Marek Papszun po zakończeniu poprzedniego sezonu odszedł z Rakowa Częstochowa. Od tamtego czasu był łączony z wieloma drużynami, klubowymi i reprezentacyjnymi, ale podjął bardzo zaskakującą decyzję o powrocie pod Jasną Górę.
“Marek Papszun wraca do Rakowa Częstochowa i wraz z początkiem nowego sezonu przejmie funkcję pierwszego trenera. Kontrakt będzie obowiązywał przez najbliższe dwa lata, z możliwością odejścia w ściśle określonych sytuacjach” – przekazano w oświadczeniu klubu.
Marek Papszun mógł trafić do Ferencvarosu. Dlatego nie wyszło? “Nie chciał czekać”
49-letni trener jakiś czas temu był widziany na stadionie przy ul. Limanowskiego. Już wtedy spekulowało się, że negocjuje powrót do Rakowa, ale w ostatniej chwili wszystko mogło się zmienić za sprawą propozycji od Ferencvarosu. To absolutny potentat na Węgrzech, lecz olbrzymie kontrowersje budzi jego współpraca z rosyjskim Gazpromem, mająca rozpocząć się od przyszłego sezonu.
O powrocie Papszuna do Rakowa dyskutowano w programie specjalnym na kanale Meczyki.pl na YouTubie. Tam dziennikarz Tomasz Włodarczyk odsłonił kulisy negocjacji Polaka z węgierskim klubem. Sprawa się przeciągała, gdyż Dejan Stanković, obecny trener Ferencvarosu, wahał się nad przyjęciem propozycji Spartaka Moskwa (ostatecznie ją zaakceptował). Zbiegło się to z końcem rozgrywek na Węgrzech.
– Sezon się skończył, Ferencvaros ma więcej czasu, aby tego szkoleniowca poszukać. Sezony w innych ligach są wygaszone, będzie pewnie rotacja w innych klubach, więc potencjalnych kandydatów również będzie sporo. I Marek Papszun pewnie nie chciał czekać, może dostał “zwrotkę” negatywną – zdradził Włodarczyk.
Kontrowersyjne powiązania Ferencvarosu. Marek Papszun uniknął losu Macieja Rybusa?
Niebagatelną rolę w tym wszystkim mogły odegrać wspomniane powiązania Ferencvarosu z Rosją. – To są nasze domysły dotyczące Gazpromu, który wchodzi od przyszłego sezonu. Czy czasem Papszunowi nie zapaliła się w tym kontekście lampka, czy firmować na dresie i legitymizować tę rosyjską firmę i stać się, to jest może za mocne słowo, marionetką? – stwierdził dziennikarz.
Gdyby tak się stało, szkoleniowiec mógłby podzielić los występującego w rosyjskich klubach Macieja Rybusa. – Nawet jak pojawia się w jakieś szerszej grupie, jak chociażby składając kwiaty na Dzień Zwycięstwa, to od razu robione są mu zdjęcia i, świadomie lub nieświadomie, jest wykorzystywany propagandowo – powiedział o piłkarzu Włodarczyk.
Następnie wyjaśnił, co mogłoby czekać Papszuna. – Wpadasz wtedy w taki wir, od którego jesteś trochę zależny. Wyobraź sobie, że Gazprom robi letni turniej pokazowy w Rosji, w którym gra Ferencvaros i ty musisz to legitymizować. Trochę pośrednio, bo decyzję podjął ktoś inny, wyżej. Chciałbyś to robić czy nie? Stałbyś się trochę zakładnikiem – podsumował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS