Znamienne, a zarazem fascynujące jest, gdy eksponentem kryzysu religijnej wiary staje się głowa katolickiego Kościoła. Sygnał, jaki papież Franciszek śle w świat z okazji nadchodzących chudych lat jest arcyboleśnie konkretny; Bóg śpi. Słyszycie jego chrapanie? Nie? Zatem śpi nadzwyczaj zdrowo. Jak zabity.
Ilekroć dochodzę motywów, z powodu których dzielę się swoim absmakiem wobec religijnej ideologii potocznie zwanej wiarą, to nieodmiennie przyplątuje mi się ów genialnie przewrotny wiersz Miłosza, w którym wykazuje on nadrzędność humanizmu nad teizmem. Zdaje mi się, że papież chce uzyskać z grubsza podobny efekt – przyswoił, że laicyzacja to nie chwilowa moda, którą byle gończakami Jędraszewskimi można przestraszyć, ale w gruncie rzeczy paradygmat, z którym starożytne dogmaty specjalnych szans raczej nie mają.
Całkiem możliwe, że Argentyńczyk zwyczajnie postanowił całe to chrześcijaństwo gruntownie przedefiniować. Wolna wola. Aczkolwiek skoro już o niej mowa, nie wykluczałbym u rewolucjonisty dominacji motywów pijarowskich. Mając przecież ambicje przywództwa duchowego jak największej populacji, jak żaden z poprzedników zmuszony jest do przechytrzenia toczącej się niczym walec laicyzacji. Czyli w związku ze zmieniającym się paradygmatem tak musi nagiąć swoją ideologię, by była przez jak największy odsetek pogłowia chociażby akceptowalna.
Polski (i nie tylko) religijny zaścianek może tego sygnału w ogóle nie czytać. Przyczyną pewnie jest sposób przeżywania przez zaścianek tej swojej wiary. Wiara w Polsce niewzruszenie bardziej jest krzykliwym emblematowaniem się i stadnym odruchem, niż cokolwiek chociaż humanistycznie dojrzałą duchowością. Jest pozą, zza której zaścianek nie widzi metaforyczności idei chrześcijaństwa. Jest zacietrzewieniem i zafiksowaniem, a nie jest wejrzeniem w siebie, nie jest wejrzeniem w inność bliźniego. Widać zaścianka zęby i pazury, czuć swąd bluzgów i siarki. A mnie jednak nie do końca jest obojętne to, że bliźni tak się parszywie samooszukują. Im bardziej w swoją religię nie wierzą, tym głośniej krzyczą, że wierzą.
Może więc do tego zaścianka krzyczy papież: zbudź się panie Kowalski. Słyszycie chrapanie? Teraz słyszycie. To znaczy, że jednak pan Bergoglio tą swoją lamentacją tylko puszcza do mnie oko, śpiochy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS