– Wiemy, że takie osoby są, ale nie mamy pojęcia, jak wygląda ich życie. Nie wiemy, jakie okoliczności wpłynęły na to, że ich choroba rozwinęła się do tak skrajnej postaci. Ci ludzie mają utrudniony dostęp do wsparcia socjalnego, pomocy medycznej. Chciałam zwrócić uwagę na ich tragiczną sytuację, bo są najbardziej wykluczoną grupą pacjentów w Polsce – mówiła Magdalena Gajda w audycji Małgorzaty Wołczyńskiej.
Szacuje się, że w Polsce żyje ok. 700 tys. osób chorych na otyłość olbrzymią, czyli z BMI (wskaźnikiem masy ciała) wynoszącym 40 lub więcej. Wśród nich jest ok. 140 tys. osób z otyłością skrajnie olbrzymią, czyli ważących powyżej 150 kg. – Obecnie pacjenci ważący do 300 kg, którzy zgłaszają się do operacji bariatrycznej, już nie dziwią personelu medycznego. Taki pacjent to jest teraz dla lekarzy jest chleb powszedni, bo tych osób jest coraz więcej – mówiła Magdalena Gajda.
Eksperci, na których powołuje się Magdalena Gajda, pracowali nad socjologiczną charakterystyką grupy pacjentów z otyłością olbrzymią. Udało im się pokazać, że wielu chorych to osoby słabiej wykształcone, biedniejsze, mieszkające w małych miejscowościach.
Posłuchaj:
Dieta nie wystarczy
Większość bohaterów książki Gajdy to osoby dojrzałe, których problemy z nadwagą zaczęły się już w wieku dziecięcym – 30, 40 lat temu.
– Wspólnym mianownikiem historii wszystkich tych bohaterów są podjęte próby samodzielnego odchudzania, bez kontroli lekarzy oraz dietetyków, które kończyły się niepowodzeniem – mówiła Magdalena Gajda.
Czy sama dieta, w połączeniu z lekką aktywnością fizyczną, wystarczy, żeby wyjść z otyłości? Magdalena Gajda zwraca uwagę na to, że faktycznie wielu osobom udaje się pokonać nadwagę poprzez zmianę sposobu żywienia. To jest tak zwana “metoda zachowawcza”. Są jednak takie osoby, które będą miały trudność ze zrzuceniem, a następnie utrzymaniem prawidłowej wagi, nawet przy wsparciu farmakoterapii.
– To, że jednym się udaje, a innym nie, to nie jest kwestia słabej bądź silnej woli, a raczej indywidualnych uwarunkowań organizmu. Dlatego nie rozumiem osób, które same wyszły z otyłości, a teraz sekują tych, którym nie udaje się wrócić do zdrowia. A tak się niestety zdarza. Może ze strachu o to, że kiedyś znów wrócą do dawnego wyglądu? – zastanawiała się Magdalena Gajda.
Autorkę niepokoi też to, że osoby chore na otyłość nadal spotykają się z niezrozumieniem społecznym. – Nawet niedawno przeczytałam w jednym z komentarzy w internecie, że “w Oświęcimiu grubych nie było”. To jest bulwersujące porównanie. Mam poczucie, że w tej sferze niewiele się zmieniło przez te 10 lat od kiedy jestem społeczną rzeczniczka osób chorych na otyłość. Nadal istnieje społeczne przyzwolenie na takie zachowania oraz komentarze. Może gdyby były kary za znieważenie osoby chorej na otyłość w miejscu publicznym, wyglądałoby to inaczej – mówiła Gajda na antenie Radia TOK FM.
Brakuje wsparcia
Rozmówczyni Małgorzaty Wołczyńskiej zwracała też uwagę na to, jak istotne w kontekście leczenia otyłości jest zdrowie psychiczne. – Nowoczesna definicja otyłości mówi, że jest to skomplikowana, przewlekła choroba o charakterze nawrotowym bez tendencji do samoistnego ustępowania, która prowadzi do niepełnosprawności i do śmierci, wywoływana przez czynniki środowiskowe, psychologiczne, metaboliczne, hormonalne i genetyczne. Czyli czynniki psychologiczna są już na drugim miejscu! – komentowała Gajda. Dodała też, że gdy sama poddała się operacji bariatrycznej w 1995 roku jako 24-latka, o wsparciu psychologicznym w leczeniu otyłości nie mówiło się w ogóle.
– Jako osoba, która żyła z otyłością od trzeciego roku życia, byłam wtedy przekonana, że jak już schudnę, będę wyglądała tak samo jak wszystkie inne szczupłe kobiety wokół mnie, i że powodem wszystkich moich problemów osobistych oraz zawodowych jest moja otyłość. Nikt nie przygotował mnie na to, że nie będę wyglądała po operacji jak inne kobiety, bo zostają mi nawisy skóry, a moje problemy nie znikną, bo wynikały z wielu innych uwarunkowań. W Polsce nawet obecnie jest niewielu psychologów, którzy zajmują się wsparciem pacjenta chorego na otyłość w terapii otyłości. Wielu zajmuje się zaburzeniami odżywiania, które mogą, ale wcale nie muszą być powiązane z otyłością. Poza tym otyłość sama w sobie nie jest zaburzeniem odżywiania. Znam wielu chorych, którzy bardzo potrzebują pomocy psychoterapeutycznej w procesie swojego leczenia – podsumowała Gajda.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS