“Padają propozycje łóżkowe”. Ujawnili, co wyprawiają bogaci klienci w Sopocie
“Przyjaciołom restauracji” pozwala się na więcej – zdjecie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images
01.09.2024 10:32, aktual.: 01.09.2024 14:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Dziewczyny z obsługi bywają zaczepiane. Padają seksistowskie komentarze, propozycje łóżkowe – wyznaje Damian, kelner w sopockiej, luksusowej restauracji. Przyznaje, że biznesmeni, gwiazdy i politycy potrafią zostawić ogromne napiwki.
Zostawiają spore napiwki, ale ich zachowanie często pozostawia wiele do życzenia. Biznesmeni, politycy i celebryci, którzy stołują się w najdroższych restauracjach, czasem zostawiają klasę i dobre maniery za drzwiami. O tym, co dzieje się w luksusowych, sopockich restauracjach, opowiedzieli kelnerzy na łamach trójmiejskiego wydania “Gazety Wyborczej”.
“Burżuje” z Sopotu
Ewa już kolejny rok dorabia sobie latem jako kelnerka w ekskluzywnej restauracji w Sopocie. Nie ukrywa, że praca ta jest zarówno fizycznie, jak i psychicznie wyczerpująca.
– Wielu gości piekli się, że obsługujemy za wolno – wyznaje Ewa. – Uważają, że wszystko im wolno, bo mają pieniądze i że z tego powodu będą specjalnie traktowani. Mówimy o nich “burżuje” – komentuje w rozmowie z trójmiejską “Wyborczą”.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Nie szanują nas, w ogóle się z nami nie liczą. Nie przeczytają karty dań, więc wszystko trzeba im zreferować. Menu muszę znać na pamięć, włącznie ze składnikami każdego dania i listą alergenów – tłumaczy.
Dodatkowo często zmaga się z seksistowskimi komentarzami i nieodpowiednimi uwagami. – Najgorsi są podpici klienci. Potrafią rzucić tekst: “Czy to będzie nieodpowiedni komentarz, jakbym ci powiedział, że masz ładny tyłeczek?” – zdradza Ewa. Mimo to, jak mówi, menedżerka zakazała im jakichkolwiek dyskusji z gośćmi.
Zobacz także
Zaczepiają kelnerki
Damian, który pracuje w luksusowej restauracji w Sopocie, spędza tam co drugi dzień, od południa do ostatniego klienta, czyli zwykle około 12 godzin. Zarabia cztery tys. zł na rękę, a drugie tyle z napiwków. W wakacje miejsce to żyje z bogatych turystów, a poza sezonem – ze stałych klientów, wśród których są głównie biznesmeni, celebryci i politycy
– Niektórzy klienci z grubym portfelem traktują obsługę z wyższością. Uważają, że skoro dobrze płacą, mogą zachowywać się tak, jak im się podoba – opowiada.
Przyznaje, że najgorszy w tej pracy jest seksizm. Dotyka on szczególnie kelnerki.
– Jestem facetem, więc nie mam z tym problemu. Ale dziewczyny z obsługi bywają zaczepiane. Padają seksistowskie komentarze, propozycje łóżkowe. Czasem goście po kilku drinkach próbują startować do nich z rękami – opowiada.
Choć przyznaje, że kelnerki bardzo źle to znoszą, nikt nie upomina gości z grubym portfelem. – Dziewczyny fatalnie się z tym czują, przeżywają, zamykają się w sobie. Szef widzi i nie reaguje. “Przyjaciołom restauracji” pozwala się na więcej, więc czują się bezkarni – uważa Damian.
Bogaci klienci mogą liczyć na specjalne traktowanie, np. pozwala im się palić w ogródku. – Prędzej o zmianę stolika poproszona będzie ta rodzina, niż biznesmen z papierosem – wyznaje kelner.
Źródło: trojmiasto.wyborcza.pl
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: [email protected]
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS