– Z kaszlem, bólem gardła i podwyższoną temperaturą zgłosiłam się do przychodni Luxmed. Był weekend, więc skorzystałam z dyżurującej placówki. Tam pacjentów obsługuje się jak na taśmie. Jeden po drugim, byle szybciej – opowiada pani Aleksandra z Mokotowa.
Przed wizytą lekarską spędziła w poczekalni kilkadziesiąt minut razem z innymi chorymi. – W końcu lekarka zaprosiła mnie do gabinetu. Nawet nie wysłuchała do końca opowieści o moich objawach. Obejrzała gardło, uznała, że to infekcja bakteryjna, i wystawiła receptę na antybiotyk. Poprosiłam o test na koronawirusa, ale uznała, że szkoda fatygi. Inni chorzy też pewnie zostali odesłani z kwitkiem, bo po co marnować testy. Znajoma, która mieszka w Monachium, testuje się bezpłatnie przed każdym wejściem na siłownię. W Polsce nawet testowanie chorych w przychodni to fanaberia – skarży się pani Aleksandra.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS