A A+ A++

Terapie ukierunkowane molekularnie to przyszłość – podkreślił w trakcie czwartkowej (25.05) debaty prof. Tomasz Kubiatowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. – Jest ich coraz więcej, choć nadal nie tyle, ile byśmy chcieli. Co roku na dużych konferencjach prezentowanych jest niesamowicie dużo nowych cząstek biologicznych, które wchodzą do badań na zwierzętach. Tylko niewiele z nich znajduje zastosowanie kliniczne, ale to pokazuje, jak wiele wiemy już o biologii komórki nowotworowej, jak wielu poszukujemy nowych terapii – choć nie jesteśmy jeszcze gotowi na terapię agnostyczną (stosowanie leków ukierunkowanych na określony cel molekularny, bez uwzględniania typu czy lokalizacji narządowej guza – PAP). Tak czy inaczej, nie unikniemy diagnostyki molekularnej, dlatego ważne jest budowanie współpracy z diagnostą czy biologiem molekularnym, korzystanie z doświadczeń ośrodków o wyższych stopniach referencyjności. Liczy się przede wszystkim dobro naszych chorych.

Jak przypomniał dr hab. Artur Kowalik, kierownik Zakładu Diagnostyki Molekularnej (Świętokrzyskie Centrum Onkologii), pierwsze badanie ludzkiego genomu trwało 13 lat i kosztowało ponad 3 miliardy dolarów. Tymczasem wyniki współczesnych badań całego genomu są dostępne już po kilku dniach. Dzięki temu można było opracować leki skuteczne w przypadku określonej mutacji, dotyczącej na przykład określonego enzymu. – Znamy już kilkadziesiąt leków na ponad 20 różnych nowotworów. Możliwe są terapie “szyte na miarę” – nie takie, jak obarczona wieloma skutkami ubocznymi klasyczna chemioterapia. Cena koniecznego dla skutecznego leczenia badania jest nierzadko niższa niż w przypadku tomografii komputerowej. Poza tym badanie DNA potrzebne do wybrania grupy leków wykonuje się raz, a tomografię komputerową w przypadku pacjenta z nowotworem często powtarza wielokrotnie – zwrócił uwagę. Diagnostyka molekularna pozwala precyzyjnie dobrać skuteczne leczenie, co nie tylko zwiększa szanse pacjentów z nowotworami, ale też pozwala uniknąć niepotrzebnych wydatków na nieskuteczne terapie.

Jak wskazał dr Kowalik, częstsze stosowanie diagnostyki molekularnej dałoby liczne korzyści, zaś większa liczba diagnozowanych pacjentów nie tylko nie „zatkałaby” systemu, ale wręcz poprawiłaby płynność wykonywania badań. Jak wskazał, w przyszłości będziemy zapewne leczyć osoby klinicznie jeszcze zdrowe, ale chore na poziomie molekularnym.