Jest zawodowym iluzjonistą, ale nawet on nie był przygotowany na takie „magiczne sztuczki”. Jak opowiada mieszkaniec powiatu bielskiego, gdy wczytywał się w regulaminy na parkingu, 200-złotową karę dla niego wyciągnięto jak z kapelusza. Teraz zapowiada, że zbierze wszystkich, którzy czują się poszkodowani i będzie w sądzie walczył do upadłego o sprawiedliwość. – Trzeba skończyć z tą parkingową czarną magią! – stwierdza.
To już najsłynniejszy parking w Bielsku-Białej. Gdy rok temu Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa powierzyła administrowanie parkingiem firmie BB Parking Systems, redakcję zasypały skargi czytelników, którzy nie zorientowali się, że zmieniły się tam zasady i otrzymywali wezwania do zapłaty 200 złotych. Dodawali, że – w ich odczuciu – nie o miejsca dla mieszkańców pobliskiego bloku chodzi, ale właśnie o dochód z seryjnie nakładanych kar. Takie skargi napływają do redakcji bezustannie, co miało swoje odzwierciedlenie w artykułach.
Teraz niesławny parking w rejonie ulicy Broniewskiego poznał Rafał Mulka, popularny iluzjonista. Przyjechał tam 24 sierpnia. – Wybrałem się wraz z żoną na pobranie krwi w pobliskim laboratorium – opisuje. W przeciwieństwie do wielu innych ukaranych kierowców, dostrzegł tablice informacyjne. – Jednak mocno padało. Żeby odczytać z samochodu taką ścianę tekstu, musiałbym zablokować na dłuższy czas skrzyżowanie. Jedyną rzeczą, jaką można dostrzec na tablicy wjeżdżając na parking, to litera „P”, choć jej wielkość pozostawia wiele do życzenia. Dlatego zaparkowałem nieco dalej i – szukając parkomatu – poszedłem w głąb parkingu, jednocześnie odprowadzając żonę do laboratorium. Parkomatu nie znalazłem. Zacząłem więc czytać obszerne informacje na tablicach. Znam na tyle przepisy, że wiem, iż mam prawo zapoznać się z regulaminem i jeśli mi on nie odpowiada, to mogę odjechać. Jednak nie zdążyłem, bo po powrocie do samochodu już znalazłem wezwanie do zapłaty 200 złotych – przybliża.
Mężczyzna udał się do biura zarządcy parkingu. – Pracująca tam pani stwierdziła, że widziała, jak parkuję i – jej zdaniem – poszedłem skorzystać z usług diagnostyki, dlatego celowo poczekała aż oddalę się od samochodu i wezwanie włożyła za wycieraczkę. Usłyszałem, że w sądzie i tak wygrają. Gdy dopytywałem, dlaczego – skoro mnie widziała – nie poinformowała mnie o warunkach parkowania, stwierdziła, że nie należy to do jej obowiązków – mówi kierowca.
Rafał Mulka postanowił, że zapłaci stuzłotową karę, bo ta się zmniejsza o połowę, jeśli wpłata zostanie dokonana do siedmiu dni. Jednak będzie walczyć o jej zwrot. Zaczął od tego, że poświęcił jeden dzień na obserwację funkcjonowania parkingu. – Skala problemu jest bardzo duża. Kierowcy po prostu nie wiedzą, jakie tu panują zasady. Tablice informacyjne ustawione są pod złym kątem względem kierunku jazdy, częściowo zasłonięte przez inne znaki drogowe o znacznie większej czcionce, przyciągającej uwagę kierowcy, więc pozostają niedostrzeżone – tak działa iluzja optyczna. Gdy tylko kierowcy opuszczają samochód, jak spod ziemi pojawia się albo pan, albo pani i wezwanie ląduje za wycieraczką. Nie mają jakichkolwiek widocznych oznaczeń, że są parkingowymi. Trudno nie odnieść wrażenia, że w tym wszystkim chodzi o zarabianie na tych wezwaniach – analizuje. – Sam ostrzegłem kilka osób, które tu parkowały, że zaraz otrzymają karę. Znamienny był przypadek, gdy zaalarmowałem jednego kierowcę, a jakiś mężczyzna – podający się za mieszkańca – mówił mu, że można tu bez przeszkód i za darmo parkować. Wyglądało to tak, jakby mieszkańcy też byli zaangażowani w wyłapywanie obcych kierowców – dodaje.
– Zacząłem się zapoznawać z przepisami na ten temat. Dlatego obstaję przy tym, że kierowcy powinni mieć czas na zapoznanie się z regulaminem, a pracownicy – jeśli już ich widzą – powinni poinformować o zasadach lub odesłać do regulaminu. Sądzę też, że nakładane kary są niewspółmierne do „przewinienia”, jakim jest przypadkowe zaparkowanie na parę chwil. Co więcej, ukarani kierowcy są poddawani presji, by płacili te kary, bo – jak wynika z regulaminu – w przeciwnym przypadku zażąda się od nich 150 złotych za złożenie wniosku do CEPIK, 150 złotych za sporządzenie kolejnego wezwania i 150 złotych za sporządzenie pozwu. Kto będzie miał siłę walczyć o swoje pod taką finansową presją? – pyta.
Rafał Mulka zwrócił się już z zapytaniami w tej sprawie do UOKiK. – Usłyszałem o kilkudziesięciu skargach na funkcjonowanie tego parkingu. Jednak, żeby doprowadzić do zmiany zasad, trzeba by najpierw wygrać w sądzie. Jeśli będą wyroki na korzyść kierowców, to dopiero wtedy UOKiK byłby skłonny podjąć zdecydowane kroki – wskazuje. Przypomnijmy, że niedawno ten urząd poinformował o ukaraniu innej bielskiej firmy zarządzającej parkingami, a w komunikacie prezes tej instytucji nie zostawił suchej nitki na tym, że firma miała nie uwzględniać nawet zasadnych odwołań konsumentów.
Rafał Mulka będzie się od firmy BB Parking Systems domagał zwrotu zapłaconej kary. Ma skierować do niej przedsądowe pismo. – Chcę udowodnić przed sądem, że kara została bezprawnie nałożona i to pod presją kolejnych kosztów. Będę się też chciał dowiedzieć, czy parkingowi są pracownikami tej firmy, dlaczego nie mają widocznych oznaczeń i czy oni oraz „pomocni mieszkańcy” otrzymują premię za każdy wystawiony mandat. Od wielu lat zajmuję się zwodzeniem ludzkich zmysłów, by bawić i zaskakiwać swych widzów, jednak gdy widzę, że zasady te wykorzystywane są w złych celach, nie ma na to mego przyzwolenia. Dlatego na przykład od wielu lat rozszyfrowuję i piętnuję działalność ulicznych oszustów okradających ludzi podczas gry w trzy karty, czy trzy kubki – mówi. Jednocześnie będzie starał się zebrać wszystkich kierowców, którzy w tym miejscu zostali ukarani, a czują się pokrzywdzeni. Myśli o pozwie zbiorowym lub złożeniu zawiadomienia do prokuratury. Zainteresowanych zachęca więc do kontaktu, podając do publicznej wiadomości swój adres e-mailowy ([email protected]).
Swego czasu od BB Parking Systems nie mogliśmy się dowiedzieć, ilu nieposiadających identyfikatora kierowców ukarano. – Statystyki dotyczące ilości wystawionych mandatów nie są prowadzone, bowiem od tej liczby odjąć należałoby wszelkie wezwania anulowane, a ponieważ jest to proces dynamiczny (odwołania wpływają codziennie), to prowadzenie takiej statystyki nie jest możliwe – usłyszeliśmy.
Zarządca parkingu tłumaczył już naszej redakcji, że – jego zdaniem – parking funkcjonuje zgodnie z prawem i zrobiono wszystko, by go czytelnie oznaczyć. – Punkt obsługi interesanta działa od połowy sierpnia (2020 roku – przyp. red.). Tablice informacyjne przy wjeździe na osiedle pojawiły we wrześniu. Kontrolerzy ruszyli w teren 14 września. Przed wprowadzeniem obszaru płatnego parkowania obowiązywał całkowity zakaz wjazdu osób nieuprawnionych, a przy wszystkich wjazdach na osiedle znajdowało się odpowiednie oznakowanie. Kierowcy łamali zatem te zakazy, korzystając z własności prywatnej unikając konieczności uiszczenia opłaty na przylegających parkingach miejskich (m.in. przy Urzędzie Miasta lub ulicy Rychlińskiego). Wraz z wprowadzeniem nowego systemu przy każdym wjeździe na teren osiedla pojawiły się tablice informacyjne: jedna z oznakowaniem obszaru płatnego parkowania, druga z wyciągiem z regulaminu. Łącznie zamontowano kilkanaście tablic – poinformował BB Parking Systems. Firma od początku przekonywała, że podstawowym zadaniem nowego systemu jest wyeliminowanie z terenu prywatnego pojazdów nieuprawnionych. A osoby, które wcześniej wjeżdżały na teren osiedla, naruszały prawo i cieszyły się przez wiele lat z bezkarności. Nowy system – jak informował po jego wprowadzeniu zarządca – został przyjęty w wyniku prowadzonych uzgodnień, w których udział brali zarząd spółdzielni, społeczny komitet parkingowy, rada osiedla i zarząd spółki BB. W firmie zauważono, że skoro pojawiają się skargi, oznacza to, iż system jest… skuteczny.
Gdy przesłaliśmy pytania Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na ten temat, odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Po licznych skargach od mieszkańców, nad problemem pochylili się też radni miejscy, składając interpelacje i prosząc prezydenta o interwencję. Jak mówi nam radny Rafał Ryplewicz, choć interweniował u prezydenta, a pismo trafiło także do Śródmiejskiej SM, ta w ogóle nie zareagowała i żadnej odpowiedzi nie otrzymał.
Skoro parking funkcjonuje tak dobrze, to dlaczego skargi nie ustają, a nawet radnym nie odpowiada się na pisma w tej sprawie? Czyżbyśmy mieli do czynienia z jakimiś czarami… – Jeśli nikt nie daje rady, to – wraz z innymi ukaranymi kierowcami – postaramy się „odczarować” to przeklęte miejsce – zapowiada iluzjonista Rafał Mulka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS