który nie był pierwszy, ale zapoczątkował szał na ten gatunek, minęło prawie 30 lat, ten rodzaj zabawy w ogóle się nie znudził i nie stracił na popularności. Zawsze czekamy z niecierpliwością na nowego CoD-a, Battlefielda czy Far Crya, mimo że wiemy, iż zaskoczą nas w niewielkim stopniu.
Polskie studia mają na tym polu dość krótką listę sukcesów. Poza pojedynczymi perełkami, takimi jak Bulletstorm, Call of Juarez: Gunslinger czy Superhot, zwykle pojawiały się tytuły słabe, zrobione „po taniości” lub wypuszczone dużo za wcześnie. Kiedyś były to głównie nieudolne podróbki serii Medal of Honor lub wspomnianego Call of Duty. Do kiepskich statystyk przyczyniały się masowo serwowane tzw. „gry z kiosku” – niskobudżetowe produkcje dostępne razem z prasą. W ich wydawaniu specjalizowała się firma City Interactive, czyli dzisiejsze CI Games i autorzy serii Sniper Ghost Warrior.
Podbój rynku nie udał się ostatnio dość ambitnej sieciowej strzelance World War 3, którą wycofano z programu Early Access. Dziś z kolei na pecety zmierza następna próba zaistnienia w gatunku FPP, czyli traktująca o kampanii wrześniowej gra Land of War – The Beginning. Póki co komentarze pod prezentacjami najnowszego rodzimego shootera są dość sceptyczne. Ostateczny werdykt będzie można jednak wydać dopiero po zobaczeniu gry w całości. W międzyczasie przypomnijmy sobie najsłabsze polskie strzelaniny, czyli same „perły z kiosku”.
Nina: Kroniki Agenta – Tunele Afganistanu
- Rok wydania: 2002
- Producent: Detalion
- Nasza ocena: 1,0/10
O czym była Nina: Kroniki Agenta?
Supertajna agentka supertajnej organizacji antyterrorystycznej rusza do Afganistanu, by wykonać tam kilka niebezpiecznych misji, walcząc z islamskimi fanatykami – i najwyraźniej uratować świat. Gra dość realistycznie pozwalała przenosić tylko jedną broń główną, dodając jeszcze umiejętność przenikania do umysłów wrogów. Całość była wyraźnie inspirowana ogromnym sukcesem Tomb Ridera i postacią Lary Croft. W zasadzie to chyba najlepszą częścią tej produkcji była jej okładka.
Dlaczego taka najgorsza?
Na papierze zapowiadało się to całkiem nieźle. Grę współtworzyli autorzy dobrego Reah: Zmierz się z nieznanym, scenariusz opracował znany pisarz SF, a swojego wizerunku bohaterce użyczyła top modelka Iza Czarnecka. Na tym jednak kończyła się lista zalet. Mechanika strzelania okazała się toporna, sztuczna inteligencja wrogów nie istniała, słaba była oprawa dźwiękowa, a grafika nie dorównywała wizualiom konkurencyjnych dzieł. Co więcej, gra miała przy tym ogromne wymagania sprzętowe, jednocześnie zapewniając regularne błędy i „wykrzaczanie się”. To jedna z nielicznych produkcji (o ile nie jedyna), która w GOL-owej recenzji dostała notę 1,0/10.
Wybrane opinie
Bardzo się starałem znaleźć jakieś znaczące zalety „Niny”. Jedyną jest możliwość bardzo szybkiej deinstalacji.
YackOO – recenzja GRYOnline.pl
Kupiłem ją za 10 złotych a i tak do dziś żałuje tego zakupu.
Ksipis – forum GRYOnline.pl
- Więcej o grze Nina: Kroniki Agenta – Tunele Afganistanu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS