A A+ A++

Osiągnąć pełnoletność po raz drugi w życiu w wieku prawie 40 lat… Czy to możliwe? Choć to mało prawdopodobne doświadczył tego osobiście starachowiczanin Piotr Łodej, który od 18 lat w radiowej Trójce skutecznie budzi ludzi w porannej audycji.

– „Trójkowy Budzik” w Polskim Radiu obchodzi właśnie osiemnastkę. Stworzyłeś i od początku prowadzisz codzienną audycję między 4.00 a 6.00 rano. Jakie refleksje nasuwają Ci się w obliczu pełnoletności, której niejako doświadczasz po raz drugi w życiu?– Osiemnastka Budzika to pewnego rodzaju wejście w trójkową dorosłość. To zarówno czas podsumowań, jak i niełatwych wyzwań. Choćby takich jak unikanie błędów wieku dziecięcego, czy szkolenie następców. Bycie starszakiem, który podpowie i ma być wzorem dla młodszych to duża odpowiedzialność. Przez te lata zdobyte doświadczenie daje antenową pewność w poważniejszych audycjach, które zacząłem prowadzić. Chodzi o poranne i popołudniowe „Zapraszamy do Trójki”.

– Pierwsze szlify prawdziwego radiowca zdobywałeś w już nieistniejącym radiu MTM FM w Starachowicach. Mało kto w wieku 16 lat ma już tak jasno określone cele zawodowe, a Ty konsekwentnie kroczysz obraną przed laty ścieżką…

– Wszystko zaczęło się od marzeń i pasji. Potem był szkolny radiowęzeł i radio MTM FM, które zaczęło nadawać w 1996 roku. Pamiętam, jak dziś kiedy znalazłem się na poddaszu Hotelu Senator, gdzie znajdowało się studio. Gdy zobaczyłem, jak startuje żywe radio, pomyślałem: to jest to! I wiedziałem co będę robił w życiu. Po kilku tygodniach emisji próbnej usłyszałem pytanie redaktora naczelnego: ktoś chce coś powiedzieć na antenie? Każdy był speszony, ale odparłem nieśmiało, że mogę spróbować. I tak się zaczęło… Potem była pierwsza audycja – mam ją do dziś nagraną na taśmie magnetofonowej. Potem kolejne… Tak zaczęły się spełniać marzenia.

– Muzyka, fotografia, zainteresowanie elektroniką – pasje, które towarzyszyły Ci od najmłodszych lat, doskonale sprawdzały się we współtworzonym przez Ciebie radiowęźle w Zespole Szkół Zawodowych nr 2. Czy to był dodatkowy impuls do pracy w prawdziwym radiu?

– Wspaniałe czasy – tuż przed osiemnastką (sic!) – wówczas byłem ciekawy wszystkiego. Nagrywanie zespołów w studiu, nagłaśnianie i prowadzenie imprez, nauka poprawnego mówienia, posługiwania się piękną polszczyzną… Wszystko kręciło się wokół tego. Po maturze wyjechałem na studia do Warszawy – wybrałem specjalizację radiową, miałem praktyki m.in. w TVP, pracowałem w Radiu Plus Warszawa Praga, prowadziłem koncerty i inne imprezy. W połowie trzeciego roku zostałem zaproszony na przesłuchania do Trójki. Wówczas na Myśliwieckiej trwały duże zmiany programowe. Mnie poproszono o wymyślenie i prowadzenie codziennej audycji między 4.00 a 6.00. A, że zawsze byłem porankowcem, nie przestraszyłem się tak wczesnej pory. I tak już od 18 lat Trójka budzi ludzi głosem człowieka ze Starachowic!

– Pełnoletni, doświadczony głos – to brzmi dumnie… Czy po tych 18 latach jakoś inaczej mówisz do swoich odbiorców?

– Na pewno zmienił się mój głos (śmiech). Parę dni temu, w dniu jubileuszu sięgnęliśmy po archiwalne nagrania, na których słychać młodziutkiego Pana Budziczka. Z biegiem lat i słuchacze i ja zżyliśmy się ze sobą. Bardzo cieszę się, że dla wielu osób, pierwszą czynnością po przebudzeniu jest włączenie radia. Moim zadaniem jest, by była to Trójka. Trzeba słuchaczom zbudować odpowiedni klimat, dobrze nastroić ich na nowy dzień, dać poczucie, że są ważni i że nie są sami, gdy za oknem jeszcze ciemno.

– Masz swoich wiernych słuchaczy? Jakie przygotowujesz dla nich atrakcje?

– Ludzie wstający w tygodniowym rytmie pracy na szczęście odzywają się dość regularnie. Czytam mejle, esemesy, mimo tak wczesnej pory każdego dnia odbieram mnóstwo sygnałów życzliwości. Mówię, że to nasza „budzikowa rodzina”, sprawdzam „listę obudzności”, wywołuję kto pierwszy ten lepszy w konkurencji „TrzySzybkie”, wymyślam muzyczne zadania w konkursie „TrzyNaRaz” i owacjami nagradzam nową osobę, którą witamy w gronie „rannych korespondentów”.

– Nie męczy Cię to wczesne wstawanie? Jak Ci się to przez tyle lat udaje? Ludzie z branży mówią, że jesteś ambitny, błyskotliwy, uśmiechnięty i życzliwy…

– …Ale trochę też nieustępliwy, dążący do celu i ciekawy świata… Pewnie to, co powiem trąci banałem, ale to prawda – mam to szczęście w życiu, że mogę robić to, co kocham. To sprawia, że przez te wszystkie lata chciało i wciąż mi się chce wstawać o 2.10. Jedno drugie napędza. A żeby nie zwariować mam inne pasje, które są odskocznią od radia.

– Zdradzisz naszym czytelnikom co to takiego?

– Rower, bieganie, pływanie, narty – to z tych przyziemnych. A ze sfery marzeń w trakcie realizacji, jestem na etapie zdobywania licencji pilota szybowcowego. Część egzaminów i lotów szkolnych mam za sobą. Za sterami z lotu ptaka polecam Bieszczady. I choć to kosztuje – i czasu i pieniędzy – widzieć świat oraz codzienne troski z tej perspektywy – bezcenne.

– A kto i jak budzi Pana Budzika? Ile kaw wypijasz? Kiedy w ogóle śpisz?

– I tu zaskoczenie, bo w ogóle nie piję kawy, nie lubię. A budzą mnie budziki. Konkretnie jeden z siedmiu nastawionych, naprawdę (śmiech). Wszystko po to, żeby nie zaspać. I to poczytuję sobie także jako sukces, bo owszem, zdarza mi się – jak każdemu radiowcowi – wpadać do studia w ostatniej chwili, ale przez te 18 lat, nigdy nie zaspałem do pracy! Nie mówię tego, żeby się przechwalać, lecz by zmotywować tych, którzy narzekają, że muszą wstać np. na godz. 7 do pracy, że da się. Oczywiście, jeśli to możliwe, odsypiam w ciągu dnia. Nie da się wyspać na zapas, ale staram się odpoczywać w weekend. Porządnie wyśpię się na emeryturze. Koledzy żartują, że wtedy powinienem być ambasadorem zdrowego wysypiania się.

fot. Hirek Wrona

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWyważyli zamek w drzwiach, weszli do mieszkania
Następny artykułMIĘDZYRZECZ: Prawie 4 miliony złotych od WOŚP na walkę z koronawirusem