A A+ A++

Stobnica to miejsce, gdzie w środku Puszczy Noteckiej wybudowano średniowieczny zamek. I bardzo dobrze! Na pohybel eko-szantażystom! Tyle, że nie chodzi o Naturę 2000 i obsesyjną ochronę środowiska, ale o relacje pomiędzy władzami lokalnymi i deweloperami, nad którymi państwo nie posiada wystarczającej kontroli. A to już zupełnie inna historia.

Okazuje się, że podobnych inwestycji jest więcej. Przykładem mogą być Hotel Gołębiewski w Pobierowie, czy planowana inwestycja w Rybakach na Warmii. W sprawie tej ostatniej lokalizacji zainterweniował poseł PiS Bartosz Kownacki. Wcześniej sygnał do walki z patodeweloperami dał lider partii władzy.

Kaczyński mówi „nie” kolejnej kaście?

Prezes Prawa i Sprawiedliwości objeżdża kraj i spotyka się z Polakami. Podczas spotkania w Koninie Jarosław Kaczyński przywołał sprawę Stobnicy, gdzie nie tyle sama inwestycja (niech ludzie budują zamki średniowieczne, a nie gnioty z betonu!) co działania urzędników budziły – delikatnie mówiąc – poważne wątpliwości.

– Wybudowano w środku lasu, w miejscu chronionym, wielki zamek. Znaczy zamek, hotel w gruncie rzeczy, ale w kształcie zamku. No i co się stało? No już nie mówię o ukaraniu, chociaż tam na pewno dopuszczono się przestępstw. Ale co? Rozebrano ten zamek? No nie. Proszę państwa, mówiła o tym telewizja, mówili o tym parlamentarzyści i wszystko jak grochem w ścianę – wskazał Jarosław Kaczyński dodając, że potrzebna jest zmiana statusu osób cieszących się różnorakimi przywilejami, chronionych immunitetami, w tym sędziów i parlamentarzystów.

Po wybuchu afery w Stobnicy minister środowiska polecił Generalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska wszczęcie pilnej kontroli dotyczącej procesu wydania decyzji dotyczących tej budowy. Postępowanie w tej sprawie wszczęła również prokuratura. Jednak, mimo że w ciągu kilku lat wskazano cały szereg naruszeń przepisów, budowa w dalszym ciągu jest kontynuowana. Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego podjął decyzję o wstrzymaniu budowy, ale w lutym Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie ją uchylił.

– Powtarzam: jawnie, na oczach opinii publicznej, nawet przy pokazywaniu w telewizji, po prostu pewna grupa ludzi może ze wszystkiego kpić. My takiej Polski nie chcemy. A przyznajemy, że do tej pory, dzięki, czy z winy opozycji, która, gdyby zachowywała się normalnie, to byśmy już to przeprowadzili – oznajmił prezes PiS.

– Nie zdołaliśmy tego zmienić. Ale zdołamy to zmienić w ciągu tego okresu, który jest jeszcze do wyboru, (…) a w szczególności, jeśli wygramy wybory, zmienimy, doprowadzimy Polskę do takiego stanu, w którym przyzwoitość będzie realizowana – zapowiedział Kaczyński.

Innymi słowy, prezes PiS przyznał, że nadal brak jest odpowiednich środków umożliwiających skuteczną walkę z przestępstwami urzędniczymi i uprzywilejowaniem pewnych grup. To musi się zmienić. Zwłaszcza, że podobnych przykładów jak wspomniana Stobnica jest w Polsce więcej.

Wójt dał ziemię, potem został dyrektorem

W sprawie szeregu kontrowersyjnych inwestycji budowlanych zainterweniował poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartosz Kownacki. W piśmie do ministra Środowiska i Klimatu stwierdził, że podczas planowania i realizacji kilku najgłośniejszych spraw mogło dojść do szeregu nieprawidłowości.

„Duże kontrowersje wzbudzały także związane z tymi procesami inwestycyjnymi działania lokalnych władz samorządowych oraz części organów powołanych do kontroli przestrzegania wszelkich przepisów regulujących zasady ochrony środowiska w Polsce” – napisał poseł. Jako przykład podał hotel w Pobierowie, zwany przez niektórych „Mały Dubajem”. Najciekawsze jest to, że „wójt gminy, który podjął decyzję o sprzedaży tego terenu inwestorowi oraz czuwał nad procesem uchwalania decyzji umożliwiających inwestorowi realizację tej kontrowersyjnej budowli, aktualnie pełni funkcję dyrektora tego hotelu”. W tym miejscu należy niestety zapytać, gdzie było CBA?

Podobną kontrowersyjną, choć dopiero planowaną inwestycją jest budowa ogromnego hotelu w Rybakach w gminie Stawiguda na Warmii. Kownacki zwraca uwagę, że w sprawie Stobnicy i Pobierowa, gdzie kontrowersyjne inwestycje zostały już wybudowane, niewiele da się na ten moment zrobić, ale w Rybakach można zastopować podejrzaną deweloperkę. Inwestycja nadal jest na etapie planowania i wydania odpowiednich zgód przez radę gminy.

Hotel w Rybakach. „Należy zbadać sprawę pod kątem legalności”

A więc mieszkańców Rybak na Warmii, których, co istotne, jest 40 osób czeka rewolucja. Deweloper chce tam wybudować kompleks hotelowy wraz osiedlem domów, gdzie będzie mogło przebywać nawet 2000 osób. W samym hotelu ma być 700 miejsc noclegowych. Dla zobrazowania skali, to tyle miejsc noclegowych co w trzech sopockich Grand Hotelach! Deweloper mami mieszkańców wybudowaniem sieci gazowej, dróg dojazdowych, czy sieci wodno-kanalizacyjnej, a jednocześnie stara się o uchwalenie przez gminę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, które umożliwi budowę hotelu. To jego prawo. Zaskakująca jest jednak tu postawa władz gminy, które ramię w ramię z inwestorem chcą przekonać mieszkańców do inwestycji i obiecują nawet instalacje sieci gazowej dla okolicznych miejscowości. Tyle wysiłku, by prywatny inwestor mógł zabudować leżący na terenie gminy teren? W samorządzie to aż niebywałe, by nie powiedzieć podejrzane. A co z tą obietnicą? Chyba jest na wyrost. Problem w tym, że po otrzymaniu od mieszkańców bardziej szczegółowych pytań o budowę tego przyłącza, gmina zaczęła zasłaniać się niewiedzą czy PGNiG uznałoby taką inwestycję za opłacalną… Ale wiemy jaka jest praktyka. Oby udało się postawić fundamenty, a potem jest już górki. Czyli obiecamy ludziom wszystko.

Nie wszyscy jednak dają się na te obietnice nabierać, a inwestycja wywołała sprzeciw nie tylko mieszkańców Rybak. W internecie powstała petycja wobec „projektowanego miejscowego planu zagospodarowania Rybak nad jeziorem Łańskim”. Na stronie czytamy „Nie chcemy tu kolejnego “Gołębiewskiego” na wydmach w Pobierowie, czy oszpeconego wielkimi hotelami wybrzeża hiszpańskiego… Plany zmiany tego pięknego miejsca w wielki kompleks hotelowy i osiedle domów trzeba powstrzymać”. Podpisało się pod tym 12 tysięcy osób.

Zostańmy jeszcze w Rybakach. Poważnych remontów wymagają chociażby drogi dojazdowe, które nie są w żaden sposób dostosowane do obsługi ruchu samochodowego, gdzie w dużym hotelu mieszkałoby dwa tysiące osób. „Należy zapewne także w tym przypadku zbadać sprawę pod kątem legalności. Właściciel gruntu wystąpił już do miejscowych władz z wnioskiem o uchwalenie przez gminę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiającego budowę hotelu na tym terenie. Wątpliwości budzi m. in. planowana wielkość hotelu”. – pisze do ministerstwa poseł Bartosz Kownacki.

Jak czytamy w piśmie parlamentarzysty: „Deweloper mówi o budynku maksymalnie 700-osobowym, a aktualny projekt MPZP zakłada budowę większego budynku. W trakcie uzgodnień nad MPZP Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska kilkukrotnie odmawiała akceptacji założeń planu. Ostatecznie zaakceptowała go, nakładając jednak teoretycznie rygorystyczne obowiązki w zakresie ochrony dziko żyjących zwierząt i ich siedlisk. Pozostaje pytanie czy obowiązki te są możliwe do wypełnienia przy tak ogromnej skali inwestycji i kto może skutecznie egzekwować później warunki nałożone przez RDOŚ?”.

Zaangażowanie wójta

Zastanawiające jest w tym przypadku, podobnie jak w przypadku Pobierowa, zaangażowanie wójta. Kusi on mieszkańców potencjalnymi wpływami z podatku od nieruchomości, które miałyby wynosić milion złotych rocznie. Tymczasem gmina Stawiguda już teraz jest jedną z najbogatszych warmińskich gmin. Pokaźne wpływy do jej budżetu zapewniają ulokowane na jej terenie liczne centra logistyczne i tereny przemysłowe. Budżet na 2022 rok wynosi dokładnie 118 912 982,15 zł!

„Obawy mieszkańców budzą także działania władz gminy, które zdają się bardzo mocno popierać plany dewelopera i prowadzą aktywne działania promujące realizację inwestycji wśród lokalnej społeczności. Przykłady Stobnicy i Pobierowa pokazują, że w tego rodzaju przypadkach należy zachowywać szczególną ostrożność. (…) Szczególnie w sytuacjach, w których post factum okazuje się, że poszczególni działacze samorządowi mają realny interes w tym, aby tego rodzaju kontrowersyjne inwestycje były bez przeszkód realizowane, gdyż na przykład, jak w przypadku hotelu w Pobierowie, zamierzają swoją dalszą aktywność zawodową kontynuować na stanowiskach związanych właśnie z inwestycją, na którą uprzednio wydali zgodę” – napisał poseł Kownacki.

Parlamentarzysta podkreśla, że w tym przypadku konieczne jest zwiększenie odpowiedzialności urzędników za podejmowane przez nich decyzje, ale także większa współpraca między administracją i organami kontrolnymi.

I dla jasności, nie chodzi o blokowanie inwestycji, z powodu obszaru Natura 2000 czy potrzeby ochrony za wszelką cenę pięknych widoków. To pytanie, czy państwo ma kontrolę nad tym co dzieje się na styku deweloperzy – samorządowcy. Nie można powstrzymywać inwestycji tylko dla samej zasady, że nie można wyciąć choćby jednego drzewa. Na taki przesadzony eko-szantaż nie możemy sobie pozwolić. Jednak sytuacja, gdy wójt, który wcześniej wydawał decyzje co do budowy hotelu, zostaje potem jego dyrektorem to według niektórych nie tylko niezręczność, ale może nawet patologia. Być może powinny się tym zająć służby i objąć parasolem ochronnym inne tego typu inwestycje. Bo kiedy urzędnicy i samorządowcy chcą się ogrzać w blasku deweloperskiej mamony, to zaczyna się robić patodeweloperska aberracja, o której słusznie mówił prezes PiS. Oby nie dotyczyło to przykładów wyżej zaprezentowanych…

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiemki mistrzyniami Europy w ujeżdżeniu
Następny artykułLechia gotowa na inaugurację. W sobotę mecz z Rekordem!