A A+ A++

Prywatna kolekcja artefaktów z przeszłości może nieźle zarabiać dla swojego właściciela. Wystarczy dobry pomysł.

Rafał Patla zebrał pamiątki dokumentujące życie w PRL. Wystawia je w stworzonym przez siebie Muzeum Życia w PRL. Kolekcja zarabia na siebie i na właściciela. Muzeum z powodzeniem przetrwało pandemię, przyciąga turystów z Polski i ze świata.

Warto sprawdzić: Takie zabytki znajdziemy tylko w antykwariatach

Wspomnienia z dzieciństwa

Muzeum znajduje się w Warszawie na pl. Konstytucji, tuż obok Teatru Polonia Krystyny Jandy. Gości wita przy wejściu monitor, z którego aktorka Joanna Szczepkowska wygłasza historyczny komunikat z 1989 roku: „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm…”.

W muzeum zgromadzono setki przedmiotów codziennego użytku. Rafał Patla (ur. 1985) zrekonstruował życie Polaków w PRL. Na specjalnych ekranach umieszczono kultowe wyroby. Widać, że nawet w biednym kraju dbaliśmy o wzornictwo, mieliśmy znakomitych projektantów. Efektownie wyglądają np. suszarki do włosów w obudowach o awangardowych kształtach. Są także różne projekty radioodbiorników, telewizorów, magnetofonów, odkurzaczy.

Mieliśmy wybitnych projektantów, znakomite wzornictwo przemysłowe. Fot. Muzeum życia w PRL

Często słychać radosne okrzyki polskich turystów, którzy spostrzegli przedmiot zapamiętany z dzieciństwa lub młodości: – Miałem takie! Dla nich te pamiątki są cenniejsze niż złoto. Na przykład ktoś wzrusza się na widok turystycznego radia, jakie 50 lat temu dostał na urodziny.

Polacy przychodzą tu przez sentyment, żeby powspominać.

– Nierzadko są to trzy pokolenia rodziny. Z pasją rozmawiają na temat różnych przedmiotów lub historycznych wydarzeń – mówi kierownik muzeum Jacek Pilachowski.

Na ekspozycji wyróżnia się stacjonarny saturator do wody sodowej ze szklanką na łańcuchu. Jest budka telefoniczna, w której przez długi czas brakowało aparatu telefonicznego. Okazuje się, że w kraju nie zachowała się kompletna budka telefoniczna. Długo szukano typowych haków ze sklepu mięsnego. W zainscenizowanym sklepie są oczywiście nagie haki. Nad nimi widnieje hasło: „Władza dba o ludzi!”. W sklepie wyłożono też urzędowe kartki na mięso.

Jest maluch, czyli fiat 126p, jest motorower Komar. Jest Kącik Mody: możemy zobaczyć, jak wyglądały elegantki w tamtych czasach. Na zdjęciu oglądamy autobus „Wypożyczalnia książek”. Takie biblioteki na kółkach krążyły po małych mieścinach. Eksponowane są oryginalne gazety z przełomowych momentów w historii PRL. Na pierwszych stronach dzienniki zawiadamiają o zwycięstwach naszych piłkarzy w latach 70.

Wiedza o epoce

W muzeum często można spotkać obcokrajowców. Przychodzą sami lub z przewodnikiem. Słyszałem, jak przewodnik wyjaśniał angielskim turystom sens sławnej reporterskiej fotografii Chrisa Niedenthala „Czas apokalipsy”.

Warto sprawdzić: Kolekcjonerów monet przyciąga wzrost cen i wysoka płynność

Przypomnijmy, że zdjęcie zostało wykonane w pierwszym dniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. Przedstawia wojskowy transporter opancerzony stojący przed warszawskim kinem Moskwa, w którym wyświetlano film Francisa Forda Coppoli „Czas apokalipsy”. To zdjęcie jak żadne inne oddaje ducha tamtych czasów, stało się symbolem stanu wojennego.

Faktem jest, że muzealni goście z Europy lub dalekiego świata z zasady nic nie wiedzą o historii Polski! Jak im wytłumaczyć, że szczytem elegancji było np. futro z nutrii, że stanowiło ono symbol zamożności? Futro wisi na ekspozycji.

Rafał Patla otworzył muzeum w 2013 roku. Początkowo działało na dalekiej Pradze. W 2019 roku awansowało do centrum stolicy, zajmuje lokal o powierzchni ok. 250 metrów. Przetrwało pandemię m.in. dzięki temu, że wnętrze wynajmowano do kręcenia filmów reklamowych lub dokumentalnych.

Muzeum to nie tylko ekspozycja. Jest sala kinowa, w której wyświetla się Polską Kronikę Filmową. Jest także stylowa kawiarnia, a obok niej przedszkole. Rodzice popijają kawę z ekspresu z lat 60. Tymczasem dzieci mogą się bawić zabawkami, jakimi bawili się ich dziadkowie w latach 50. lub 60.

Atrakcją muzeum jest oryginalna budka telefoniczna. Fot. Muzeum życia w PRL

Jest np. bilard z lat 70. Dawne zabawki to wielka rzadkość. Zwykle uległy zniszczeniu lub przechowywane są w domach jako najdroższe pamiątki. W muzeum na półce za szybką ustawiono np. kultową w latach 80. „wioskę indiańską”.

Pomysł leżał na ulicy

Równie dobrze miasto mogło zorganizować takie muzeum. Stworzył je prywatny kolekcjoner, który na co dzień pracuje jako przewodnik po Warszawie. Wysoka frekwencja świadczy o tym, że ludzie potrzebują takiej edukacji historycznej, zarówno Polacy, jak i obcokrajowcy.

Po lekturze podręcznika historii nie zrozumiemy absurdalności życia w tamtych czasach. Lepiej je pojmiemy, gdy obejrzymy na ścianach archiwalne fotografie kilometrowych kolejek do sklepów. Gdy zobaczymy np. biedne buty, tzw. kryzysowe, uszyte z filcu, gdy nie było skóry ani nawet tworzyw skóropodobnych. Kolekcjoner uratował ostatnie ślady kultury materialnej czasów PRL.

Zrekonstruowano typowe mieszkanie. Najważniejszy mebel to półko-ta … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPosłanka Urszula Zielińska przed sądem. Za słowo “senat” na policyjnej barierce
Następny artykułPrzekład: Spotkanie z nominowanymi do XVI NLG