FORBES: W tym roku minęło 60 lat odkąd otworzył pan pierwszą firmę. Gratuluję jubileuszu.
Nie ma co gratulować starości.
Wielu przedsiębiorców chciałoby przetrwać tyle czasu.
Najważniejszy jest produkt i jego jakość. W tym względzie nie było i nie ma kompromisów. W czasie PRL-u, w okresie ciągłych niedoborów, niektórzy rzemieślnicy, kiedy nie mogli dostać cukru, wyrabiali lody z dżemów. Dla mnie to było nie do pomyślenia. Wychodzę z założenia, że klient zadowolony z jakości produktu, w przypadku mojej branży ze smaku lodów, wróci i kupi następnym razem. Dlatego mamy tylu wiernych klientów.
Czytaj też: Z pączkami związana jest jedna z najstarszych polskich marek. Ma już ponad 150 lat
Sam produkt chyba nie wystarczy.
Trzeba jeszcze być ryzykantem. Kiedy w 2004 r. otwierałem nową firmę, podjąłem ogromne ryzyko, zainwestowałem oszczędności całego życia, zaciągnąłem kredyty. Do tego potrzeba odwagi. Przydaje się również upór, by nie zrażać się trudnościami, tylko cały czas rozwijać biznes. No i na pewno nie zaszkodzi odrobina zwykłego szczęścia.
Ostatnio czasy niezbyt szczęśliwe: pandemia, wojna na Ukrainie, inflacja.
Dodałbym jeszcze coraz to nowe obciążenia podatkowe i regulacje, takie jak zakaz handlu w niedziele czy Polski Ład. W PRL-u żyliśmy od plenum do plenum. Teraz sytuacja jest tak nieprzewidywalna, że nie da się planować działań.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS