W latach osiemdziesiątych w podwarszawskim zalewie zaczęto widywać dziwnego pływającego stwora, którego nazwano Paskudą. Dziennikarze “Lata z Radiem” odkurzyli bajkę z wakacji stanu wojennego.
Trzy dekady temu redakcje “Lata z Radiem” i nieistniejącego już “Kuriera Polskiego” wykreowały legendę, wedle której w Zalewie Zegrzyńskim miała żyć Paskuda – mazowiecki odpowiednik legendarnego Potwora z Loch Ness.
Paskuda w jeziorze
Dziennikarze opisywali gadzinę; przeprowadzali także wywiady z rzekomymi świadkami. Paskuda miała żywić się ściekami a ponieważ w latach osiemdziesiątych nie dbano o środowisko jak dziś, stwór był syty. Naturalnie żadnego warszawskiego Nessie nie było a reporterzy stworzyli go na potrzeby wakacyjnego programu. Warszawska ulica dorobiła nawet humorystyczne zakończenie tej historyjki: Paskudą był ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban na wakacjach.
Fake news stanu wojennego
Plotka głosi, że Paskuda narodziła się w redakcji “Kuriera Polskiego” i była to kaczka dziennikarska sezonu ogórkowego, czyli fake news z wakacji stanu wojennego z 1982 roku. Przez lata historia o wodnym potworze urosła do miana legendy. Kolorytu całej sprawie dodawały relacje rzekomych świadków, którzy “widywali” stwora: czasem nad ranem, czasem o zmierzchu, rzadko w dzień – chyba, że był pochmurny i burzowy. Zegrzyńska Paskuda była opisywana wiele razy. Powstały nawet jej portrety, ale na każdym z nich wygląda inaczej. Ma od kilku do nawet kilkunastu metrów długości, do tego ogromną głowę, wielkie uszy i spiczasty ogon. Przypomina zatem ogromnego węża czy też sporych rozmiarów jaszczurkę, która rzekomo przeszła mutację w niegdyś zanieczyszczonych wodach Zalewu Zegrzyńskiego.
Szukali Paskudy sonarem
Ostatnio dziennikarze “Lata z Radiem” wrócili do tematu. W poszukiwania z użyciem nowoczesnej łodzi i nowoczesnego sonaru włączyli się profesjonaliści.
– Dziś uczestniczyliśmy w niecodziennych poszukiwaniach – relacjonują strażacy z powiatowej komendy w Legionowie. – Poszukiwanym obiektem była Paskuda, legendarny stwór z Zalewu Zegrzyńskiego. Słuchacze programu “Lato z Radiem” mogli również uczestniczyć w tych poszukiwaniach oraz usłyszeć o tym, jak wyglądają nasze działania podczas akcji ratowniczej na wodzie oraz poszukiwania. Po przeszukaniu za pomocą sonaru miejsca wskazanego przez świadków oznaczyliśmy pewien obiekt, który został sprawdzony pod wodą przez nurków z SGRWN Warszawa z JRG 1. Niestety Paskuda uciekła i nie zdołaliśmy jej złapać.
(db)
To nie tak Panowie, nie tak. Z tą Paskudą. Pływam po Zalewie (obecnie jeziorze) Zegrzyńskim od 50. lat. Kilkanaście razy zdarzyło mi się z czymś zderzyć, z czymś, co było pod wodą. Raz nawet wypadłem z łódki (zawsze pływam z założoną linką bezpieczeństwa przy silniku zaburtowym). Kilkadziesiąt lat temu mogło być to zatopione drzewo, natomiast od co najmniej dwudziestu lat takich drzew-przeszkód już nie ma. Mógł być to również płynący pień. Zawsze szukałem przeszkody, jednak w kilku przypadkach, istnienie pływającej przeszkody wykluczyłem. Dziwne zdarzenia potwierdzają wodniacy, którzy wypływają na tym akwenie kilkaset lub nawet kilka tysięcy motogodzin rocznie. Co jakiś czas dochodzi do poważnych wypadków. Wtedy, gdy prędkość motorówki jest duża, np. w czasie treningów łodzi sportowych. Paskuda nie pojawiła się więc nagle na początku lat 80-tych wraz z audycjami Lata Z Radiem. Jedynie nazwa czegoś pływającego pod wodą, o czym mówili mieszkańcy i wędkarze. W ostatnich latach analizowałem istnienie amatorskiej łodzi podwodnej, o której istnieniu nikt nie wie. Jest to możliwe, ale czy taka łódź pływa w Zalewie od kilkudziesięciu lat? Raczej wykluczone. W każdym razie, ja nie śmieję się z Paskudy, i na pewno nie Ci, którzy omal nie stracili przez nią życia. Narew jest piękna, jedyna w Europie. Pozdrawiam Wszystkich miłośników wody i przyrody.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS